Ogłaszam wszem i wobec - zimą świat pachnie cytrusami! Dla mnie, istoty ciepłolubnej, to jeden z najpiękniejszych aspektów tej pory roku.
Pomarańcze, mandarynki, grejpfruty, cytryny i limonki dodają energii i umilają oczekiwanie na nadejście wiosny. Pomarańczowy krem kusi i woła: zjedz mnie!
Składniki na ok 450g gotowego kremu:
- skórka otarta z 2 średnich pomarańczy (najlepiej ekologicznych)
- sok wyciśnięty z 2 średnich pomarańczy
- skórka otarta z 1 średniej cytryny (najlepiej eko)
- sok wyciśnięty z 1 średniej cytryny
- 3 szt. rozkłóconych żółtek
- 225g cukru
- 125g masła
Wszystkie składniki wkładamy do garnuszka z grubym dnem i podgrzewamy na malutkim ogniu przez 20-30 minut, od czasu do czasu mieszając. Masa powinna leciutko zgęstnieć.
Gdy chcemy, by krem był idealnie gładki, gorącą przecieramy przez sito. Jeśli nam na tym nie zależy, od razu przelewamy do słoiczków. Zostawiamy do wystygnięcia i stężenia.
Słoiki zakręcamy i przechowujemy w lodówce. Tak przygotowany orange curd należy spożyć w ciągu miesiąca. Można wyjadać łyżką ze słoika :) lub użyć do różnych wypieków i deserów.