W Ankarze doszło dziś rano do silnego wybuchu, w którym zginęło co najmniej 30 osób a ponad 120 jest rannych. Władze podejrzewają atak terrorystyczny.
Tureckie media podały informację o silnej eksplozji w centrum miasta, w pobliżu dworca kolejowego. Na popołudnie zaplanowano w tym miejscu manifestację pokojową, organizowaną przez liczne opozycyjne związki i partie polityczne, na czele z główną prokurdyjską partią w Turcji. Wstępny raport ministerstwa spraw wewnętrznych mówi o 30 ofiarach śmiertelnych i 126 rannych. Pojawiają się także informacje o 2 wybuchach bezpośrednio po sobie.
Jeden z uczestników planowanej manifestacji, cytowany przez francuskie media, mówi: „Usłyszeliśmy głośny i cichy wybuch, zrodziła się panika, a potem zobaczyliśmy ciała rozrzucone na placu dworcowym”.
Najbardziej prawdopodobna wydaje się hipoteza o zamachu terrorystycznym. Śledczy badają, czy był to atak samobójczy. 20 lipca doszło do podobnej tragedii w mieście Suruç, w pobliżu granicy z Syrią. Zginęły w nim 32 osoby. Odpowiedzialnością za tamten zamach obciąża się Państwo Islamskie. Dzisiejszej sprawie nadano najwyższy priorytet. Premier Turcji Ahmet Davutoglu zwołuje nadzwyczajne zebranie rady bezpieczeństwa. Anonimowe źródło rządkowe cytowane przez Le Figaro zapewnia o zaangażowaniu władz w wykrycie, kto odpowiada za atak, i obiecuje, że wyniki śledztwa zostaną podane do wiadomości publicznej możliwe najszybciej.