W 2007 roku ukazało się „Uwikłanie”, książka, która nie tylko znacząco podniosła poziom polskiej powieści kryminalnej, ale zachwyciła także czytelników niezbyt chętnie sięgających po literaturę popularną.
Młody pisarz Zygmunt Miłoszewski (ur. w 1976 r.) uhonorowany został Nagrodą Wielkiego Kalibru, a „Uwikłanie” doczekało się ekranizacji. Mniejsza już o to, czy udanej, i tak z większą niecierpliwością odliczałam dni do premiery „Ziarna prawdy”, czyli kontynuacji losów dociekliwego prokuratora Teodora Szackiego.
Od wydarzeń opisanych w pierwszej części mija czas jakiś. Szacki ląduje na „placówce” w Sandomierzu, gdzie trafia się niewiele spraw na miarę jego detektywistycznego talentu. Wreszcie dochodzi do zabójstwa kobiety za pomocą narzędzia, które Żydzi stosowali ongiś do rytualnego zabijania zwierząt. Zakorzenienie zagadki w przeszłości dało Miłoszewskiemu okazję do pokazania historii miasta. Autor zadbał też o opis prowincjonalnych obyczajów czy wiarygodne oddanie rozterek świeżego rozwodnika. Jak na rasowego pisarza przystało, dopracował każdy detal: od zwrotów akcji, po oryginalne dowcipy. I obronił swoją arcymistrzowską pozycję.
W.A.B., Warszawa 2011, s. 410