1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Seks
  4. >
  5. Seks z eks – o konsekwencjach utrzymywania relacji erotycznych z byłym partnerem

Seks z eks – o konsekwencjach utrzymywania relacji erotycznych z byłym partnerem

Seks z eks może sprawić, że nie będziemy gotowi na nową relację. (Fot. iStock)
Seks z eks może sprawić, że nie będziemy gotowi na nową relację. (Fot. iStock)
Mimo że nie są już razem, od czasu do czasu chodzą ze sobą do łóżka. O konsekwencje utrzymywania relacji erotycznych z byłym partnerem pytamy seksuologa Michała Pozdała.

Moja koleżanka niedawno rozwiodła się z mężem. Mają dziecko, więc choć nie łączy ich już codzienność, to kontaktują się właśnie ze względu na synka. Ale od czasu do czasu umawiają się też na seks…
Pani koleżanka wcale nie jest w tym osamotniona. Spotykam wiele osób, którym seks z eks się zdarza – czy to w formie epizodycznych spotkań, czy regularnych kontaktów raz na jakiś czas. Koniec związku w pełnym wymiarze nie zawsze jest końcem relacji seksualnej.

Z jakich powodów ludzie się na to decydują?
Powodów może być wiele. Na początek warto się zastanowić, kto podjął decyzję o rozstaniu. Jeśli to partner nas zostawił, seks może być z naszej strony próbą ponownego uwiedzenia – możemy się wtedy pocieszyć, że on nadal mnie pragnie, mimo że jest teraz z kimś innym. Jeśli to jednak my zerwaliśmy, takie zachowanie może mieć wymiar kompensacyjny i niwelować poczucie winy, jakie mamy wobec byłego partnera. Osobowości narcystyczne z kolei mają tendencję do trzymania przy sobie byłego partnera w ściśle określonym celu. Jeśli pełnił wobec nich pewną funkcję, na przykład seksualną, nie pozwolą mu odejść. Mogą też mieć wokół siebie więcej takich osób, z którymi będą spotykać się wyłącznie w celach erotycznych. Z moich obserwacji wynika, że na utrzymanie relacji seksualnej po rozstaniu często decydują się pary, u których komponent namiętności w związku był bardzo wysoki. Ich życie erotyczne świetnie się układało i nie chcą z tego rezygnować, a jednocześnie dzielące ich różnice nie pozwalają im być razem na co dzień.

Czy to przypadkiem nie jest odwlekanie końca?
Bardzo często jest. Seks z eks może sprawić, że nie będziemy gotowi na nową relację. Każdy zakończony związek wymaga przeżycia żałoby, opłakania tego, co straciliśmy, pozwolenia sobie na tęsknotę i złość, a wreszcie domknięcia. Taki proces może trwać miesiące, a nawet lata. Utrzymując relacje erotyczne z byłym partnerem, nie dajemy sobie szansy na to, by tego doświadczyć. Dodatkowo możemy żyć w iluzji, że nie wszystko skończone. Widzę sam, że nawet jeśli ludzie spotykają się z "byłymi" raz na kilka miesięcy, jest im trudno poznać kogoś nowego, otworzyć się na związek. Nie pożegnali jeszcze dawnego partnera i wciąż chcą go mieć przy sobie. Wbrew pozorom więź z nim może być bardzo silna.

A czy mogą się w sobie na nowo zakochać?
Takie ryzyko czy taka szansa zawsze istnieje. Jednak kiedy minie pierwsza ekscytacja, może się zdarzyć, że na nowo zaczniemy konfrontować się z bolesnymi emocjami, które wywołuje w nas ta druga osoba.

Rozumiem, że możemy doznać odrzucenia, gdy były partner po wszystkim wraca do swojego nowego domu, odbierając nam tym samym nadzieję na odbudowanie związku.
Na przykład. Generalnie rzecz biorąc, istnieje ryzyko, że rozdrapiemy starą ranę i nie pozwolimy jej się zagoić. Ale to może też zadziałać w drugą stronę…

Przypomnimy sobie, dlaczego kiedyś zakończyliśmy związek z partnerem?
Dokładnie tak. Konfrontując się z bolesnymi przeżyciami, pozwalamy im w pełni wybrzmieć. Znam wiele historii, w których seks z eks był tak naprawdę domykający. Może się tak stać na przykład w sytuacji, gdy przez dłuższy czas idealizowaliśmy partnera, a spotkanie pozwoliło zmierzyć się z rzeczywistością. Nagle przestał być tak doskonały, jak nam się wydawało. Albo przez lata zastanawialiśmy się, "co by było, gdyby…", a po wszystkim wiemy, że to naprawdę koniec. Przestajemy żyć w ułudzie. Możemy otworzyć nowy rozdział.

Seks z eks nie musi być krzywdzący?
Absolutnie bym go nie demonizował. Bardzo często służy zaspokojeniu czystej fizyczności, zniwelowaniu napięcia. Z byłym partnerem jest łatwiej – znamy w końcu swoje ścieżki osiągania przyjemności. Takie spotkanie, zwłaszcza po latach, może być także sentymentalnym powrotem do tego, co kiedyś było piękne i przyjemne, nie tylko w kontekście erotycznym, ale też emocjonalnym. Spotkaniem na chwilę. Nie ma w tym nic niezdrowego.

Nie grozi nam ponowne uwikłanie emocjonalne?
Popkultura, a przede wszystkim filmy romantyczne, trochę przyzwyczaiła nas do myślenia, że z pójściem z kimś do łóżka automatycznie wiąże się zakochanie. To mit. Jest wiele osób, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, dla których seks nie będzie oznaczał zaangażowania emocjonalnego, a posłuży im jedynie do rozładowania napięcia. Ludzie umawiają się przez Tindera na seks, który nie prowadzi do żadnej głębszej relacji w przyszłości. Podobnie może być z byłym partnerem. Problem jednak w tym, że nie mamy kontroli nad swoimi uczuciami. I nawet jeśli bardzo chcielibyśmy tego uniknąć, to może się zdarzyć, że zadurzymy się w swoim kochanku.

Czy nie można się po prostu odciąć od emocji?
Nie, o ile jesteśmy zdrowi psychicznie i nie jesteśmy psychopatami. Każdy z nas jest inny, spotykamy się w różnych okolicznościach i momentach życia. Nie mamy wpływu na to, co na nas zadziała. Analogicznie możemy postanowić sobie, że nie będziemy się już wzruszać, a potem piosenka w supermarkecie sprawi, że łzy same napłyną nam do oczu.

Wrócę do mojej koleżanki. Ze względu na dobro dziecka chciałaby utrzymać ze swoim byłym mężem poprawne stosunki. Tymczasem czuje się coraz bardziej uwikłana w tę relację. Czy z takiej sytuacji da się wybrnąć, czy raczej rozwiązaniem byłoby odcięcie się od byłego męża grubą kreską?
Pojawia się pytanie: co takiego sprawia, że ta relacja jest tak pociągająca? Dobro dziecka nakazywałoby poprawnie poukładać wzajemne stosunki. Jeśli nie jesteśmy w stanie utrzymywać stosunków innych niż seksualne, być może problem tkwi gdzieś w nas… Prawdę mówiąc, podejrzewam, że od samego początku ten związek był oparty na seksie, czyli w pewnym stopniu niekompletny. Co to znaczy? Mówi o tym trzyczynnikowa teoria miłości Steinberga. Aby związek był pełny, muszą być w nim uwzględnione trzy zmienne: zaangażowanie, intymność i namiętność. Sama erotyka nie wystarczy do utrzymania relacji. Pary, które nie potrafią zrezygnować z seksu nawet po rozstaniu, to często osoby, którym bardzo ciężko spędzać razem czas, które potwornie się kłócą, bo mają ze sobą bardzo mało wspólnego. Prawdopodobnie, poza seksem, nigdy nie były sobą zainteresowane.

Taka namiętność potrafi trzymać ludzi ze sobą latami…
…a już zwłaszcza jeśli mamy tendencję do niezamykania różnych spraw w życiu. Tymczasem po kilku latach od rozstania naprawdę powinno nam być już wszystko jedno. Jeśli spotkanie z "byłym" czy nawet rozmowa o nim wywołuje w nas silne emocje, to znak, że ta rana jest cały czas bardzo świeża. Dopóki się jej nie przeczyści, będzie boleć i nigdy się nie zagoi.

Co zrobić, by jednak się zagoiła?
Wystarczy wytrzymać. Tę rozłąkę, pustkę po drugiej osobie. Na początek warto dać sobie czas na chwilę autorefleksji. Pozwolić sobie na stratę. Uznać, że bez partnera i spotkań z nim będzie mi przykro i nudno, ale mimo to postanawiam to odciąć, bo dalsze utrzymywanie tej relacji jest dla mnie niszczące i niedobre. Przeżyć wszystkie uczucia z tym związane. Ból, złość, tęsknotę, smutek. Potem zostawić je za sobą i zacząć nowe życie.

Brzmi jak ciężka praca. Czy można poradzić sobie w niej bez pomocy terapeuty?
Myślę, że wielu ludziom w zupełności wystarczy chwila autorefleksji, rozmowa z bliskimi albo obejrzenie mądrego filmu. Oczywiście, jeśli czujemy, że nie dajemy sobie sami rady i żadna z powyższych metod nie pomaga, warto poszukać pomocy specjalisty. Jednak nie jestem osobą, która przeceniałaby rolę terapii.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze