Charles de Gaulle nazwał ją „francuskim artykułem eksportowym równie ważnym, jak samochody Renault”. Brigitte Bardot nie była jednak zainteresowana ciągłym przykładaniem ręki do wzrostu ojczyźnianego PKB. Wystarczyło, że na planie filmowym w Dordogne natknęła się na… kozę, którą uratowała od niechybnej śmierci, aby na dobre porzuciła lukratywne angaże i skupiła się na walce o prawa zwierząt. U szczytu kariery najlepiej opłacana francuska aktorka została aktywistką, która do samego końca stawała w obronie swoich braci mniejszych.
W niedzielny poranek media obiegła wiadomość o śmierci Brigitte Bardot. Jedni kojarzą ją przede wszystkim z filmowym dorobkiem. Francuzka pozostawiła po sobie przeszło 50 produkcji – od przełomowego melodramatu „I Bóg stworzył kobietę”, który uczynił ją jednym z najbardziej znanych symboli seksu lat 50. i 60., aż po ostatni występ w „Bardzo ładnej i bardzo wesołej historii Colinota Trousse-Chemise”. Jako że często powierzano jej role wyzwolonych hedonistek, dla wielu widzów stała się uosobieniem zmysłowości i kobiecej wolności. Początkowo prowokacyjne sceny i zmysłowe stroje nie przyniosły jej poklasku u konserwatywnej francuskiej publiczności, ale za to zrobiły dużo szumu za oceanem. – Wszystko zawdzięczam Amerykanom – mówiła wtedy wschodząca gwiazda. Z czasem coraz więcej filmów z jej udziałem rozbijało również rodzimy box office.
Wraz ze wzrostem popularności aktorki kobiety coraz chętniej kopiowały jej styl rodem z Lazurowego Wybrzeża. Po dziś dzień jej wakacyjny je-ne-sais-quoi ma szerokie grono naśladowczyń. Ale niesfornie opadająca na oczy grzywka, gorsetowy top, krótka spódnica lub spodnie capri, baletki i słomkowy kapelusz to nie jedyne oblicze francuskiej ikony mody. U boku trzeciego męża – miliardera Guntera Sachsa – zdarzyło się także paradować w towarzystwie w kosztownej diamentowej biżuterii i naturalnych futrach. Drogich i wątpliwych z moralnego punktu widzenia prezentów pozbyła się kilkanaście lat później, aby móc sfinansować powołanie do życia Fundacji Brigitte Bardot. – Tylko idioci nie zmieniają poglądów – mówiła po latach, gdy zapytano ją o dawne modowe zamiłowania.
Z działalności aktorskiej wycofała się oficjalnie w przededniu 40. urodzin. Do machnięcia ręką na pracę przed kamerą popchnęło ją spotkanie z… kozą. – Był rok 1973. Kręciłam wtedy film, który okazał się moim ostatnim. Na planie dostrzegłam małą kozę – byłam nią zachwycona, zaczęłam rozmowę z właścicielką, a ta powiedziała mi, że w następną niedzielę przyrządzi z niej méchoui, tradycyjne danie z Afryki Północnej, z okazji komunii swojego wnuczka – tłumaczyła w rozmowie z Joanną Orzechowską-Bonis.
– Rozpłakałam się, kupiłam kozę i zdecydowałam, że odtąd zajmę się wyłącznie problemem cierpienia zwierząt. Na początku wszyscy myśleli wtedy, że to kolejny kaprys gwiazdy, opowiadano o mnie okropne rzeczy. Ale nie dałam się złamać i nigdy nie zdradziłam przysięgi, złożonej zwierzętom – wspominała.
Symbolem jej wczesnego zaangażowania stała się wizyta w Nowej Fundlandii w 1977 roku, gdzie sprzeciwiła się polowaniom na młode foki. Już od 1986 roku nosząca jej imię fundacja sterylizuje, szczepi i leczy bezdomne zwierzęta, ratuje i rehabilituje dzikie gatunki, a także prowadzi kampanie podnoszące świadomość społeczną. Jej aktywizm nie znał granic – apelowała do władz Korei Południowej o zakaz sprzedaży psiego mięsa, interweniowała u Billa Clintona w sprawie uwięzionych delfinów i zwracała się do polskich polityków w obronie gęsi i kaczek. Dziś fundacja działa w aż 70 krajach i nie składa broni. „Będziemy kontynuować misję Brigitte z jeszcze większą mocą” – obiecują współpracownicy zmarłej założycielki.
Choć była aktorką, fashionistką, piosenkarką i skandalistką (liczne kontrowersje wywołała m.in. jej trudna relacja z jedynym synem, komentarze o rasistowskim wydźwięku czy obrona oskarżonego o napaść seksualną Gérarda Depardieu i krytyka ruchu #MeToo), nie ulega wątpliwości, że to aktywizm na rzecz zwierząt był kluczowym elementem jej życia. Oto, co przez lata mówiła o swojej najważniejszej misji.
„Ofiarowałam kiedyś swoją młodość i urodę mężczyznom. Dziś ofiarowuję swoją mądrość i to, co we mnie najlepsze zwierzętom”.
„Film z początku mnie bawił. Ale nigdy tej pracy nie lubiłam […] Kino było o tyle ważne, że zyskana dzięki niemu rozpoznawalność pomaga mi w walce o prawa zwierząt”.
„Dopóki ludzkość będzie się traktować zwierzęta jak jakąś niższą formę życia, dopóki wyrządzane im będą krzywdy i zadawane cierpienia, dopóki będzie się je zabijać, by zaspokajać własne potrzeby, dla rozrywki i uciechy, dopóty nie będę uważać się za przedstawicielkę tej butnej i krwiożerczej ras”.
„Jestem kobietą, która broni zwierząt – z lewej strony, z prawej i ze środka. Zwierzęta nie są polityczne”.
„Znieśliśmy karę śmierci dla ludzi, więc dlaczego miałaby ona nadal obowiązywać wobec zwierząt?”.
„By stworzyć fundację, sprzedałam wszystko, co miało wartość. Nie żałuję tych pamiątek, bo pieniądze, jakie za nie dostałam, sprawiły, że ocaliliśmy życie wielu zwierząt. Zresztą ja niczego nie żałuję”.
„Uważam, że zwierzęta pomagają nam żyć; one pomogły mi żyć. Dopiero gdy zaczęłam poświęcać się ochronie zwierząt, w pełni rozkwitłam. Troszczenie się o nie nadało mojemu życiu prawdziwy sens – sens, którego mam nadzieję doświadczą przyszłe pokolenia”.
„Cierpienie zwierząt pcha mnie do walki. Nie mogę siedzieć bezczynnie, gdy dzieją im się te wszystkie okropieństwa. Społeczeństwo, owszem, ewoluowało. Ale ewoluowały też okrucieństwa, jakie serwujemy zwierzętom. Niestety!”.
„30 lat zajęło mi zwycięstwo w sprawie polowań na małe foki. Od 50 lat czekam, aby we Francji zabroniono spożywania koniny. Od 20 lat, żeby zabroniono tu hodowli przypominających miniobozy koncentracyjne. Od 20 – aby zabroniono korridy oraz walk kogutów. Od 50 – żeby eksperymenty na zwierzętach zostały zastąpione przez metody alternatywne. I tak dalej, i tak dalej…”.
„Ludzie bardzo zranili mnie. I tylko wśród zwierząt, w naturze, odnalazłam spokój”.
„Ludzkie okrucieństwo nie zna granic. Potrzeba ogromnej odwagi i żelaznej woli, by pomóc innym zrozumieć, że zwierzęta składają się z krwi i kości, zupełnie tak jak my, że cierpią tak samo jak my, że zasługują na taki sam szacunek i że ich nieustanna rzeź nie powinna być elementem ludzkiego systemu rozrywki”.
„Zwierzęta nigdy mnie nie zawiodły. Są łatwym celem, tak jak ja byłam nim przez całą moją karierę, więc czujemy to samo. Kocham je”.