Sikorka, stonka, karp, jemioła, kwiat jabłoni. To świat, który nas otacza. Jest tak blisko, że umyka nam jego piękno. Dzięki pinom Marceliny Jarnuszkiewicz możemy ponownie je odkryć. I cieszyć się tym światem natury na co dzień w wyrafinowanej formie biżuterii.
Staram się zajmować tym, co mnie zachwyca, wybierać w mojej pracy tematy, które dają mi radość. Taką właśnie relację mam z przyrodą – mówi Marcelina Jarnuszkiewicz, warszawianka, absolwentka etnologii, sztuki mediów i scenografii.
Fot. Anna Bystrowska
Wszystko, co robi, łączy się z ilustracją. To rysunek obok przyrody jest bazą dla jej biżuterii, dla tych precyzyjnie i syntetycznie zarazem odtworzonych wizerunków zwierząt, owadów, roślin, które stały się delikatnymi złoconymi broszkami-pinami, ręcznie zdobionymi barwną emalią.
Fot. STUDIOCIENIA
Ale wieś i przyroda to dopiero połowa historii Marceliny Jarnuszkiewicz. – Urodziłam się w Warszawie, w rodzinie, w której wszyscy zajmowali się sztuką. Najpierw postanowiłam od tego uciec, na etnologię, ale w końcu wróciłam, na ASP. I teraz łączę te dwa światy: upodobanie do natury i do sztuki, do wsi i do miasta. Żyję na poły tu, na poły tam. Tak znajduję równowagę – mówi Marcelina.
Fot. STUDIOCIENIA
Jej broszki łączą w harmonijną całość to, co naturalne, z tym, co artystyczne. Kultura i natura nie muszą przecież być zjawiskami przeciwstawnymi, mogą tworzyć jedność. Bohaterami opowieści Marceliny Jarnuszkiewicz są znane wszystkim zające, sikorki, wiewiórki, jaskółki, ale też tajemnicze krawce głowacze, słoniki orzechowce i wojsiłki.
Fot. STUDIOCIENIA
Czasami Marcelinę ponosi fantazja i wtedy powstają zagadkowe gryfy i bazyliszki. Wszystkie są uroczymi drobiazgami, a dorosły może cieszyć się ich pięknem jak dziecko.
Fot. STUDIOCIENIA
Źrodła inspiracji wynikają wprost z życia Marceliny. – Kiedy byłam dziewczynką, moi rodzice kupili stareńki dom na Mazurach. Spędziłam tam dzieciństwo z moimi siostrami, w ogrodzie, w czystym, naturalnym środowisku, blisko zwierząt i roślin. Wiele z tych, które stały się ozdobami, widuje na co dzień, żyją tuż obok jej domu, a o innych marzy, żeby je zobaczyć.
Więcej prac Marceliny Jarnuszkiewicz obejrzyjcie w galerii zdjęć.