Nieubłaganie dobiegła końca. Niektórym ten melancholijny nastrój z powodu przemijającej wakacyjnej beztroski udzielił się już kilka tygodni temu. Smutek drugiej połowy wakacji, nazywany przez psychologów „August Blues”, swoje apogeum może osiągnąć w pierwszych dniach września. Jak mu się nie dać?
Dziwny był ten sierpień... Niby calusieńki jest jeszcze wakacyjny, pogoda rozpieszcza, letnie rozprężenie trwa w najlepsze, a już wielu z nas doświadczało lekkiego rozżalenia – tęsknoty za tym, co za chwilę minie. W ósmym miesiącu roku już trochę odliczamy dni do godziny „0”, czyli do 1 września – oto nadszedł ten nieunikniony koniec urlopowej laby. To, co przeczuwaliśmy, nastąpiło. Sierpniowa melancholia jeszcze nas trzyma, a do tego dochodzi to, co można by nazwać wrześniowym Armageddonem. Właśnie teraz zacznie się cały ten młyn, kołowrotek obowiązków zawodowych, powrót do szkół, a to oznacza zwykle chaos właściwy układaniu wszystkiego od nowa.
Powodów tego, że druga połowa wakacji nie upływa nam już tak beztrosko jak pierwsza, jest kilka. Pierwszy jest oczywisty – początek wakacji to potężna ulga. Zwykle rozprężenie nie dotyczy tylko uczniów, ale i pracujących rodziców. W wielu miejscach pracy w wakacje jest spokojniej, ważne zmiany, projekty i podejmowanie decyzji odkłada się na jesień, kiedy nie będzie urlopów i cała kadra będzie w komplecie. A nawet jeśli nie, i tak obowiązki zawodowe są traktowane nieco bardziej ulgowo, bo przecież zaczyna się czas odpoczynku i regeneracji, zwolnienia. W sierpniu wraca świadomość, że już za chwileczkę, już za momencik, wszystko to, od czego mogliśmy podczas wakacji nieco odetchnąć, powróci, jak przewidujemy, ze zdwojoną siłą – bo przecież pewne rutyny trzeba będzie poustawiać na nowo, zrobić w wielu życiowych obszarach powakacyjne porządki. W naszych głowach już od połowy sierpnia może trwać… wrzesień, najbardziej chaotyczny ze wszystkich 12 miesięcy, bo to, co było przed wakacjami, jest już nieaktualne, a to, co będzie, jeszcze niepoukładane. Niektórzy mówią, że sierpień jest trochę jak niedziela, tylko trwa cały miesiąc… Niby wolne, niby weekend, a już od połowy dnia myślami jesteśmy w poniedziałku.
Czytaj także: Aż 80 proc. z nas odczuwa niedzielny stres. Co zrobić, by nie psuć sobie niemal połowy weekendu?
Końcówka lata to też czas podsumowań wakacyjnych planów. Tych zrealizowanych i tych, które się nie udały. Możemy mieć poczucie, że znów nie wykorzystaliśmy wakacji w pełni. Że inni to naprawdę wypoczęli, wypodróżowali się, zregenerowali i mają pełnię mocy, by stawić czoła wrześniowym wyzwaniom, a my… jak zwykle nie. Wakacje się skończyły, czasu cofnąć się nie da, a nam w głowie puchną zmarnowane okazje, niewykorzystane słońce, niezdobyte szczyty, niezadeptane plaże, nieodbyte wycieczki. Tu może uruchomić się lęk przed tym, że czas przewidziany na regenerację dobiegł końca, więcej go nie przewidziano, a ci, którzy się zagapili i nie wypoczęli, będą mieli teraz przechlapane i tacy umęczeni ledwie dociągną do przerwy świątecznej.
Jest i taka przyczyna, że marketing funduje nam pewien poznawczy dysonans. Oto dziś, 1 września, gdy na zewnątrz pełnia lata na przekór jesiennej dacie, sklepy już wypełniły się po brzegi halloweenowymi gadżetami. Na rynku nastał listopad, dynie zaczynają wypierać ostatnie truskawki, a my czujemy się skonfundowani takim obrotem spraw, bo jeszcze nie mieścimy w sobie końca lata, a tu już każe się nam myśleć o tym, w co nasze pociechy przebiorą się na halloweenowe party… To krok od rozdwojenia jaźni!
Dziś, gdy nastał wrzesień, „August blues” może nadal miewać się w nas doskonale. Mniej ekscytujących wakacyjnych wrażeń to mniej dopaminy, więcej za to kortyzolu – hormonu stresu w związku z tym, co czeka za rogiem. Pogoda nadal raczej letnia niż wczesnojesienna, a już jutro czas start – rozpoczęcie roku, miliony opcji zajęć pozalekcyjnych do poustawiania dla tych, którzy są rodzicami, pierwsze ważne spotkania w pracy i z pewnością zmiany, zmiany, zmiany… No i oczywiście krótszy dzień, słońca mniej, więcej za to bieganiny i nowych wyzwań. Wszystko to może nasilać niepokój i pogłębiać smutek. Jak się temu nie dać?
Czytaj także: Tkwisz przy biurku i aż cię skręca, bo na zewnątrz piękne słońce? To, co czujesz, to „sunshine guilt”
Nie sposób dyskutować z faktem, że wakacje w istocie właśnie dobiegły końca, ale jest całkiem sporo rzeczy, które możesz zrobić, by odczuć ten fakt nieco mniej dotkliwie.
Nie demonizuj września. Im więcej czasu będziesz poświęcać na myślenie o tym, jaki ten wrzesień jest podły, niepoukładany, codziennie zaskakujący nową zmianą, tym gorzej. Dużo lepiej pomyśleć o nim jako o tym miesiącu, w którym jest czas na spokojne poukładanie i zorganizowanie życia w w nowej, powakacyjnej odsłonie. Zaakceptuj fakt, że nie wszystko uda się dopiąć na ostatni guzik już w pierwszym tygodniu, choć na pewno to kuszące, bo wtedy szybko miałabyś wszystko z głowy. Nie masz wpływu na bardzo wiele zmiennych, jak choćby plan lekcji w szkole córki czy nowe pomysły szefa, który ma ambicję z przytupem rozpocząć sezon. W tym chaosie warto zachować dla siebie ogrom wyrozumiałości i darować sobie perfekcjonizm. Pamiętasz poprzedni wrzesień? Też pewnie ci się wydawało, że zanim się wszystko uspokoi, stracisz resztki nerwów. Uspokoiło się, prawda? Teraz też tak będzie. Daj sobie czas, by wejść w nowe rutyny i zaskoczyć na nowy tryb we własnym tempie. To nie jest sztafeta, to po prostu przejściowy zamęt, który minie. Dobrze jest zrobić sobie łatwy do opanowania harmonogram na pierwsze dni. Nie staraj się w nim upychać wszystkiego kolanem, zadbaj o marginesy na nieprzewidziane wypadki.
Pamiętaj, że pomysły na relaks możesz z powodzeniem realizować także jesienią, a właściwie przez cały rok. Jeśli będziesz wyobrażać sobie kilka kolejnych miesięcy jako czarną dziurę, w której nic, co miłe i ładujące baterie, nie ma prawa się zdarzyć, tak się rzeczywiście stanie. Wczesna jesień nadal sprzyja relaksowi na świeżym powietrzu, weekendowym wypadom za miasto, czytaniu książek w ogrodzie czy na balkonie. Pomyśl, czy nie możesz zorganizować choćby dwudniowego wyjazdu na zakończenie lata, który pozwoliłby ci nieco łagodniej wejść w jesień i nie żegnać się z latem krótkim cięciem. Planowanie miłych aktywności sprawi, że ekscytacja ustąpi miejsca melancholii. Lepiej myśleć pozytywnie o tym, co się zaczyna, niż z żalem wspominać to, co się właśnie skończyło.
Wylistuj to, co sprawia ci przyjemność, a co możesz robić niezależnie od pogody. Chodzi o to, by mieć własny pomysł na spędzanie wolnego czasu – taki, do którego nie potrzeba 30 st. C. Joga, na którą latem bywało czasem za gorąco? Fajne warsztaty ceramiczne, na które szkoda czasu, gdy pogoda rozpieszcza? Masaż, basen, dyskusyjny klub filmowy? A może art journaling, czyli prowadzenie kreatywnego dziennika, które działa terapeutycznie, a przy okazji da ci mnóstwo frajdy? Tego nie musi być dużo, ważne, by we wrześniowym zamieszaniu wyłapywać nawet krótkie momenty dla siebie, a nie tylko znów starać się wygrać w wyścigu na jak najwięcej odhaczonych obowiązków w tygodniu.
Psychologowie podpowiadają, że dobrym sposobem na pokonanie smutku końcówki lata jest wyznaczenie sobie celu na kolejne miesiące. To nie musi być od razu gigantyczny plan na przebudowę życia! Niech to będzie pomysł, który chcesz zrealizować od dawna, który cię ekscytuje i o którym myślisz z przyjemnością. Jasne, że to może być rozpoczęcie nowego zawodowego kursu, o którym marzysz, ale równie dobrze kupienie nowych roślin do domu, uzupełnienie biblioteczki o książki, które chodzą za tobą od jakiegoś czasu albo stworzenie sobie domowego warsztatu do produkcji sojowych świec. Niech to będzie fajne dla ciebie!
Przypomnij sobie wszystkie miłe rzeczy, za które kochasz jesień. Ciepłe kremowe zupy? Wszystkie kolory czerwieni w lesie? Łagodne słońce, które już tak nie parzy jak latem? Wyjmij z szafy i odśwież swój ukochany wełniany kardigan, kup zapachowy olejek, który umili ci dłuższe niebawem wieczory, a może także nowy ciepły koc w ulubionym kolorze? Sezonowe drobiazgi mogą dawać mnóstwo radości, więc ich sobie nie odmawiaj.
Czytaj także: Inspirujące ćwiczenia na jesień. Wzmocnij swoją psychikę
Bądź dla siebie łagodna i wyrozumiała. Nie wyrzucaj sobie, że chodzisz smutna, bo lato się skończyło. Masz do tych uczuć prawo. Chodzi tylko o to, by się w nich nie rozsiąść na kolejne tygodnie. Szkoda czasu!