Podążanie za igłą z nitką to powtarzalny ruch, który można porównać do pewnego rodzaju medytacji. Do stanu „tu i teraz”. Rozmowa z Joanną Michalską, pasjonatką szycia ręcznego, która prowadzi warsztaty z „cerowania po japońsku”.
Boro i sashiko zaczęły odkrywać to, co miało pozostawać w ukryciu. Widoczne przeszycia wykorzystywane do naprawiania zniszczonych ubrań, przekształciły akt naprawiania w sztukę dekoracyjnego haftu. Przekazywany z pokolenia na pokolenie szacunek do ubrań, który zaczął zanikać wraz z pojawieniem się masowej produkcji, dziś powraca z nowym przesłaniem. Troska o posiadaną odzież to również troska o naszą planetę i przyszłość kolejnych pokoleń. Chociaż technika boro i ścieg sashiko znane są od setek lat, dziś otwierają przed nami zupełnie nowe możliwości i doskonale wpisują się w ideę less waste.
Sashiko i boro: japońska sztuka haftu
Boro (technika wzmacniającego szwu) zaczęło być stosowane w Japonii w okresie Edo (1615-1868) przez kobiety z ubogich, wiejskich społeczności, które w ten sposób próbowały przedłużyć życie odzieży i bieliźnie pościelowej. Dzięki temu ubrania stawały się nie tylko bardziej wytrzymałe, ale również cieplejsze. – Boro wywodzi się z najniższych warstw społecznych. Zużywającą się odzież łatano doszywając kolejne kawałki materiałów – stąd taka różnorodność kolorów. Kiedyś bawełniane tkaniny były cenne, dlatego bardzo o nie dbano i starano się, żeby służyły jak najdłużej – tłumaczy Joanna Michalska, autorka bloga Nitkomaniacy, która od kilku lat prowadzi warsztaty szycia ręcznego. – Myślę, że Japończykom nie zależało na tym by było widać ich cerowanie, po prostu nie mieli innej możliwości. Z czasem wprowadzili ozdobny ścieg – sashiko, który pewnie zrodził się z potrzeby upiększenia swoich łat – dodaje.
Sashiko, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza „małe ukłucia”, jest rodzajem wzmacniającego i jednocześnie dekoracyjnego ściegu, którego używa się do cerowania techniką boro. Charakterystycznymi dla tradycyjnego boro motywami geometrycznymi są przede wszystkim małe krzyżyki oraz kratka, które za pomocą białych nici haftuje się na ciemnym tle. Do wzmacniania ubrania i dekoracyjnego zdobienia wykorzystuje się również kawałki tkanin farbowane na granatowo i niebiesko.
Przechodzące z pokolenia na pokolenie ubrania nabywały coraz więcej łatek, do tego stopnia, że nie można było rozpoznać, gdzie zaczynała się oryginalna tkanina. Z czasem sashiko zaczęło być postrzegane jako sztuka dekoracyjnego haftu, co widać na przykładach kurtki i kimono z XIX wieku, znajdujących się w zbiorach Metropolitan Museum of Art.
Sashiko jako forma troski o planetę i antidotum na szybką modę
Boro wpisuje się w japońską filozofię mottainai, która wyraża ubolewanie nad stratą lub zmarnowaniem czegoś. „Napraw, zamiast wyrzucić” wyraża się również w kintsugi, japońskiej sztuce naprawiania potłuczonej porcelany za pomocą laki i sproszkowanego złota, dzięki której naczynia odzyskują dawną formę i nie ukrywają „odniesionych ran”.
– Od zawsze fascynowało mnie zszywanie ze sobą kawałków materiałów, tak by wykorzystać najmniejszy skrawek, który znajduje się w pracowni krawieckiej – tak o początkach zainteresowania Boro i ściegiem sashiko opowiada Joanna Michalska.
– Na początku fascynował mnie patchwork. W wakacje w 2019 roku w Muzeum Azji i Pacyfiku zapisałam się na warsztaty z cerowania po japońsku. Dzięki Pani Ewie Soszko poszerzyłam swoją wiedzę na ten temat i przepadłam. Patchwork wymaga uporządkowania i precyzji. Boro jest mi zdecydowanie bliższe poprzez swoją „luźną” formę i znacznie ciekawszą fakturę. Zastosowanie prostego ściegu jakim jest fastryga – szczególnie z użyciem kontrastowej nitki – dodatkowo podkreśla jego ręczne wykonanie. Moja babcia ciągle powtarzała, by szyć tak, aby nie było widać ściegu. Dziwiło mnie to, bo przecież przeplatane nitki tworzyły piękną fakturę.
Stębnówka to podstawowy ścieg do szycia ręcznego, ale również najprostszy ścieg hafciarski. (Fot. nitkomaniacy.pl)
Boro doskonale wpisuje się także w coraz bardziej popularny trend odnawiania, reperowania i przerabiania rzeczy, stoi w opozycji do wyrzucania przedmiotów, które mają drobną usterkę. Japończycy mają długą tradycję traktowania rzeczy z szacunkiem, w kulturze Zachodu zaczynamy dopiero do tego wracać. – Jestem przekonana, że rośnie nasza świadomość dotycząca rynku odzieżowego. Dużo się mówi o tym, w jaki sposób masowa produkcja odzieży wpływa na nasze środowisko. Zaczynamy dostrzegać jakość starych przedmiotów. Zaczynamy się rozglądać za rzeczami droższymi, ale w lepszym gatunku. Chcemy w ten sposób ograniczyć kupowanie i dbać o to, co mamy. Ponownie odkrywamy stare techniki rzemieślnicze, które pozwalają nam zadbać o ubrania. Szycie ręczne jest jedną z nich.
Coraz więcej osób zaczyna bardziej świadome podchodzić do tego, skąd pochodzą i jak zostały wyprodukowane ubrania, zaczynają doceniać trwałość i jakość, ale także skłaniać się ku widocznym poprawkom. Wystawa „Fashion Unraveled” z 2018 roku nowojorskiego Fashion Institute of Technology, na której zaprezentowano ubrania zdekonstruowane, noszące wyraźne ślady przeróbek, rozpoczęła dyskusję na temat tego, w jaki sposób dziś odnosimy się do odzieży. Na Instagramie rośnie liczba osób, które w widoczny sposób cerują, naprawiają i przerabiają swoje ubrania. Pod hasztagami visible mending, sashiko czy ciuchoweSPA można znaleźć inspirujące przykłady, które motywują do tego, żeby nie pozbywać się rzeczy, które przestały nam służyć z powodu drobnych wad. Wystarczy tylko znaleźć sposób, żeby znów uczynić je pięknymi i przydatnymi.
Co zrobić, gdy są chęci, ale brakuje umiejętności? Z pomocą przychodzą takie osoby, jak Joanna, która od kilku lat zajmuje się prowadzeniem warsztatów szycia ręcznego. Dzięki Stypendium Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego #kulturawsieci mogła zrealizować duży projekt oparty na szyciu ręcznym, hafcie i cerowaniu. Na stronie nitkomaniacy.pl publikowała praktyczne poradniki. – Najczęściej spotykamy się w kobiecym gronie, ale zdarzają się wyjątki. Pewien tata wziął udział w warsztatach, bo chciał wspólnie z córką uszyć misia, a inny chciał nauczyć się przyszywać łaty na spodniach. Bardzo często jest to początek nowej pasji opartej na igle i nitce. Zainteresowanie szyciem ręcznym często potem przeradza się w haft. Cerowaniem zainteresowane są głównie mamy, które pragną zacerować odzież swoich dzieci, lub żony, które łatają spodnie swoich mężów.
Piórnik wykonany techniką Boro ze ściegiem sashiko (Fot. nitkomaniacy.pl)
W 2020 roku Joanna zaczęła organizować warsztaty online, które pozwoliły jeszcze większej liczbie uczestników uratować swoje ubrania i odkryć Boro. – Dla wielu osób „cerowanie po japońsku” było wielkim odkryciem. Podkreślali, że jest to prosty sposób, który daje fajny efekt a łata jest trwała. Poszukuję nowego sposobu na wykorzystanie „cerówki” tak, by podkreślić jej atrakcyjność. Wydobyć z niej tę piękną fakturę, która zafascynowała mnie już jak byłam dzieckiem.