Jedynymi grzybami, które mi się ukazują, są maślaki. Nie trafiam na inne. No, może raz na jakiś czas bóg grzybni – fungus, stawia na mojej drodze prawdziwka, żebym nie pomyślał, że nic poza maślakiem w grzybiarskim życiu mnie nie spotka.
Nie ufam ludziom, którzy bez powodu wychodzą z domu. Jakikolwiek, ale być musi. Praca, siłownia, miłość. Kiedyś na pytanie: „A ty gdzie?”, można było po prostu powiedzieć: „Do kiosku po papierosy”. Ale – po pierwsze – już prawie nikt nie pali, po drugie – zlikwidowali ostatni kiosk „Ruchu”. Odpowiadając na: „A ty gdzie?”, trzeba być wiarygodnym. Dlatego szwagier nie może powiedzieć: „Do drogerii po krem pod oczy”.
W życiu każdego mężczyzny powinno się kiedyś pojawić grzybiarstwo. Albo wędkarstwo. Albo narciarstwo. A najlepiej, żeby mieć szansę na wyjście bądź wyjechanie z domu o każdej porze roku – wszystkie trzy. Moja przygoda z grzybiarstwem… Wróć! Jaka przygoda?! Przygodę to można mieć z aktorstwem, pisarstwem albo prezydenturą! Grzybiarstwo to jest namiętność, siła nie do opanowania, wewnętrzna (i zewnętrzna) walka! No więc moje grzybiarstwo zaczęło się niedawno. I nie jest spektakularne. Jedynymi grzybami, które mi się ukazują, są maślaki. Nie trafiam na inne. No, może raz na jakiś czas bóg grzybni – Fungus, stawia na mojej drodze prawdziwka, żebym nie pomyślał, że nic poza maślakiem w grzybiarskim życiu mnie nie spotka. Ale zasadniczo widuję tylko maślaki.
Dlatego mykolodzy mogą je sobie nazywać, jak chcą: Suillus luteus (maślak zwyczajny), Suillus granulatus (maślak ziarnisty), Suillus grevillei (maślak żółty), a dla mnie będzie to zawsze Suillus misericors (maślak miłosierny). Jesteśmy sobie wdzięczni. Ja im za to, że mi się ukazują, one mi za to, że w ogóle je zbieram. Bo nie wszyscy chcą.
Kiedy pytam pana Jurka, czy są grzyby, wymownie macha ręką i mówi: „Nie ma. Tylko maślaki”. Kiedy pytam, czemu, macha ręką na maślaki, odpowiada: „Bo maślaki są pracowite. Trzeba je rozbierać” („Bo maślaki są pracochłonne, trzeba je czyścić, zwłaszcza zdejmować skórkę z kapelusza, bo jest gorzka” – tłum. A.A.). Jaka ładna nazwa: Suillus laborans (maślak pracowity).Maślaki ukazują mi się w obie strony. Jak idę na grzyby i jak z nich wracam. W miejscu, w którym przedtem ich nie było, w czasie powrotu już są. Myślę, że to też celowe działanie Fungusa. Wie, jaka to namiętność. Że niejeden z nas, gdyby nie wiedział, że wracając do domu, też można coś znaleźć, pewnie by już nie wrócił („Mam pełno grzybów, mogę zacząć nowe życie”).Kiedy się spotka innego grzybiarza w lesie, zaczepia się pytaniem „Są?”. To znaczy tyle, co „Biorą?” u wędkarzy czy „Jadą?” u narciarzy. Tyle że każdy narciarz z dumą zawsze odpowie „Jadą”, patrząc na niedawno kupiony najnowszy model nart i przenosząc wzrok na stary model pytającego. Natomiast żaden grzybiarz nie powie „Są” ani wędkarz „Biorą”, choćby miał pełno w koszu czy wiaderku. Zawsze będzie mało. A że jednak „są”, można kilka godzin później zobaczyć na Facebooku, Instagramie i hejterskich forach internetowych typu „Grzybiarz grzybiarzowi grzybiarzem”. Grzybiarzu! Bądź cierpliwy! Niech sobie żartują z naszego temperamentu. Nie wiedzą, co mówią. Gdyby Hannibal powiedział swoim ludziom, że w Rzymie rosną rydze, zdobyłby Wieczne Miasto bez jednego słonia bojowego. Przyjdzie nasz czas! Na razie w kwartalniku „Grzyb Ojczysty” będziemy stanowczo mówić, że nie po to jeden z naszych władców zastał Polskę murowaną, a zostawił zagrzybioną, żeby po narodowe runo leśne schylali się teraz obcy!
Szwagier po przeczytaniu mojego tekstu stwierdził, że kiedy poznał swoją późniejszą żonę, nie była za bardzo pracowita.
Artur Andrus, Mistrz Mowy Polskiej, dziennikarz, poeta, autor piosenek.