1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Ostatnie rozlewisko – ptasi azyl nad Odrą oczami fotografa Piotra Chary

Ostatnie rozlewisko – ptasi azyl nad Odrą oczami fotografa Piotra Chary

Taniec godowy perkozów rdzawoszyich. Samiec przyniósł szczątki roślin, sygnalizując gotowość do budowy gniazda. (Fot. Piotr Chara)
Taniec godowy perkozów rdzawoszyich. Samiec przyniósł szczątki roślin, sygnalizując gotowość do budowy gniazda. (Fot. Piotr Chara)
Zobacz galerię 8 zdjęć
Bagna, podmokłe łąki, płytka woda to raj dla ptaków. Ze względu na ingerencję człowieka i zmiany klimatyczne takich miejsc w Polsce jest coraz mniej. Kluczowe stało się jedno, w dolnym odcinku Odry. Aniołem stróżem tego ptasiego azylu jest fotograf i przyrodnik Piotr Chara. Walczy o założenie tu rezerwatu, by migrujące ptaki mogły się bezpiecznie zatrzymać w swojej corocznej podróży.

Fotografujesz ptaki od lat, głównie w tym jednym miejscu nad dolną Odrą. Nie kusi Cię świat?
Mam naturę podróżnika. Już w szkole średniej i na studiach wyjeżdżałem na kilka miesięcy. Nauczyciele mieli ze mną kłopot, bo wciąż nadganiałem lub nadrabiałem materiał. Potem często nie było mnie w domu przez większą część roku. Żyłem podróżami, ale nie będę o nich teraz opowiadał. Ciekawe jest natomiast to, że dzisiaj karą jest dla mnie wyjazd z moich stron. Nawet gdy jadę w tak interesujące miejsce jak Białowieża [rozmawiamy przy okazji wykładu Piotra na konferencji PTOP w Białowieży 25 marca – przyp. red.]. Jestem zżyty z moją przyrodą, z jej niuansami. To na przykład kłosy traw, które czuję pod palcami, gdy przechodzę ciemną nocą po łąkach; dzięki drobnym różnicom w ich strukturze wiem, gdzie dokładnie jestem. Wspaniale jest nocą, zaciągając powietrze w nozdrza, czytać o obecności dzikich stworzeń: jeleni, dzików i innych. Dla tych powodów wyjazdy stały się bolesne. Zakładam, że dziś na przykład umknął mi arcypiękny widok tokujących cyraneczek.

Jedne z najcenniejszych i najrzadszych europejskich siedlisk to płytkie rozlewiska. Tworzą się między innymi na nadodrzańskich zalewowych łąkach. (Fot. Piotr Chara) Jedne z najcenniejszych i najrzadszych europejskich siedlisk to płytkie rozlewiska. Tworzą się między innymi na nadodrzańskich zalewowych łąkach. (Fot. Piotr Chara)

Dlaczego wybrałeś właśnie to miejsce?
Przez długie lata maniakalnie chodziłem po górach. Czułem, że tam znajduje się mój klucz do przeżywania piękna życia i świata. Góry bez zmian mnie zachwycają, ale dziś rozumiem, że ich piękno jest po prostu oczywiste, a kluczem do poczucia pełni jest w istocie intymne, uważne przeżywanie. Mokradła, odwrotnie do gór, swoją urodę ukazują wolniej. Pozornie niewiele się tam dzieje, zwłaszcza w środku dnia, bo życie toczy się głównie o wschodzie słońca i o zmierzchu. Kontakt z urodą mokradeł jest wciągający jak adresowana konkretnie do nas lektura. Kartka po kartce uświadamiająca swoją wielkość i niepowtarzalność. Pochłania nas coraz bardziej, aż w końcu odkrywa swoje skarby. Porównam to do powszechniejszego doświadczenia, gdy swoją uważnością pojmujemy sens muzycznego, filmowego czy malarskiego dzieła. Sztuka otwiera w człowieku wrażliwość i uzmysławia rolę poznawanych wartości. Obcowanie z przyrodą jest taką właśnie przygodą. Z tą zaletą, że każdy dzień – więc i paleta wrażeń – jest inny.

Odra, uregulowana rzeka – zupełnie nie podejrzewałabym, że tam właśnie można szukać dzikiej przyrody.
Koryto rzeki Odry zostało zamienione w drogę wodną, autostradę. Z przyrodniczego punktu widzenia ma to fatalne skutki: jednorodny przekrój, jednorodna głębokość, jednorodne brzegi. Brak tym samym tego, co przyroda naturalnie sama kształtuje – różnorodności. Zatem co w tej Odrze ciekawego? Paradoksalnie najmniej samo koryto rzeczne, a najciekawsze to, co poza nim i w jej dolinie. W przypadku Odry bezcennym siedliskiem są wielkie powierzchnie terenów zalewowych. To te fragmenty doliny, gdzie rzeka nie została obwałowana lub wał jest od jej koryta znacznie oddalony.

Kostrzyneckie Rozlewisko. Setki hektarów równinnych łąk, lasów, starorzeczy zamieniających się na kilka miesięcy w roku w rozległe płycizny. Stają się wówczas oazą życia dla wielu gatunków i miejscem o wybitnej urodzie. (Fot. Piotr Chara) Kostrzyneckie Rozlewisko. Setki hektarów równinnych łąk, lasów, starorzeczy zamieniających się na kilka miesięcy w roku w rozległe płycizny. Stają się wówczas oazą życia dla wielu gatunków i miejscem o wybitnej urodzie. (Fot. Piotr Chara)

Gęsi białoczelne pochodzą z Syberii. To ptaki o intrygującej naturze, tworzą silne więzi, znają też stopień pokrewieństwa kilkudziesięciu członków swojej rodziny. Analizują detale otoczenia, szybko się uczą i potrafią sobie przekazywać skomplikowane informacje. Są zależne od mokradeł, gdzie mogą żerować i odpoczywać podczas długiej wędrówki. (Fot. Piotr Chara) Gęsi białoczelne pochodzą z Syberii. To ptaki o intrygującej naturze, tworzą silne więzi, znają też stopień pokrewieństwa kilkudziesięciu członków swojej rodziny. Analizują detale otoczenia, szybko się uczą i potrafią sobie przekazywać skomplikowane informacje. Są zależne od mokradeł, gdzie mogą żerować i odpoczywać podczas długiej wędrówki. (Fot. Piotr Chara)

Tam, gdzie woda może wyjść poza koryto rzeki?
Budową wałów oddzielono od wpływu wód rzeki nawet 20-kilometrowej szerokości część doliny, którą przekształcono w pola, łąki i osady. W niektórych miejscach, tam, gdzie było stosunkowo mało terenu „do pozyskania”, budowano wał tylko z jednej strony, a z drugiej granicę zalewu miał wyznaczać stok pradoliny. Na tych odcinkach, gdzie stok oddala się od koryta, mogą się tworzyć duże rozlewiska. To siedlisko jest skarbem tej rzeki i, niestety, rzadkością na kontynencie. Brakuje ich choćby Wiśle, która ma naturalne koryto i to jest jej skarb, natomiast jest po obu stronach ciasno zabudowana wałami. Rozlewisko ma tym większą wartość, im jest rozleglejsze powierzchniowo, im płytsze i im dłużej się utrzymuje (co najmniej kilkanaście tygodni). Niewiele osób zdaje sobie sprawę, jak cenne z przyrodniczego punktu widzenia jest siedlisko z wodą o niewielkiej głębokości. Niestety, taką płytką wodę relatywnie łatwo można usunąć i zamienić w tak zwany gospodarczy użytek. Wystarczy wykopać grawitacyjne odpływy melioracyjne, względnie wybudować pompownię, która przerzuci wodę na drugą stronę wału, i rozlewisko zamienia się w suchą łąkę, pole czy nawet teren zdatny do zamieszkania. Stąd takie miejsca ocalały w Europie w śladowych ilościach. Na przykład na całym 750-kilometrowym polskim odcinku Odry tylko 42-kilometrowy fragment nie ma wału. Do niedawna tworzyło się na tym terenie pięć potężnych rozlewisk. Używam czasu przeszłego, bo w efekcie zmian klimatycznych w ciągu ostatnich 20 lat cztery z tych pięciu rozlewisk zniknęły. Pojawiają się na tak krótko i tak skurczyły swoją powierzchnię, że niemal straciły przyrodniczą wartość.

Jako fotograf siedzę w tej płytkiej wodzie od 22 lat, czując się po części ziemno-wodnym stworzeniem. Przez pierwsze osiem czy dziesięć lat nie miałem świadomości, że są to ostatnie lata większości nadodrzańskich rozlewisk. Fotografie z tamtego okresu są piękne, ale dziś ze łzami w oczach dociera do mnie świadomość, że są epitafium, pośmiertnym hymnem na cześć czegoś wielkiego, pięknego, lecz już nieobecnego. Rozlewiska tworzą się w wyniku topnienia śniegu nagromadzonego w zlewni w okresie zimy. A ta jest coraz łagodniejsza, co ostatecznie przekłada się na niedobór wody. Stąd problem i tysiące wędrownych ptaków (a także ryby, płazy) traci miejsce żerowania, rozrodu, odpoczynku. Statystycznie w dolinie Odry pozostało tylko jedno duże rozlewisko z wodą podczas ptasich wędrówek. To Kostrzyneckie Rozlewisko, kompleks bezcennych siedlisk: płytkie starorzecze, lasy zalewowe przechodzące w zalewową łąkę, która latem staje się otwartym błotkiem. Ta różnorodność zawsze zapewnia ptakom jakiś pokarm. W jego płyciznach namnażają się fitoplankton, zooplankton, ryby, płazy. To rozlewisko jest skarbem, oazą życia, które może wyżywić dziesiątki tysięcy migrujących ptaków.

Jakie gatunki ptaków tu przylatują?
Bardzo szerokie spektrum. Trzynaście gatunków kaczek, cztery gatunki chruścieli, cztery gatunki perkozów, podczas wędrówek żerują tysiące siewkowców: czajek, brodźców, biegusów, zimują setki łabędzi krzykliwych, na zlotowisku gromadzą się tysiące żurawi. Jest to też jedno z najważniejszych na całym Pomorzu Zachodnim miejsc odpoczynku wędrujących gęsi.

Dolinę Odry patrolują bieliki. To największe drapieżne ptaki tej części kontynentu. Polują na zwierzęta chore i słabe, a gdy brakuje pokarmu, oczyszczają teren z martwych osobników. (Fot. Piotr Chara) Dolinę Odry patrolują bieliki. To największe drapieżne ptaki tej części kontynentu. Polują na zwierzęta chore i słabe, a gdy brakuje pokarmu, oczyszczają teren z martwych osobników. (Fot. Piotr Chara)

Ostrygojad z pisklęciem. Symbol gatunków uratowanych dla przyrody Doliny Dolnej Odry. Dzięki zintensyfikowaniu działań z zakresu czynnej ochrony przyrody może tu bezpiecznie wyprowadzać potomstwo. (Fot. Piotr Chara) Ostrygojad z pisklęciem. Symbol gatunków uratowanych dla przyrody Doliny Dolnej Odry. Dzięki zintensyfikowaniu działań z zakresu czynnej ochrony przyrody może tu bezpiecznie wyprowadzać potomstwo. (Fot. Piotr Chara)

Gratka dla myśliwych. To z ich powodu walczysz o objęcie tego terenu ochroną?
Polowania spędzają mi sen z powiek. Ostatnie cztery jesienno-zimowe sezony poświęciłem filmowaniu polowań. To jedno z moich najbardziej przykrych życiowych doświadczeń. Jednak ktoś musiał to zrobić, by ukazać, czym to hobby jest w istocie. Zgromadziłem setki ujęć, a to i tak namiastka tego, co widziałem czy słyszałem. Ale dzięki temu choć w części możemy zobaczyć, jak wyglądają polowania z perspektywy ptaków. Nocowałem obok nich, wsłuchiwałem się w ich spokojne głosy. Widziałem ciekawość, osobniczy temperament, bogate intymne relacje. Widziałem ich złożony świat.

I nagle pada strzał. Huk burzy spokój miejsca. Ptaki latają w chaosie. Rozpoczyna się rzeź. Myśliwi widzą to ze swojej perspektywy: z lądu, przez muszkę i szczerbinkę. Widzą nie tyle żywą, skomplikowaną istotę, ile cel – podobny do rzuconej w powietrze rzutki. Strzały padają, a każdy z nich to lecąca chmura ołowianych śrucin. Niektóre zabiją, niektóre poranią, reszta wpadnie do wody, gdzie szkodzi w inny sposób. Po polowaniu zostają na wodzie ptasie kaleki – z urwanym skrzydłem, urwaną nogą, wyłupanym okiem. Przez kilka lat nie chodziłem w teren w czasie polowań, bezradność była zbyt bolesna. Plan stworzenia rezerwatu jako adekwatnej formy ochrony tego miejsca powstał już ćwierć wieku temu. Jednak myśliwi tworzą silne lobby. W tle są pieniądze z organizacji polowań. Polują tu też ludzie władzy, decyzyjni. Mają kluczowy głos w tej sprawie. Nawet ci, którzy są odpowiedzialni za ochronę przyrody w tym miejscu. Smutne to. Jednak idea ochrony tego skarbu połączyła też wielu entuzjastów, a zgromadzona dokumentacja poruszyła najpierw ludzką wrażliwość, a później mechanizmy administracji. Jesteśmy właśnie na tej niełatwej drodze.

Jesienna migracja żurawi to misterium przyrody o wybitnej urodzie. Ptaki tego gatunku grupują się przed podjęciem wędrówki. Ich zgrupowanie nazywamy zlotowiskiem. Zaczyna się ono już latem i do późnej jesieni na zlotowisko dolatują kolejne ptaki. Wraz z nadejściem zimy wędrują dalej, na południowy zachód. (Fot. Piotr Chara) Jesienna migracja żurawi to misterium przyrody o wybitnej urodzie. Ptaki tego gatunku grupują się przed podjęciem wędrówki. Ich zgrupowanie nazywamy zlotowiskiem. Zaczyna się ono już latem i do późnej jesieni na zlotowisko dolatują kolejne ptaki. Wraz z nadejściem zimy wędrują dalej, na południowy zachód. (Fot. Piotr Chara)

I tak z fotografa zmieniłeś się w ekologa, obrońcę przyrody.
Chętnie zająłbym się tylko fotografią i tylko się nią cieszył. Widzę jednak destruktywne zmiany. Tracimy skarb. Rozumiejąc jego delikatność, niepowtarzalność i wagę nie sposób o tym nie myśleć. Gdy spoglądam w oczy mieszkańcom ostatnich skrawków dzikiej natury, czuję na sobie rodzaj mobilizującego dyskomfortu, za który odpowiada nasz gatunek. Tym samym naturalne stają się moje działania na rzecz ochrony przyrody. Fotografia bardzo mi w tym pomaga, ludzie chętniej chronią coś, co mogą zobaczyć i co uznają za piękne. Dlatego muszę robić ładne zdjęcia. Na koniec myśl: świat dzikiej przyrody jest jak portal. Brama, za którą znajdujemy kojące uczucie łączności z naturą. To rodzaj wędrówki, która współczesnemu człowiekowi, doświadczonemu niepokojami, jak pandemia, zmiany klimatu czy wojna, jest opatrunkiem na pokaleczoną duszę. Dbałość o świat dzikiej przyrody to wyraz dbałości o nas samych.

Fotograf i przyrodnik Piotr Chara (Fot. Piotr Chara) Fotograf i przyrodnik Piotr Chara (Fot. Piotr Chara)

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze