Rząd przyjął projekt ustawy o statusie osoby najbliższej w związku i umowie o wspólnym pożyciu. To rozwiązanie, które ma uporządkować sytuację prawną osób żyjących w związkach nieformalnych, zarówno jednopłciowych, jak i heteroseksualnych. Jednocześnie jest to jedyna propozycja regulująca tę sferę, która według zapowiedzi ma dziś szansę na większość parlamentarną.
Po posiedzeniu rządu sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Katarzyna Kotula podkreślała, że projekt ma charakter kompromisowy. – Szukaliśmy dobrego, kompromisowego, ale godnego rozwiązania – mówiła. Jej zdaniem to krok w stronę zwiększenia bezpieczeństwa prawnego osób żyjących poza małżeństwem.
Kotula zwróciła jednocześnie uwagę na polityczny kontekst decyzji rządu. – Idziemy do Sejmu z projektem koncyliacyjnym, dla którego – wedle naszego rozpoznania – dziś jest większość w Sejmie i w Senacie. I to jest historyczny moment, dlatego że nigdy ustawa regulująca kwestie związków nieformalnych nie znalazła większości w obu izbach parlamentu – powiedziała.
Premier Donald Tusk wskazywał natomiast, że projekt jest efektem długich negocjacji i ustępstw politycznych. Rząd nie ukrywa, że nie spełnia on wszystkich oczekiwań środowisk domagających się pełnej równości małżeńskiej czy wprowadzenia związków partnerskich. Ma jednak wprowadzić minimalne, praktyczne zmiany w codziennym funkcjonowaniu par, które dotąd pozostawały poza systemem ochrony prawnej.
Zgodnie z projektem, dwie osoby pełnoletnie będą mogły zawrzeć umowę o wspólnym pożyciu, rejestrowaną w urzędzie stanu cywilnego. Umowa umożliwi m.in. wybór ustroju majątkowego, ustanowienie obowiązku alimentacyjnego, korzystanie ze wspólnego mieszkania czy uzyskanie dostępu do informacji medycznych partnerki lub partnera. Przewidziano również możliwość dołączenia testamentów, co ma zabezpieczyć interesy stron na wypadek śmierci jednej z nich.
Rozwiązanie umowy będzie możliwe przed notariuszem, a sama umowa wygaśnie automatycznie w przypadku śmierci jednej ze stron lub zawarcia przez nie małżeństwa.
Czytaj także: Rząd chce walczyć z nadmiernym spożyciem alkoholu wśród Polaków. Od 2026 roku podwyższa akcyzę na wyroby alkoholowe
Projekt ustawy zastąpił wcześniejszą propozycję ustawy o związkach partnerskich, przygotowaną przez Katarzynę Kotulę, byłą ministrę ds. równości, obecnie sekretarz stanu w KPRM. Porozumienie w sprawie jego kształtu zostało wynegocjowane pomiędzy Lewicą a Polskim Stronnictwem Ludowym, co w praktyce oznaczało odejście od bardziej ambitnych rozwiązań na rzecz wariantu akceptowalnego dla szerszej większości sejmowej.
Przedstawiciele rządu nie ukrywają, że jest to rozwiązanie określane jako „minimum cywilizacyjne”, jak nazwał je Donald Tusk. Z perspektywy osób od lat zabiegających o związki partnerskie lub równość małżeńską nowa ustawa pozostaje jednak propozycją połowiczną. Nie zmienia też faktu, że Polska nadal pozostaje jednym z nielicznych krajów Unii Europejskiej bez jakiejkolwiek formy prawnego uznania związków jednopłciowych.
Projekt trafi teraz do Sejmu. Choć rząd zakłada, że ma on realną szansę na uchwalenie, pod znakiem zapytania pozostaje decyzja prezydenta w sprawie jego podpisania. Nawet jeśli ustawa wejdzie w życie, będzie raczej początkiem, a nie finałem, dyskusji o prawach osób żyjących w związkach nieformalnych i o obietnicach, które obecna większość parlamentarna składała w kampanii wyborczej.
Źródła: wiadomosci.onet.pl; tvn24.pl