Coraz częściej na rynku wydawniczym pojawiają się zupełnie nietypowe książki kucharskie. W czym leży ich nietypowość? Przede wszystkim w sposobie wydania. Są książki, które wyglądają jak piękny album, są takie co udają kanapkę, są i te, które można porównać do małego dzieła sztuki. |Coraz częściej na rynku wydawniczym pojawiają się zupełnie nietypowe książki kucharskie. W czym leży ich nietypowość? Przede wszystkim w sposobie wydania. Są książki, które wyglądają jak piękny album, są takie co udają kanapkę, są i te, które można porównać do małego dzieła sztuki.
Takim małym dziełem sztuki jest pozycja autorstwa Agaty Królak Z działki, z lasu i takie tam. Agata jest artystką przez duże „A”. Jej poprzednia książka kulinarna – Ciasta, ciastka i takie tam – była ogromnym sukcesem i cieszyła się powodzeniem wśród czytelników i krytyków. Czy ta jest równie dobra?
Z działki… to książeczka o przetworach, a któż nie lubi przetworów? Dżemy, konfitury, sosy, różne pyszności czekają by je przygotować, zapakować do słoików i wynieść do piwnicy. Nalewki, które będą rozgrzewać w zimowe wieczory. Soki, podawane na przeziębienie. A przepisy na nie napisane językiem ulicy, zapisane pismem dziecka. Z ilustracjami, jak ze starego zdezelowanego albumu. To ma klimat. I właśnie dla klimatu książkę należy posiadać, bo jakość przepisów jest codzienna. Niczego im to nie ujmuje, bo przecież nie tylko o nie chodziło.
Gdy siadam w fotelu z książką Agaty Królak to przenoszę się w świat dzieciństwa, które zapewne choć trochę miałyśmy podobne, bo jesteśmy z tego samego rocznika.