1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Sobień-Górska i Dubois
  4. >
  5. O wyjściu z bańki

O wyjściu z bańki

Monika Sobień-Górska i Jacek Dubois (Fot. Krzysztof Opaliński)
Monika Sobień-Górska i Jacek Dubois (Fot. Krzysztof Opaliński)
Widziałam ostatnio na Instagramie wypowiedź pewnej popularnej tam psycholożki, która opowiadała, jak bardzo zamknęła się w swojej naukowej bańce. Przyznała, że irytowali ją wszyscy, którzy mówili o psychice człowieka w oderwaniu od nauki, czyli inaczej niż ona sama. I nagle okazało się, że w chwili pewnej życiowej próby jej środowisko nie dało jej żadnego wsparcia, za to ci, których nie uważała za swoich, wyciągnęli do niej rękę. Taka trochę przypowieść się z tego zrobiła, ale zastanawiam się, na ile my w ogóle jesteśmy otwarci na ludzi, którzy mają inne poglądy? Ale tak skrajnie inne, że głosują na partię, której nie znosimy, jedzą rzeczy, których my do ust nie wkładamy, spędzają czas w miejscach, w których my nie spędzamy. Masz takich ludzi wokół siebie?

Mam i sprawia mi to wielką radość. Bardzo wygodnie jest znaleźć się w grupie o identycznych wartościach. Czujemy się wtedy bezpieczni, bo świat wydaje się stworzony na nasze podobieństwo. Jednak ta harmonia jest złudna. Rozmawiając z takimi samymi co my, nie konfrontujemy naszych poglądów i w konsekwencji zaczynamy się cofać.

Bycie w bańce tak samo myślących stwarza dodatkowe niebezpieczeństwo: jeśli odważymy się pomyśleć inaczej, możemy zostać wyklęci jako innowiercy i wygnani ze stada.
W swoim otoczeniu mam zwyczaj mieć osoby myślące podobnie do mnie, by nie mieć poczucia, że jestem oderwanym od rzeczywistości wariatem, i osoby o skrajnie różnych poglądach, z którymi mogę się spierać i dzięki którym odkrywam zupełnie inne punkty widzenia. A jak to jest u ciebie?

Z ludźmi spoza mojej bańki spotykam się przede wszystkim w rodzinie. W tej kwestii mamy z moim mężem podobnie. I tu bardzo dbam o to, by poglądy nas nie poróżniły. Staram się widzieć coś ciekawego w tej inności i zawsze brać pod uwagę to, że być może to ja się mylę. Mam też na przykład znajomych z siłowni, z którymi dzieli nas styl życia, ale moja ciekawość sprawiła, że złapałam fajną wiedzę z dziedzin mi dotąd nieznanych.
Mój dziadek był politykiem socjalistą i w dwudziestoleciu międzywojennym nie tylko ścierał się z endekami w sejmie, ale i tłukł się z nimi na ulicach. Po jednej z takich bójek, gdy dostał nożem blisko serca, ledwo przeżył. W czasie wojny trafił do Auschwitz, gdzie wylądował w brygadzie z endekiem, z którym przez lata toczył spory. Tam, o dziwo, się zaprzyjaźnili. Ze wspomnień ludzi, którzy byli tam z nimi, wyczytałem, że prowadzili wielogodzinne spory o przyszłą Polskę. Każdy z nich ją widział inaczej, jednak potrafili o tym przyjacielsko rozmawiać. Historia lubi się powtarzać, bo ja, wnuk socjalisty, zaprzyjaźniłem się z Romanem Giertychem, o zdeklarowanie endeckich korzeniach. Znajomi pytają, jak to możliwe, a ja odpowiadam, że jest piekielnie inteligentny i dyskusja z nim to przyjemność. Jest taki dowcip, jak dwóch ludzi jedzie koleją, jeden mówi jakąś cyfrę, ten drugi się śmieje, a potem sytuacja się odwraca. Współpasażer pyta, o co w tym chodzi, a tamci mówią, że mają ponumerowane dowcipy – jeden mówi numer, a ten drugi śmieje się z jego treści, a dowcipu, ponieważ jest im znany, nie trzeba powtarzać. To niebezpieczeństwo życia w bańce, bo wszystko jest znane i jest coraz mniej nowego.

Nowego zaczynamy się bać, szczęście zapewnia to, co daje nam poczucie jedności.
I jeszcze jedno: nasze poglądy absolutnie nie determinują tego, jakimi jesteśmy ludźmi. Przyjaźń może być całkowicie oddzielona od poglądów. Mam wielu znajomych, których regularnie spotykam, a nie mam pojęcia, na kogo głosują. Jeśli jadę z kimś nurkować czy pojeździć na rowerze, jest tak wiele tematów do rozmów, że nie muszę wypytywać o światopogląd. Gdyby poznać ze sobą ludzi i zabronić im mówić na przykład o polityce, być może łatwiej by się zaprzyjaźnili.

Dziś jeden element w człowieku, który nie pasuje do układanki, może go dyskwalifikować w dalszym poznaniu. A to jest bardzo ryzykowne. Bo nigdy nie wiesz, kto poda ci rękę, gdy życiowy grunt nagle usunie ci się spod nóg.

Monika Sobień-Górska dziennikarka, scenarzystka filmowa, autorka książek z gatunku literatury faktu, a ostatnio również powieści sensacyjnej. O życiu może rozmawiać godzinami. Na przykład z Jackiem Dubois.

Jacek Dubois adwokat specjalizujący się w prawie karnym. Po godzinach pisze książki i felietony i przyjaźni się z Moniką.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze