„Prawdziwy ból” zapewnił Kieranowi Culkinowi pierwszą nominację do Oscara. „Sukcesja” była dla niego rolą przełomową, ale to „Ucieczka od życia” pozwoliła mu wpisać się w archetyp bohatera, na którym zbudował niemalże całą swoją przyszłą karierę. Jeśli zatem lubicie ekranowe wcielenia Culkina (i nie tylko), ten nieco zapomniany dramat Burra Steersa z 2002 roku to seans absolutnie obowiązkowy.
Przed premierą „Sukcesji” niewielu widzów wiedziało o jego istnieniu, jednak Kieran, młodszy brat Macauleya Culkina, przed kamerą występuje od dziecka. Od dziecka ma też wyjątkowy dryg do grania irytujących, nieprzewidywalnych dzieciaków z bogatych rodzin. W ten archetyp udało mu się bowiem trafić już w swojej pierwszej filmowej roli (pamiętacie Fullera z „Kevina samego w domu”?). Później kontynuował tę drogę jako znany z memicznych one-linerów i ciętych ripost Roman Roy we wspomnianym hicie HBO, jednak mało kto wie, że w 2002 roku, będąc jeszcze nastolatkiem, aktor wcielił się w innego cynicznego bogacza, tym razem u progu dorosłości. Tytułem, o którym mowa, jest „Ucieczka od życia”, zapomniany dramat Burra Steersa uważany za filmową wariację na temat „Buszującego w zbożu” – niestety jedynie wariację, bo autor powieści J.D. Salinger, motywowany krytyką swojego najbardziej kultowego dzieła, kategorycznie zakazał przekładania go na język kina.
18-letni Culkin wcielił się w nim dekadenckiego, odrzuconego przez bliskich chłopaka z majętnej, ale dysfunkcyjnej rodziny – bohatera, który z pozoru ma wszystko, ale wciąż szarpie się z życiem i próbuje otrząsnąć się z traumy, której doświadczył jako dziecko. Aktor zagrał więc postać, która jest nie tylko w pewnym sensie charakterologicznym krewnym Holdena Caufielda, lecz także… wczesną wersją sarkastycznego Romana Roya (i to na 16 lat przed premierą przeboju HBO!). Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że „Ucieczka od życia” to dosłownie adaptacja wczesnych lat bohatera „Sukcesji”, z czym zgadzają się zresztą sami widzowie. „Mogliby to teraz ponownie wypuścić i zatytułować »Roman Roy: Nastoletnie lata«” – napisała na YouTube jedna z użytkowniczek serwisu.
Kieran Culkin w „Ucieczce od życia” (2002) i „Sukcesji” (2018–2023) (Fot. materiały prasowe Apple TV+, Max)
Akcja filmu rozgrywa się w Nowym Jorku, a jego głównym bohaterem jest 17-letni Jason Slocumb, dla bliskich Igby – dobrze sytuowany młody buntownik skupiający swoją energię głównie na walce z rodziną, która nieustannie go ignoruje. Chłopak dorastał też w raczej mało ciekawych warunkach: z ojcem schizofrenikiem i alkoholikiem, zaabsorbowaną własną osobą narcystyczną matką i złośliwym, hołdującym faszystowskim poglądom bratem. Wyrzucany z każdej szkoły, niemogący znaleźć oparcia w rodzinie i rozczarowany postawą przyjaciół Igby postanawia więc wyjechać, mając nadzieję, że gdzieś tam czeka na niego lepsze życie.
„Ucieczka od życia” (2002) (Fot. Topfoto/Forum)
Widzowie, którzy śledzą karierę Culkina albo mieli okazję oglądać obie wspomniane produkcje, z pewnością zauważyli, że Igby i Roman to zaskakująco podobne do siebie postacie: pogubione, cyniczne, a momentami nawet antypatyczne, ale też takie, których naprawdę ciężko nie lubić. Obaj doświadczyli traumy w dzieciństwie i podobnie bronią się przed bliskością zranieniem. Roman wykorzystuje w tym celu przede wszystkim swoje ironiczne poczucie humoru, ale zdarza mu się również wybuchać agresją i przechodzić nagłe załamania. Igby stosuje podobne mechanizmy obronne i często przyjmuje pozę outsidera.
Ich wyprawy poza środowisko, w którym dorastali, zwykle kończą się katastrofą. Po oblaniu niemal każdej szkoły Igby ucieka w świat nowojorskiej bohemy i zatrzymuje się w przestronnym apartamencie należącym do swojego ojczyma. To właśnie tam zaczyna rozumieć, co przegapił w życiu ze względu na swój status i sytuację rodzinną. Nawet gdy się zakochuje, to nieszczęśliwie, więc nie sposób nie skojarzyć tego z relacją Romana i Gerri (w „Ucieczce od życia” obok wątku złamanego serca mamy również romans ze starszą kobietą).
„Ucieczka od życia” (2002) (Fot. Topfoto/Forum)
Zarówno Roman, jak i Igby są też naznaczeni przez liczne traumy, a ich „dziwactwa” są oznaką traktowania, jakiego doświadczyli. W jednym z odcinków „Sukcesji” mówi się, że Roman jako dziecko był trzymany w kojcu dla psów, natomiast Igby dopiero jako nastolatek odkrywa, że jego przezwisko jest wynikiem okrutnego rodzinnego żartu. To jednak niejedyna blizna, jaką nosi w sobie bohater „Ucieczki od życia”, bo Igby przede wszystkim żyje w strachu, że stanie się taki jak jego ojciec alkoholik. W efekcie jest opryskliwy dla bliskich, szczególnie dla starszego brata – młodego republikanina, którego określa mianem faszysty – za co finalnie płaci wysoką cenę: wkrótce odkrywa bowiem, że obiekt jego westchnień kocha innego (rozdzierający serce emocjonalny wybuch Culkina w tej scenie jest jednym z jego najlepszych momentów aktorskich).
„Ucieczka od życia” (2002) (Fot. Topfoto/Forum)
Pozostając w kręgu rodzinnym: powiedzieć, że Igby nie jest blisko ze swoją rodziną, to jakby nic nie powiedzieć. Roman też jest notorycznie ignorowany przez bliskich, a jego relacja z Kendallem rozwija się podobnie do relacji braci w „Ucieczce od życia”. W obu przypadkach Culkin gra zgryźliwego młodszego brata, nieustannie gotowego do walki, ale kiedy trzeba – opuszczającego gardę. Bohaterów różni jednak jedno – chociaż obaj nie mieli łatwego startu w dorosłość, Igby nie żywi urazy do wszystkich jak Roy, a nawet pozwala sobie na bycie obiektem żartów. Finalnie akceptuje swoją przeszłość (udaje mu się nawet dojść do porozumienia z bratem) i otwiera się na przyszłość.
„Ucieczka od życia” (2002) (Fot. Topfoto/Forum)
Obie postacie mogłyby łatwo nas zirytować, jednak talent Culkina do portretowania złożoności sprawia, że zarówno Roman, jak i Igby są niesamowicie ujmujący. Nie są czarnymi charakterami, a poranionymi dzieciakami uwięzionymi w ciałach dorosłych mężczyzn. Aktor nie tylko doskonale oddaje ich poczucie żalu i rozczarowania życiem, lecz także potrafi sprawić, abyśmy empatyzowali z jego postaciami, chociaż w większości są one uprzywilejowane, ignoranckie i wysoko nieodpowiedzialne. Culkin po prostu zawsze gra z ukrytą, ale szczerą wrażliwością. Dodatkowy smaczek: rola w „Ucieczce od życia” przyniosła mu pierwszą nominację do Złotego Globu; drugą otrzymał lata później za „Sukcesję” i to właśnie kreacja Romana Roya zapewniła mu ostatecznie statuetkę.
Obecnie aktor zgarnia pochwały krytyków i liczne nagrody za rolę zmagającego się z głęboką depresją Benjiego w dramacie „Prawdziwy ból” w reżyserii Jesse’ego Eisenberga. Na koncie ma już m.in. statuetkę Złotego Globu, nominację do Oscara i apetyt na więcej. Jak pisze portal Variety: „Culkin rozjeżdża konkurencję w kategorii aktorów drugoplanowych i ma spore szanse zgarnąć wszystkie najważniejsze statuetki w tym sezonie”. Widzowie zauważyli też, że w Benjim także można dostrzec pewne cechy Romana i Igby’ego. Wszyscy trzej są bowiem charyzmatyczni i zabawni, ale jednocześnie boleśnie pogubieni. Są też świetnymi obserwatorami rzeczywistości, prowokatorami z ciętym językiem; niekiedy irytujący, ale jednocześnie kierujący się dobrymi intencjami i budzący ogromną sympatię widzów.
Kieran Culkin i Jesse Eisenberg w filmie „Prawdziwy ból” (2024) (Fot. materiały prasowe Searchlight Pictures)
– Widzisz, jak ludzie cię kochają i co się dzieje, gdy wchodzisz do pokoju? Dałbym wiele, aby widzieć, jak to jest mieć ten urok i rozświetlać każde pomieszczenie, do którego wchodzę. Ty to robisz, a potem na wszystko srasz – mówi do Benjiego w jednej ze scen „Prawdziwego bólu” bohater grany przez Eisenberga. Czy jest lepsza kwestia podsumowująca typowego bohatera granego przez Culkina? Niektórzy zarzucają mu grę „zawsze w tym samym tonie”, ale naszym zdaniem to kwintesencja jego nietuzinkowej obecności na aktorskim firmamencie (dajcie w końcu temu chłopakowi Oscara!).
Wracając do „Ucieczki od życia” – to mocno niedoceniony, trudny do gatunkowego sklasyfikowania klejnot amerykańskiego kina. Swoją premierę miał 23 lata temu, ale pod pewnymi względami wydaje się dziś niesamowicie aktualny i zdecydowanie zasługuje na rozgłos. Opowiada o tym, jak osobliwi, budzący odrazę i okropni potrafią być bogacze, szczególnie dla siebie nawzajem. Pokazuje bogactwo jako przeszkodę, a nawet przekleństwo, a także rzuca nowe światło na związane z nim niebezpieczeństwa. Co więcej, obraz świetnie się zestarzał i nawet dziś ogląda się go dobrze: ma swój klimat, soundtrack w stylu wczesnego indie sleaze oraz znakomitą obsadę: Susan Sarandon grającą królową lodu, Jeffa Goldbluma w roli złego ojczyma, Claire Danes jako znudzoną nowojorczankę i Ryana Phillippe jako wkurzającego brata. Nic więc dziwnego, że „Ucieczka od życia” dostała ostatnio drugie życie, jednak nie ulega wątpliwości, że wszystko to dzięki talentowi Culkinowi, który znakomitymi kreacjami w „Prawdziwym bólu” i „Sukcesji” rozkochał w sobie nową falę widzów.
„Ucieczkę do życia” obejrzeć można na platformach Prime Video i Apple TV+.