Wiosną 2011 ukaże się, w wybranych sklepach, druga kolekcja hollywoodzkich gwiazd Penélope i Mónici Cruz, opracowanej dla „Biaggini Violett”.
Na początku sezonu dominuje denim we wspaniale współgrającej mieszance efektów Destroyed i Raw. Sportowy, morski styl a lá Riwiera Francuska przekonuje miksem odcieni niebieskiego i białego, wąskimi krojami z bawełny i jerseyu. Tego lata prym wiodą kobiecość i jakość. Neutralne i naturalne kolory, jak np. odcienie szarości akcentowane kolorem brzoskwini , wnoszą powiewną świeżość do kolekcji. Komfort zapewniają tkaniny takie jak wiskoza, jersey i najlepsze mieszanki bawełny z jedwabiem. Najwyższej jakości City Chic – godny gwiazd Hollywood, jak i również przechadzek po promenadzie w trakcie trwania festiwalu filmowego w Cannes.
O kolekcji „Biaggini Violet” opowiada jej współautorka Mónica Cruz.
Dlaczego zdecydowałyście się stworzyć własną kolekcję?
- Dla mnie i dla Penelope moda jest ważna. Wiemy jak istotna jest rola ubrań – wpływają one nie tylko na wygląd, ale również na samopoczucie i to, w jaki sposób jesteśmy odbierani. W momencie, gdy marka Charles Vögele zaprosiła nas do współpracy nie miałyśmy najmniejszych wątpliwości. Każda „sztuka” odzieży przeszła przez nasze ręce. Zadbałyśmy o każdy szczegół, zwłaszcza o wysoką jakość materiałów. Dodatkowo, kolekcja „Biaggini Violet” , bo tak właśnie nazywa się nasze dzieło nie ma wygórowanej ceny, dzięki czemu będzie dawać radość wielu kobietom.
Kolekcja jest inspirowana filmami i modelkami z lat 50-70. Którymi najbardziej?
- Osobą, która stanowiła inspiracje do powstania “Biaggini Violett” była Jane Birkin - muza Antonioniego i Gainsbourga. Co ciekawe propozycja tej niezwykłej kobiety wyszła zarówno ode mnie jak i Penelope – wcześniej tego nie konsultowałyśmy ze sobą. Pozwala nam to wierzyć, że w tym sezonie Birkin stanie się również inspiracją dla wielu kobiet.
- Skąd się wzięła nazwa “Biaggini Violett”?
- Wybranie nazwy kolekcji było bardzo proste. Wybrałyśmy słowo “Violett”, ponieważ logo Charles Vögele jest fioletowe, a „Biaggini” – ze względu na kobiece brzmienie tego słowa.
- Jakie były wasze role w procesie projektowania?
- Tak jak już wcześnie wspominałam, obie miałyśmy udział w powstawaniu kolekcji od początku, czyli od momentu tworzenia projektów aż po moment, w którym ubrania wyszły z hali produkcyjnej. .Zajmowałyśmy się doborem kolorów, suwaków, guzikami… wszystkim. Każdy szczegół zajmował mnóstwo czasu na etapie produkcji… ale teraz wszystko jest już gotowe. To niewiarygodne.
- Co charakteryzuje Penelope, a co Monicę?
- Ja zawsze byłam tą cichszą, spokojniejszą. Ale między mną, ale moją siostrą jest magiczna wręcz więź.
- Na jaką sukienkę albo dodatek wydałabyś dużą sumę pieniędzy?
- Ogólnie mówiąc, nie czuję się dobrze, gdy wydaję dużo pieniędzy na ubrania. Nie sądzę żeby ubrania były tak naprawdę warte wysokich cen. Mam takie szczęście, że na specjalne okazje pożyczam wspaniałe ubrania od designerów. Ale nigdy nie wydałabym mnóstwa pieniędzy na sukienkę. Myślę, że w życiu są ważniejsze rzeczy.
- Jak byś opisała swój własny styl?
- Kocham “vintage”. Uwielbiam chodzić po targach staroci, albo szukać ubrań w second-handach w stylu retro. Nazywam takie znaleziska “moimi skarbami”.
- Kiedy dorastałyście, która z was podkradała rzeczy z szafy tej drugiej?
- Mogę otwarcie powiedzieć: wtedy dzieliłyśmy szafę, i nadal to robimy. Kiedy jestem w Stanach, korzystam z szafy Penelope – i ona tak samo: korzysta z mojej garderoby, kiedy przyjeżdża do Madrytu.
- Twoje ulubione marki?
- Mam wielu ulubionych projektantów; cóż mogę powiedzieć, są to: Galliano, Valentino; Armani... ale dla mnie oni nie są projektantami, lecz geniuszami. Oni nie tworzą mody – tylko sztukę.
- Jakie jest twoje ulubione ubranie, które masz w swojej szafie?
- Tak, mam w szafie mój ulubiony strój… Nadal mam tam kilka z moich kostiumów baletowych z dzieciństwa. Przechowuję je z miłością. Są dla mnie bezcenne.
- Czego nigdy byś nie założyła?
- Futra! Ale nigdy nie namawiam żadnych kobiet do noszenia konkretnego materiału czy stroju. Jedyne, co im mówię, to: najważniejsze, żeby zawsze być sobą, lojalną wobec własnej osobowości i potrzeb.
- Jak ważny dla ciebie jest styl w związku dwojga ludzi? Np. co sądzisz o noszeniu dresu po domu?
- Myślę, że najważniejsze to pozostać wiernym samemu sobie i swojemu stylowi. Jeśli dobrze się czuję chodząc w dresie po domu, to czemu nie?! Partner powinien nas kochać za to, jacy jesteśmy.
Jakie ubrania sprawiają, że kobieta jest atrakcyjna?
- Tu nie chodzi o ubrania, tylko raczej o sposób, w jaki się je nosi. Kobieta powinna wybierać ubrania w zależności od swojej osobowości, energii, uczuć czy po prostu stylu. I powinna je nosić z dużą pewnością siebie... To właśnie pociąga mężczyzn.
Ile zajmuje ci przygotowanie swojego ubioru każdego ranka?
- W domu jestem szybka: …jeansy, koszula – i jestem gotowa!