1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Moda
  4. >
  5. Szewc bez butów chodzi. Dlaczego najzdolniejsi projektanci noszą najnudniejsze ubrania?

Szewc bez butów chodzi. Dlaczego najzdolniejsi projektanci noszą najnudniejsze ubrania?

Jonathan Anderson na pokazie mody Jw Anderson Wiosna/Lato 2024 podczas Milan Fashion Week, 18 czerwca 2023 r. (Fot. Estrop/Getty Images)
Jonathan Anderson na pokazie mody Jw Anderson Wiosna/Lato 2024 podczas Milan Fashion Week, 18 czerwca 2023 r. (Fot. Estrop/Getty Images)
Para Levisów, przypadkowa bluza, znoszone sztyblety – jeśli kolekcje Jonathana Andersona powodują szybsze bicie serca u modowych freaków, reakcja na jego osobisty styl jest wprost przeciwna. Jak to możliwe, że człowiek, w którego głowie rodzą się genialne pomysły, wygląda jak najnudniejszy everyman?

To nie tylko Anderson. O fatalny ubiór zostali oskarżeni również Raf Simons, Sarah Burton, Phoebe Philo, Matthieu Blazy i Pierpaolo Piccoli. Praca w branży modowej to nie przelewki, szczególnie jeśli jest się dyrektorem kreatywnym jednego z najbardziej prestiżowych domów. Spotkanie za spotkaniem, czołganie, kucanie, skakanie przy poprawkach, ślęczenie nad projektami do późnych godzin nocnych. Nie mówiąc już o zamieszaniu wokół tygodni mody.

Często zapominamy, że za dziesiątkami pokazów rocznie (Jonathan Anderson, licząc Diora, markę własną i Uniqlo robi ich łącznie 18), stoi nie maszyna, a człowiek. Który, bywa tak jak my wszyscy, a może nawet bardziej, zmęczony, wypalony, zaspany, spóźniony. Poza tym łatwo sobie wyobrazić, że ktoś, kto zajmuje się ubraniami 24 godziny na dobę, nie będzie chciał o nich myśleć w prywatnym czasie. Zamiast tego, przygotowując się do pracy wybierze to, co oczywiste: coś na górę i coś na dół. Jak robotnicy budowlani zakładają swoje kombinezony, a lekarze fartuchy – projektanci także zakładają swój uniform do zadań specjalnych. Nie jest on zachwycający, ale spełnia swoje ubraniowe zadanie.

Pomimo braku zachwytów uniform może stać się kultowy. W rzeczywistości, w której jednego dnia psioczymy na skinny jeans, a drugiego z otwartymi ramionami witamy je w naszej szafie, nigdy nie należy mówić „nigdy”. Zwłaszcza, że relacja człowieka z modą to miecz obosieczny. Ubranie wpływa na wizerunek, ale i wprost przeciwnie: status osoby noszącej wpływa na popularność tego, co jest noszone. Tu za przykład może posłużyć Steve Jobs. Dla potentata branży technologicznej, wynalazcy najbardziej pożądanego telefonu na świecie, codzienny strój składał się z: czarnego golfa od Isseya Miyake, klasycznych jeansów Levi’s 501 i sportowych butów New Balance 992. Ubranie proste tylko z pozoru. Zostało nie tyle wybrane przez Jobsa, co zaprojektowane specjalnie dla niego. Golf powstał w wyniku przyjaźni założyciela firmy Apple z japońskim projektantem. Pewnego dnia Jobs poprosił go, by uszył mu sweter według wzoru, który mu się spodobał. Miyake zrobił ich sto. Podobnie było w przypadku butów. Steve Jobs ponoć pokazał szkic swoich wymarzonych sneakersów Jimowi Davisowi, właścicielowi New Balance. Model 992 wszedł na rynek w 2006 roku, akurat w porę, by Jobs założył je na premierę iPhona rok później. Kultowy moment w historii popkultury i kultowe ubranie.

Rick Owens podczas pokazu kolekcji Rick Owens Menswear Wiosna/Lato 2024 w ramach Tygodnia Mody w Paryżu, 22 czerwca 2023 r. (Fot. Estrop/Getty Images) Rick Owens podczas pokazu kolekcji Rick Owens Menswear Wiosna/Lato 2024 w ramach Tygodnia Mody w Paryżu, 22 czerwca 2023 r. (Fot. Estrop/Getty Images)

Konsekwencja może i jest nudna, ale niezbędna jeśli chce się zbudować markę osobistą. Golf, jeansy i New Balance’y na tle tłumu w garniturach, skutecznie zapadają w pamięć. Bezdyskusyjnym mistrzem powtarzalności jest Rick Owens. Czarne spodnie, czarny T-shirt, czarna marynarka – zmienia się krój i długość, ale esencja pozostaje. Projektant od lat jest wierny skrajnemu minimalizmowi. Gdy wybiera outfit, zakłada go codziennie, bez znudzenia. A mimo to, znalazłoby się wiele osób, które stwierdzą, że to najlepiej ubrany projektant. Być może dlatego, że on nosi ubranie, a nie ubranie jego.

Albert Einstein podobno w kółko nosił szare garnitury. Nie chciał marnować swojego mózgu na codzienne wybieranie strojów. Być może, gdybyśmy nie przywiązywali takiej wagi do ubrań, każdy z nas mogłoby być Einsteinem? Jonathanowi Andersonowi jego nudna garderoba z pewnością służy. A nawet, można powiedzieć, znalazła odzwierciedlenie w jego wyborach zawodowych. Od 2017 roku projektant współpracuje z Uniqlo, japońską marką znaną z jakościowych basiców i konsekwentnego designu. „Jeśli coś projektujesz, to osoba, która to nosi, będzie tworzyć to ubranie” – powiedział Anderson w wywiadzie podkreślając wyższość indywidualizmu nad designem. Sam ubiera się tak, że jego osobowość jest na pierwszym planie. Przyćmiewa wygląd bez najmniejszego problemu.

Alexander McQueen prezentuje się na wybiegu podczas pokazu mody Alexander McQueen Ready-to-Wear A/W 2009 podczas paryskiego tygodnia mody w POPB, 10 marca 2009 r. (Fot. Dominique Charriau/WireImage) Alexander McQueen prezentuje się na wybiegu podczas pokazu mody Alexander McQueen Ready-to-Wear A/W 2009 podczas paryskiego tygodnia mody w POPB, 10 marca 2009 r. (Fot. Dominique Charriau/WireImage)

Na wybiegu gwałty, psychiatryki, makabra, za kulisami projektant w jeansach i pomiętej koszuli. Alexander McQueen, jedna z najbardziej fascynujących postaci świata mody, był dowodem na to, że nie należy oceniać książki po okładce. Sceniczny wizerunek McQueena był mroczny, monumentalny. Prywatnie, Lee był prostym, nieśmiałym chłopakiem z robotniczej rodziny. Tego prawdziwego znali tylko przyjaciele. Niestety projektant stał się tragicznym przykładem tego, jak presja wysokiej mody potrafi zniszczyć to, co skromne i autentyczne. Nominacja na stanowisko dyrektora artystycznego Givenchy okazała się wielką szansą i wielkim przekleństwem. McQueen musiał przygotowywać 14 kolekcji rocznie. Życie na świeczniku również nie służyło chłopcu z kompleksami. Aby uciszyć swoje obawy, regularnie brał narkotyki. Zrobił liposukcję i zaczął nosić markowe rzeczy, żeby sprostać określonemu wizerunkowi. Im bardziej projektant zatracał się w modowym światku, tym lepiej się ubierał. Nowa garderoba sama w sobie oczywiście nie była problemem, ale reprezentowała próbę spełnienia przytłaczających oczekiwań branży. Wszyscy wiemy jak to się skończyło.

Historia McQueena to ekstremum, jednak faktem jest, że moda pomimo swoich nieograniczonych kreatywnych możliwości, ma także niszczycielską naturę. Myślę, że to bardzo wymowne, jeśli osoby najbliżej związane z branżą fashion odwracają się do niej plecami. Niechęć do podążania za trendami odczytuję jako wyraz buntu. Sprzeciw wobec tego, co dzieje się za kulisami. Kto jak kto, ale projektanci są świadomi, jakim kosztem powstają ubrania.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE