Ten sezon w makijażu będzie bezapelacyjnie należał do różu. Modne będą zarówno policzki intensywnie podkreślone na wzór pysznych, czerwoniutkich jabłek, jak i te subtelnie zaróżowione niczym po spacerze na rześkim powietrzu, a także cała buzia z efektem skóry lekko spieczonej słońcem. Jeśli dopiero zaczynasz przygodę z różem i zastanawiasz się, jak go nakładać i jaki odcień wybrać, by stał się twoim sprzymierzeńcem – makijażystka Kinga Jabłońska odsłania tajniki kosmetyku i zdradza najlepsze triki. My zaś dzielimy się naszymi ulubieńcami. Pora na full blush!
Gdybyśmy mieli narysować osobę pełną energii i tryskającą zdrowiem, bez dwóch zdań dodalibyśmy jej zaróżowione policzki. Wy pewnie też – w końcu kulturowo rumieńce kojarzymy właśnie ze zdrowiem, siłą i witalnością. Dawniej zdrowa skóra postrzegana była jako wskaźnik ogólnego stanu zdrowia, a rumiane policzki – które nieodłącznie towarzyszyły osobom spędzającym dużo czasu na powietrzu – uważano za naturalny objaw zdrowego krążenia krwi oraz dobrej kondycji fizycznej i psychicznej. Szybko więc stały się pożądanym elementem wyglądu, co zaowocowało popularnością różu w makijażu. Dziś sięgamy po niego równie chętnie, szczególnie z nadejściem wiosny – by nasze twarze prezentowały się promiennie i świeżo.
Nie inaczej będzie w tym sezonie. Róż zdominuje go całkowicie i po raz kolejny rozleje się nie tylko na policzki. – Głównym trendem zauważalnym w sezonie wiosna–lato 2025 będzie „sunburnt blush” – zdradza makijażystka Kinga Jabłońska, Head of Training Department w INGLOT.
Ten gorący trend kosmetyczny znamy bardzo dobrze – wszak w 2022 roku był viralem na TikToku. O co w nim chodzi? Jak sama nazwa wskazuje, ma on za zadanie imitować efekt skóry tuż po opalaniu, lekko spieczonej słońcem: intensywnie różowe policzki, zaróżowiony grzbiet nosa, rumieniec na czole. – By uzyskać taki efekt, wybierajmy róże o naturalnie świetlistym wykończeniu, w odcieniach łączących ze sobą brązowe oraz czerwono-różowe tonacje. Róż należy zaaplikować na centralnej części policzka, na grzbiecie nosa oraz (opcjonalnie) na skroniach i bokach czoła – dokładnie na tych partiach twarzy, gdzie najszybciej się opalamy – podpowiada makijażystka.
Czytaj także: 9 najtrwalszych szminek, dzięki którym zapomnisz o poprawkach makijażu w ciągu dnia
Sunburnt blush będzie strzałem w dziesiątkę, gdy wiosna zadomowi się na dobre. A co, jeśli chcecie nieco subtelniej wejść w nowy sezon? Mało odkrywcze, ale kluczowe, by uzyskać świeży, naturalny efekt, jest odpowiednie dobranie odcienia różu do swojej karnacji.
– Na samym początku warto przeanalizować swoją tonację oraz swój odcień skóry – podpowiada Kinga Jabłońska. Makijażystka tłumaczy, że możemy wymienić trzy ogólne odcienie określające nasz typ urody: chłodny (skóra o odcieniu różowym/różanym), ciepły (skóra o odcieniu złotym lub żółtooliwkowym) i neutralny (skóra o równomiernym neutralnym odcieniu ani wyraźnie różowym, ani złotym). – Należy sprawdzić, jakich podtonów w skórze posiadamy najwięcej, np. różowych, brzoskwiniowych, oliwkowych czy złotych – to one zazwyczaj determinują, jaki odcień różu będzie wyglądał na nas najkorzystniej – mówi makijażystka.
I kontynuuje: – Jeśli jesteśmy posiadaczkami jasnej, delikatnej urody o różowych podtonach, idealnym rozwiązaniem będą róże do policzków o jasnej bazie i chłodniejszych tonacjach. Natomiast jeśli mamy średnią karnację o oliwkowych podtonach, zgaszone odcienie o ciepłych tonacjach idealnie podkreślą urodę, zapewniając efekt naturalnego rumieńca.
Gdy już określicie tonację i odcień skóry, staniecie przed jeszcze jednym wyborem: róż w formie kremu czy pudru?
Jeśli dopiero zaczynacie swoją przygodę z makijażem (a zapewne tak jest, skoro czytacie ten artykuł), postawcie na płynne formuły. – Róże w kremie oraz płynie zazwyczaj są bardzo plastyczne, idealnie stapiają się ze skórą oraz pozostałymi produktami do makijażu. Dodatkowo często wzbogacone są one o składniki pielęgnacyjne, które będą dbać np. o odpowiednie nawilżenie naskórka. Dzięki temu kremowe formuły rekomendowane są przede wszystkim cerom mieszanym, normalnym, suchym – w tym skórze dojrzałej – tłumaczy Kinga Jabłońska.
Makijażystka podpowiada także, że kremowe róże sprawdzą się bardzo dobrze przy tworzeniu minimalistycznych monomakijaży. – Z powodzeniem możemy zaaplikować kremowy róż zarówno na policzki, jak i powieki oraz usta, dzięki czemu makijaż zyska wspaniałą harmonię – mówi. No i to się nazywa full blush!
Jeśli jednak macie cerę mieszaną w kierunku do tłustej i unikacie emolientowych, kremowych formuł – wybierzcie róże prasowane/w pudrze. – Róże prasowane pozwalają na budowanie swojej intensywności, wygładzając nierówności w teksturze skóry, a także występują w wielu wykończeniach: od matowych, przez satynowe, aż po intensywnie świetliste – tłumaczy Kinga Jabłońska.
Zaznacza przy tym, że nic nie stoi na przeszkodzie, by używać tych dwóch formuł jednocześnie: – W przypadku makijaży scenicznych, na specjalne okazje, bardzo często używa się różu kremowego jako bazy kolorystycznej, a żeby wzmocnić efekt, aplikujemy róż prasowany, który jednocześnie utrwali kremową formułę.
A skoro o aplikacji mowa…
Jest jedna kluczowa zasada, którą należy się kierować podczas aplikacji produktów, a mianowicie – odpowiednia kolejność. – Rekomenduje się, by najpierw aplikować produkty w kremie, a dopiero potem prasowane/sypkie. Odpowiednia kolejność zapewnia przede wszystkim bezproblemową aplikację produktów, zaoszczędzając nam dodatkowych kilku minut każdego poranka – tłumaczy ekspertka INGLOT.
– Jeśli chodzi o metody aplikacji kremowego różu, świetnie sprawdzą się do niego gąbeczka do makijażu lub pędzelek z syntetycznego włosia. Najłatwiej nakładać go lekkimi, wklepującymi ruchami, dzięki czemu uzyskamy równomierną aplikację i niezwykle naturalny efekt – mówi. – W przypadku aplikacji różu prasowanego idealnie sprawdzą się puchate pędzle o bardzo miękkim włosiu. Dzięki wklepująco-omiatającym ruchom jesteśmy w stanie kontrolować ilość nakładanego produktu, unikając tym samym tworzenia się plam.
Jeśli zaś w swoim makijażu łączycie róż z bronzerem i rozświetlaczem i zmagacie się z problemem widocznych granic między tymi produktami – Kinga Jabłońska przypomina, że „mniej znaczy więcej”. – Znacznie łatwiej jest dobudować intensywność poszczególnego produktu, aplikując kolejne warstwy, niż próbować złagodzić krawędzie zbyt mocno nałożonych kosmetyków. Jeśli jednak mamy „ciężką rękę” w aplikacji produktów do konturowania, świetnym trikiem będzie użycie puchatego pędzla oraz niewielkiej ilości półtransparentnego pudru do twarzy. Za pomocą tego duetu oraz okrągłych, blendujących ruchów będziemy w stanie zniwelować ostre granice nałożonych kosmetyków, osiągając tym samym naturalny efekt wymodelowanych policzków – radzi.
Czytaj także: Jak myć pędzle i gąbki do makijażu?
I na koniec pozostaje jedno z ważniejszych pytań – co zrobić, by utrzymać nienaganny róż na policzkach przez cały dzień? – Jednym z najlepszych sposobów na przedłużenie trwałości kremowego różu do policzków jest utrwalenie go za pomocą niewielkiej ilości pudru. Ważne, by był to puder transparentny lub półtransparentny, który nie zakryje nałożonego już wcześniej różu – podpowiada makijażystka.
I kontynuuje: – W przypadku prasowanego różu do policzków, poza wcześniejszym przypudrowaniem twarzy, rekomenduje się również użycie utrwalacza w formie mgiełki, tzw. fixera. Utrwalacz nie tylko scali wszystkie warstwy makijażu, usuwając tym samym „pudrowość”, lecz także utworzy na skórze niewyczuwalny film, chroniący makijaż przed ścieraniem się w ciągu dnia.
Jak mówi ekspertka, róże – w zależności od ich formuły, odcienia i wykończenia – nie tylko pełnią funkcję nadającą świeży wygląd makijażowi, lecz także bardzo często stanowią „wisienkę na torcie” w przypadku modelowania twarzy. Przed aplikacją różu warto więc zastanowić się, jaki efekt pragniemy uzyskać. Jednak teoria teorią, a najlepiej sprawdzi się eksperymentowanie z prawdziwymi produktami. Oto 5 fantastycznych różów, które rekomendujemy. Miłego testowania!
Galeria
(5 zdjęć)
(Fot. materiały prasowe)
1/5
INGLOT, kremowy róż w sztyfcie
Wielofunkcyjny kremowy róż w sztyfcie, dodajmy. Można go bowiem stosować także na usta, powieki i ciało. Dzięki lekkiej kremowej formule idealnie się rozprowadza, pozostawiając naturalne, promienne wykończenie, które wygląda świeżo przez cały dzień. Mało tego – róż delikatnie natłuszcza i nawilża skórę dzięki pielęgnującym składnikom, takim jak olej kokosowy, witamina E czy olej z pestek jabłka. Kosmetyk jest odpowiedni dla osób o skórze wrażliwej, w tym atopowej. Kolekcja obejmuje cztery odcienie.
(Fot. materiały prasowe)
2/5
Your Kaya, pielęgnujący róż do policzków
Pielęgnujący róż do policzków to jedna z nowości w ofercie marki Your Kaya, która stworzyła linię kosmetyczną, udowadniając, że makijaż idealnie łączy się z pielęgnacją. Kosmetyk ma kremową formułę, która umożliwia stopniowanie intensywności koloru. Łatwo się aplikuje, nie blednie i nie ściera się w ciągu dnia, za to nadaje efekt zarumienionej, świeżej i młodzieńczej skóry. Róż do policzków (a właściwie nie tylko do policzków – śmiało możecie go stosować na całą twarz) dostępny jest w dwóch soczystych kolorach: radiant peach i berry bloom. PS zblenujcie je, by uzyskać efekt sunset blush – nie pożałujecie.
(Fot. materiały prasowe)
3/5
Oio Lab, pielęgnujący róż do policzków i powiek Melting Blush – Sunlit
Kolejny produkt w kremie, który podbił nasze serca, to wielofunkcyjny róż od marki Oio Lab. My wybrałyśmy odcień Sunlit – z efektem skóry muśniętej słońcem – ale dla fanek nieco bardziej różowych tonów dostępny jest także Future Glow. Oba zawierają zaawansowane ekstrakty roślinne, woski kwiatowe i pigmenty mineralne, które zapewniają natychmiastowy efekt odżywczego koloru – jak po czasie spędzonym wśród natury. Kosmetyk z łatwością wtapia się w skórę, nadając jej zdrowe, jednolite wykończenie.
(Fot. materiały prasowe)
4/5
Charlotte Tilbury, róż do policzków Pillow Talk Lip & Cheek Glow
Róż od Charlotte Tilbury ma kremową, bogatą w emolienty formułę i występuje w dwóch kolorach: subtelniejszym Colour of Dreams i nieco intensywniejszym Colour of Passions. Oba zapewniają świeży, promienny efekt i wyglądają obłędnie zarówno na policzkach, jak i ustach. Aplikacja jest bardzo łatwa i przyjemna – brytyjska makijażystka zachęca, by produkt nakładać opuszkami palców. Rozetrzyjcie odrobinę kosmetyku na grzbiecie nosa i policzkach, by zapewnić sobie młodzieńczy blask!
(Fot. materiały prasowe)
5/5
Giorgio Armani, Luminous Silk Glow Blush
I na koniec propozycja od Giorgio Armaniego – jedyny w naszym minizestawieniu róż w kamieniu, za to dostępny w siedmiu kolorach, dlatego na pewno znajdziecie coś dla siebie. Delikatny róż rozświetlający natychmiast poprawia koloryt, dając efekt zdrowego rumieńca oraz naturalnej i świeżej twarzy. Dodatkowo zawiera perłowe drobinki, które przechwytują i odbijają światło, akcentując kości policzkowe i rozświetlając całą twarz. Kosmetyk się nie osypuje, za to doskonale wtapia się w skórę i utrzymuje przez długi czas, zapewniając piękne jednolite wykończenie.