Fabuła dziurawa jak sito, bohaterowie irytujący, a zwroty akcji absurdalne – a jednak nie możesz przestać oglądać. Brzmi znajomo? To właśnie „hate-watching”, czyli oglądanie „z nienawiści”. Dlaczego to robimy? Powód jest prostszy, niż myślisz – i ma wyjaśnienie naukowe.
Ile razy zdarzyło ci się oglądać serial, który doprowadzał cię do szału, ale mimo wszystko nie byłeś/-aś w stanie przestać? Bohaterowie zachowują się irracjonalnie, podejmują kompletnie bezsensowne decyzje, fabuła pełna jest luk i absurdów, a ty… i tak klikasz „następny odcinek”. To właśnie hate-watching – oglądanie „z nienawiści”, które z czasem potrafi stać się rozrywką samą w sobie. Ale dlaczego właściwie to robimy? Czy to tylko zwykła ciekawość, chęć zobaczenia, jak bardzo może być jeszcze gorzej, a może kryje się za tym coś głębszego?
Selektywne zaangażowanie, czyli dlaczego tkwimy w tym dalej
Z psychologicznego punktu widzenia oglądanie seriali, które nas denerwują, wynika z mechanizmu selektywnego zaangażowania. Jak wyjaśnia neuropsychiatra Ashni Singh, nawet jeśli całość wypada słabo, potrafimy skupić się na jednym aspekcie, który nadal sprawia nam przyjemność – mogą to być: ulubiony bohater, wątek romantyczny albo po prostu spektakularne stroje postaci.
Świetnym przykładem jest „Emily w Paryżu” – niby wszyscy narzekają na absurdalne sytuacje, stereotypowe przedstawienie Francji i przerysowane postacie, ale jednak chcą zobaczyć kolejne stylizacje Emily i jej bajkowe życie we Francji. – Oglądałam ten serial tylko po to, by podziwiać kreacje Emily. Po każdym odcinku narzekałam na fabułę, ale i tak włączałam kolejny – przyznaje psycholożka Madison Thawne w rozmowie z portalem Gulf News. To samo dotyczy wielu innych produkcji, które oglądamy dla jednego wciągającego wątku, nawet jeśli reszta nas rozczarowuje.
Koszty utopione: skoro zaczęliśmy, to musimy skończyć
Innym istotnym mechanizmem psychologicznym, który trzyma nas przy ekranie, jest efekt utopionych kosztów. Polega on na przekonaniu, że skoro już zainwestowaliśmy czas (a czasem emocje) w dany serial, to rezygnacja oznaczałaby zmarnowanie tej inwestycji. To tłumaczy, dlaczego fani „Gry o tron” dotrwali do końca, mimo że finałowy sezon wywołał ogromne rozczarowanie. Dyskusje o nim do dziś budzą emocje: – Ludzie kochali ten serial do 8. sezonu, ale byli rozczarowani finałem. I co się stało? Nadal o nim mówią, tworzą memy, analizują jego upadek. To część kultury serialowej – zauważa Thawne.
Podobnie jest z tasiemcami, które ciągną się latami. Weźmy choćby „Chirurgów” – 21 sezonów, połowa głównych bohaterów nie żyje albo zniknęła bez śladu, a jednak wierni fani nadal oglądają. „Oglądam to od tylu lat, że nie potrafię przestać. To już niemal rytuał, nawet jeśli nie jest już tak dobre jak dawniej” – pisze wieloletnia fanka serialu.
Hate-watching jako rozrywka towarzyska
Oglądanie słabych seriali może być też świetną zabawą. Lubimy wspólnie narzekać, wymieniać się złośliwymi komentarzami i analizować, dlaczego coś jest „tak złe, że aż dobre”. – Ludzie lubią wspólnie analizować to, co poszło nie tak. Czasem śmieją się z absurdalnych scen, czasem tworzą własne teorie. W efekcie okazuje się, że wcale nie chodzi o jakość serialu, ale o całe doświadczenie towarzyszące jego oglądaniu – tłumaczy Singh.
Bywa, że hate-watching nawet łączy ludzi. – Mam klienta, który poznał swoją dziewczynę dzięki wspólnemu hejtowaniu jednego serialu. To była ich pierwsza rozmowa i tak się zaczęło – opowiada Thawne.
Paraspołeczne więzi i kultura fandomu
Zjawisko hate-watchingu łączy się także z paraspołecznymi więziami, czyli emocjonalnym przywiązaniem do fikcyjnych bohaterów. – Gdy angażujemy się w losy postaci, jesteśmy w stanie znieść nawet kiepską fabułę, byle dowiedzieć się, jak skończy się ich historia – zauważa Thawne.
To często spotykane zjawisko w serialach z rozbudowanymi fandomami, gdzie ludzie wspólnie tworzą fanowskie teorie, przerabiają sceny na memy, omawiają najgorsze momenty seriali i dyskutują o przyszłych wydarzeniach. Przykładem są tysiące wpisów na forach internetowych, gdzie widzowie analizują, jak dany serial „mógłby być lepszy”.
Czy hate-watching to marnowanie czasu?
Wbrew pozorom hate-watching nie zawsze jest czymś negatywnym. Choć może frustrować, to też zapewnia rozrywkę, staje się tematem rozmów i buduje społeczności. Ostatecznie to nie zawsze kwestia tego, czy serial jest dobry, czy zły. Ważne, że nadal coś nas do niego przyciąga.
Źródło: „Why we are hooked on 'bad' shows and films: The psychology behind hate-watching”, gulfnews.com [dostęp: 13.02.2025]