1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. I ty możesz zostać toksykiem? 5 popularnych terminów psychologicznych, których nadużywamy

I ty możesz zostać toksykiem? 5 popularnych terminów psychologicznych, których nadużywamy

Nadużywanie pewnych słów odbiera im moc. Skoro co drugi człowiek jest dziś toksykiem, rozmywa się właściwe znaczenie tego terminu, powszednieje nam ukryta w nim krzywda (Fot. Roman Prysiazhniuk/Getty Images)
Nadużywanie pewnych słów odbiera im moc. Skoro co drugi człowiek jest dziś toksykiem, rozmywa się właściwe znaczenie tego terminu, powszednieje nam ukryta w nim krzywda (Fot. Roman Prysiazhniuk/Getty Images)
Nie każda trudna relacja jest toksyczna, nie każdy człowiek zachowujący się egoistycznie to narcyz, tak jak nie każdą manipulację można określić mianem gaslightingu. Pojęcia psychologiczne bywają wprawdzie nieostre, ale jeśli sięgamy po nie ochoczo i używamy ich zbyt często, zatracają swoje znaczenie i stają się krzywdzącymi etykietkami.

Jeśli nazwiesz kogoś po prostu zadufanym w sobie egotykiem, moc rażenia takiego określenia będzie mniejsza, niż gdybyś określiła go mianem narcyza. Narcyz jest dobitniejszy, nie pozostawia zbyt wielu złudzeń, no i... jest modny. W sieci dosłownie roi się od mniej lub bardziej trafnych porad dotyczących obsługi relacji z narcyzem, więc termin ten nieco już się nam opatrzył i osłuchał. Kłopot w tym, że w psychologii nie jest on synonimem egoisty czy egotyka, a najczęściej właśnie tak go używamy. Podobnych nadużyć jest więcej. Sięgamy także po pojęcia psychiatryczne, często po to, by wyrazić się bardziej dobitnie, podkreślić, że problem jest poważny, nawet wówczas, gdy nie jest. Ta tendencja do medykalizacji języka ma swoje konsekwencje, o których wspominają autorzy raportu „Wrażliwi na słowa. Wrażliwi na ludzi. Rekomendacje dotyczące języka niedyskryminującego osób z zaburzeniami psychicznymi”.

„Łatwo zauważyć, że, między innymi za sprawą mediów, pewne słowa z języka psychiatrii stały się w ostatnich latach bardzo modne, a przykład ADHD, demencja, anoreksja, paranoja, choroba dwubiegunowa czy schizofrenia. Są one używane w języku potocznym i w mediach w znaczeniach przenośnych. O ludziach szczególnie aktywnych mówi się, że mają ADHD, szczupłe kobiety nazywane są anorektyczkami, demencją nazywa się chwilowe problemy z pamięcią, a sytuacje trudne, niespójne, mało zrozumiałe wywołują komentarze typu: to jakaś schizofrenia. (...) Media informują o depresji pofestiwalowej, jesiennej, klimatycznej czy sezonowej, nie biorąc pod uwagę tego, że przejściowa apatia to nie to samo, co życie z depresją, a powtarzanie takich wyrażeń nie tylko może być odbierane przez chorych na depresję jako bagatelizowanie ich cierpienia, ale też przyczynia się do tego, że depresja i inne zaburzenia psychiczne, których nazwy wykorzystuje się w niemedycznych kontekstach, są społecznie postrzegane jako mniej groźne niż w rzeczywistości” – piszą.

Używanie nazw zarezerwowanych na opisanie konkretnych zaburzeń psychiatrycznych w innym kontekście to ewidentne nadużycie – i z tym trudno dyskutować. Jeśli jednak chodzi o pojęcia z obszaru psychologii, często „przymykamy oko”, bo te wydają się pojemniejsze, nie tak precyzyjne, a więc – idealne do kolokwialnego użycia. I tak właśnie, sięgając po nie na co dzień, robimy coś, co można by nazwać wytaczaniem ciężkich dział na... komara. Nadużywanie tych słów prowadzi przede wszystkim do ich niewłaściwego użycia, ale także do tego, że „narcyz” czy „toksyczny” nie robią już na nikim specjalnego wrażenia, a powinny! Dobrze po pierwsze przypomnieć sobie ich prawdziwe znaczenie, a po drugie uwrażliwić się na ich właściwe stosowanie, bo język, jakiego używamy, ma o wiele większe znaczenie, niż podejrzewamy – tworzy naszą rzeczywistość. Czasem jedno słowo zmienia całą komunikację – zamyka drogę do porozumienia, etykietuje, krzywdzi, a czasem wręcz dewastuje relację.

Narcyz

Narcystyczne zaburzenie osobowości to dość rzadka diagnoza, dotycząca zaledwie 1-5 proc. światowej populacji (niektóre statystyki podają, że dotyczy 1-6,2% ludzi), natomiast ok. 16 proc. posiada osobowość o rysie narcystycznym. Używamy go często bezrefleksyjnie – najczęściej jako obelgi czy przytyku – na określenie każdego, kto wydaje się egotyczny i roszczeniowy, skupiony na sobie, lekceważący innych. Choć to dość paskudne cechy, z całą pewnością nie wyczerpują one znamion narcystycznego zaburzenia osobowości, które jest diagnozą kliniczną. Naprawdę nie wystarczy być nadmiernie pewnym siebie i własnej wartości, by ją usłyszeć.

Jest to zaburzenie wyjątkowo skomplikowane i pełne niuansów. Definiuje się je jako wszechobecny wzorzec poczucia wyższości w fantazjach lub zachowaniu, potrzeby podziwu i braku empatii. Oprócz poczucia wielkościowości, narcystyczne zaburzenie osobowości charakteryzuje się podatnością na zranienie – przy czym te dwa typy postaw bywają naprzemienne. To z jednej strony wrażliwość na krytykę może powodować poczucie wstydu, poniżenia i pustki, z drugiej – osoby z tym zaburzeniem mogą reagować na krytykę lub porażkę pogardą i buntem, wycofaniem społecznym lub pozorną pokorą, maskując poczucie wielkościowości. Naukowcy odkryli, że oba te aspekty narcyzmu mają wspólne cechy, takie jak egoizm, podstępność i bezduszność.

Jak podaje American Psychiatric Association, chociaż wiele osób może mieć cechy, które można uznać za narcystyczne, nie jest to to samo, co narcystyczne zaburzenie osobowości. Dopiero gdy cechy te są nieelastyczne, niedostosowawcze i trwałe oraz powodują znaczne upośledzenie funkcji lub subiektywny niepokój, stanowią one narcystyczne zaburzenie osobowości. Klasyfikowanie kogoś jako „narcyza” po kilku spotkaniach i rozmowach to zdecydowanie nadużycie. Jak mówi dr Tuesday Burns, psychiatra i profesor nadzwyczajna psychiatrii i nauk behawioralnych na Wydziale Medycznym Uniwersytetu Waszyngtońskiego „aby naprawdę zdiagnozować zaburzenie osobowości, dana osoba musi wykazywać długotrwałe cechy charakteru i pewien sposób poruszania się po świecie i relacjach – to zaś nie staje się jasne po krótkiej interakcji, na przykład po nieudanej randce”.

Czytaj także: Co zdradza narcyza? Tych 5 zachowań powinno cię zaniepokoić – zwłaszcza jeśli zauważasz je zbyt często

Gaslighting

Jednym z częściej spotykanych terminów w mediach społecznościowych jest gaslighting – próba manipulowania inną osobą i kontrolowania jej poprzez wmówienie jej, że nie może ufać własnej pamięci, percepcji, a nawet własnej stabilności psychicznej. Nazwa pochodzi od psychologicznego thrillera „Gaslight” z 1944 roku, w którym mąż próbuje przekonać żonę, że oszalała, przyciemniając lampy gazowe nocą i zaprzeczając temu rano. Zabieg ten sprawia, że żona zaczyna stopniowo wątpić w swoją zdolność do logicznego myślenia i przestaje ufać samej sobie.

Chociaż gaslighting niekoniecznie jest terminem klinicznym, ma bardzo konkretne znaczenie – to wyjątkowo perfidna forma znęcania się i przemocy psychicznej i właśnie w odniesieniu do takich sytuacji należy po niego sięgać. „Każdy czasem manipuluje, to jest zjawisko powszechne. Ale jeśli tę manipulację wykorzystujemy do poniesienia przez drugą osobę strat: moralnych, zdrowotnych, finansowych, towarzyskich, gdy niesie ona za sobą cierpienie, to temu towarzyszy intencja. Ostatecznym celem gaslightera jest przejęcie całkowitej kontroli nad drugim człowiekiem wyłącznie dla osobistych korzyści” – mówi w jednej z naszych rozmów psycholożka Urszula Struzikowska-Marynicz. Nie każdą manipulację czy tym bardziej nie każde nieporozumienie można nazwać gaslightingiem. Jeśli koleżanka próbuje przekonać cię, że źle zapamiętałaś jakieś wydarzenie, bo sama zapamiętała je zupełnie inaczej, to niekoniecznie stosuje wobec ciebie tę formę przemocy! Ktoś może mieć inne zdanie niż ty na temat jakiejś sytuacji, inaczej ją oceniać, a nawet zwyczajnie kłamać – ale w większości przypadków są to kłamstwa właśnie albo zwyczajne nieporozumienia, spory, konflikty, a nie gaslighting.

Czytaj także: Oto techniki, którymi gaslighter niszczy twoją psychikę. Poznaj je, zanim zamieni cię w swoją marionetkę

Trauma

„Stan psychiczny wywołany działaniem zagrażających zdrowiu i życiu czynników zewnętrznych, prowadzący do głębokich zmian w funkcjonowaniu człowieka. Rezultatem tego urazu mogą być utrwalone trudności w powrocie do poprzedniego funkcjonowania, czasem układające się w zespół objawów zwany zaburzeniem stresowym pourazowym” – tak brzmi definicja traumy. Wydarzenia traumatyczne obejmują te spowodowane ludzkim zachowaniem (np. gwałt, wojna, wypadki przemysłowe), a także naturalne (np. trzęsienia ziemi) i często podważają postrzeganie świata jako sprawiedliwego, bezpiecznego i przewidywalnego miejsca. Jeśli więc potkniesz się na chodniku, spóźnisz na pociąg albo zgubisz w tramwaju jakiś drobiazg, nazywanie tego doświadczenia traumatycznym jest zdecydowanie przesadzone.

Psycholog kliniczny prof. Patrick Raue podkreśla, że słowo „trauma” jest stanowczo zbyt często używane w odniesieniu do wielu przykrych doświadczeń życiowych lub codziennych trudnych sytuacji zamiast do określenia prawdziwie traumatycznego przeżycia. Tymczasem te rozróżnienia są jego zdaniem niezwykle istotne – sterujące wydarzenia oczywiście mogą prowadzić do problemów ze zdrowiem psychicznym, ale trauma odnosi się do doświadczeń zagrażających życiu i może prowadzić do zespołu stresu pourazowego (PTSD). Osoby z zespołem stresu pourazowego mogą na przykład odczuwać intensywny niepokój, który sprawia, że czują się tak, jakby na nowo przeżywały wszystkie emocje związane z wcześniejszymi traumatycznymi doświadczeniami (przy okazji warto zaznaczyć, że PTSD nie jest definicją traumy ani wiarygodnym i dokładnym sposobem ustalenia, czy dana osoba doświadczyła traumy. Wiele osób, które przeżyły traumę, nie kwalifikuje się do diagnozy PTSD – diagnoza PTSD zawsze oznacza traumę, ale trauma już nie zawsze oznacza PTSD).

Istnieje ogromna różnica między byciem w stanie przygnębienia a byciem w stanie zaburzenia. Przygnębienie to zazwyczaj tymczasowe doświadczenie, w którym umysł i ciało powracają do stanu bezpieczeństwa i równowagi emocjonalnej. Stan zaburzenia zazwyczaj utrzymuje się długo i wpływa na wiele aspektów życia, takich jak poczucie bezpieczeństwa, poczucie własnej wartości, regulacja emocjonalna i zdolność do nawiązywania relacji. Trauma jest stanem zaburzenia i właśnie w takim znaczeniu należy używać tego terminu. Używanie tego słowa dla opisania banalnych niepowodzeń, przygnębiających zdarzeń czy w ogóle każdej okoliczności powodującej dyskomfort trywializuje to, czym tak naprawdę jest trauma i bycie traumatyzowanym.

Czytaj także: Dawna trauma – czy może być powodem chronicznego zmęczenia, depresji i PTSD?

Bombardowanie miłością

Ten termin występuje najczęściej w parze w narcyzmem. Love bombing to psychologiczna technika manipulacyjna polegająca na nadmiernym okazywaniu uwagi, miłości, troski i zaangażowania w bardzo krótkim czasie od rozpoczęcia relacji. Osoba stosująca tę strategię dosłownie „bombarduje” partnera lub partnerkę wiadomościami, prezentami, komplementami i deklaracjami miłości. Ale – co bardzo ważne – robi to w bardzo konkretnym celu – albo po to, by zrekompensować przemoc, „na przeprosiny”, albo w celu przejęcia kontroli nad obiektem swoich uczuć.

Nadmierna uwaga, podarunki, wystawne kolacje, zapewnienia o wyjątkowości, sponsorowanie egzotycznych podróży, zasypywanie wiadomościami potwierdzającymi uczucie – wszystko to jest w przypadku love bombingu elementem wyrafinowanej taktyki i służy manipulacji. Ofiara ma poczuć się wyjątkowa, ale jednocześnie zobowiązana do rewanżu i całkowicie zależna od manipulatora. Prawdziwe bombardowanie miłością jest stosunkowo rzadkie i najczęściej stosowane w związkach opartych na przemocy, często przez osoby z narcystycznym zaburzeniem osobowości. Coraz częściej jednak używa się tego terminu na wyrost, opisując nim wszystko to, co nowo poznany partner robi przede wszystkim na początku relacji, ale nie mając złych intencji, a chcąc okazać szczere zainteresowanie czy zachwyt. Podobne gesty wcale nie muszą być elementem podstępnej gry i nie warto w każdym komplemencie czy zaproszeniu dopatrywać się jej znamion. Bardzo często ogrom zainteresowania manifestowany w ten sposób jest prawdziwy i wyraża się w nim szczera chęć nawiązania bliskiej więzi. Wymaga dużej czujności i wrażliwości ocena, kiedy gesty serdeczności stają się ostentacyjne i podejrzane. Dobrze patrzeć na cały obrazek, zamiast wrzucać każdą oznakę podekscytowania nową relacją do worka z etykietką bombardowania miłością.

Czytaj także: Ghosting, love bombing, breadcrumbing – przemoc w związkach niejedno ma imię

Toksyczny

W rankingu najczęściej nadużywanych słów to plasowałoby się wysoko, najpewniej na podium. Znaczenie tego słowa w ostatnich latach mocno się rozmyło. Jeszcze do niedawna toksyczny był ktoś, kto wykazywał powtarzające się, destrukcyjne wzorce zachowań, jak manipulacja, kontrola, brak empatii, poniżanie czy granie roli ofiary, które niszczą poczucie własnej wartości i dobrostan innych, powodując wyczerpanie emocjonalne, stres i poczucie winy, często z ukrytym celem – po to, by osiągnąć korzyści lub zdobyć czy utrzymać władzę. I takie jest znaczenie tego słowa – kryje się pod nim przede wszystkim celowe wyrządzanie innym krzywdy, powodowanie poważnych szkód emocjonalnych. W pierwotnym znaczeniu toksyczność nie była związana z jedną złą interakcją. Chodziło o chroniczne środowisko, w którym szkody psychologiczne były nieuniknione, a osoba je powodująca nie chciała lub nie była w stanie się zmienić.

Dziś toksyczny może być każdy, kto zakłóca nasz komfort – szefowa, z którą trudno się dogadać, teściowa, bo w sytuacjach spornych zawsze bierze stronę swojego syna, kolega z pracy, bo ma inny niż reszta zespołu pomysł na realizację nowego projektu. Całe życie z toksykami! Problem polega na tym, że w psychologii nie istnieje spójna definicja toksyczności, więc tak naprawdę taką etykietkę możemy przyklejać dość dowolnie. Pytanie brzmi tylko, czy aby warto. Określając w ten sposób każdego, kto zachowuje się problematycznie, jest irytujący, nawet lekko nieprzyjemny, tak naprawdę szufladkujemy go i dystansujemy się wobec niego, zdejmując z siebie odpowiedzialność za relację. Kto by się zajmował i martwił relacją z toksykiem? To on jest wszystkiemu winny, my mamy czyste ręce. To słowo używane na wyrost jest jak etycznie wątpliwe koło ratunkowe – pozwala nam czuć się dobrze ze sobą i w ogóle nie zajmować się problemami w relacji z kimś takim.

Kontekstem, w którym słowo toksyczny pada zdecydowanie najczęściej, jest relacja romantyczna. Czytając wypowiedzi w mediach społecznościowych, można dojść do wniosku, że dziś niemal każdy był, jest albo będzie (tylko jeszcze o tym nie wie) w toksycznym związku. Tylko co to właściwie znaczy? Czy są jakieś konkretne kryteria, które znają psychologowie, a które miałyby świadczyć o tym, że związek jest niezdrowy? – Jako terapeuta robię wszystko, by takich znaków nie podawać. Bo nie istnieje algorytm, który pokazuje, że relacja dwóch osób jest niedobra, niezdrowa. Wszystko zależy od konkretnych sytuacji. Trzeba zawsze postarać się dotrzeć do źródła, przyczyn tego, że dzieje się coś niepokojącego – mówi psycholog Paweł Droździak. – Tu nie działają proste psychotesty: rozwiązujesz, masz wynik, A, B, C… niby się zgadza, więc zostajesz w związku albo odchodzisz. Choć oczywiście są przesłanki, które mogą niepokoić, w psychologii określa się jako predyktory rozpadu. Za tą mądrze brzmiącą nazwą kryją się sytuacje i zachowania, które z dużym prawdopodobieństwem świadczą o tym, że związek się rozpadnie, bo jest relacją niszczącą. Są to: okazywanie sobie pogardy, poniżanie się, brak szacunku do partnera – tłumaczy.

Choć trudno zwracać uwagę na każde wypowiadane słowo, niektórych warto nauczyć się używać ostrożnie i z wyczuciem, a te szczególnie znaczące zachować dla sytuacji, które faktycznie na nie zasługują.


Wykorzystane źródła: https://www.researchgate.net/publication/352707804_Wrazliwi_na_slowa_Wrazliwi_na_ludzi_Rekomendacje_dotyczace_jezyka_niedyskryminujacego_osob_z_zaburzeniami_psychicznymi; https://www.psychiatry.org/news-room/apa-blogs/what-is-narcissistic-personality-disorder; https://www.mp.pl/pacjent/psychiatria/choroby/74803,trauma-stresor-traumatyczny-czym-jest-uraz-psychiczny; https://www.psychologytoday.com/gb/blog/simplifying-complex-trauma/202301/are-you-misusing-the-term-trauma; https://time.com/6262891/psychology-terms-misused-gaslighting-toxic-narcissist/

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE