Zachwyciła w „West Side Story”, zdobyła Złotego Globa i została nową „Śnieżką” Disneya. Mimo talentu i sukcesów Rachel Zegler stała się jedną z najbardziej kontrowersyjnych gwiazd Hollywood. Skąd wziął się hejt, który na nią spadł, i dlaczego budzi tak skrajne emocje?
Rachel Zegler to jedno z najgorętszych nazwisk w Hollywood ostatnich lat. Młoda aktorka, która zyskała międzynarodowy rozgłos dzięki roli Marii w „West Side Story” Stevena Spielberga, od momentu swojego debiutu nieustannie znajduje się w centrum uwagi. Niestety, często bardziej niż jej talent komentowane są kontrowersje związane z jej osobą – często zupełnie niezawinione. Jak to się stało, że utalentowana artystka, mająca na koncie prestiżowe nagrody i wielkie role, stała się obiektem hejtu w sieci i jednym z najbardziej polaryzujących nazwisk w przemyśle filmowym?
Rachel Anne Zegler urodziła się 3 maja 2001 roku w Hackensack, w stanie New Jersey. Dorastała w pobliskim Clifton, gdzie już od najmłodszych lat wykazywała ogromne zamiłowanie do muzyki i aktorstwa. Jej fascynacja Broadwayem zaczęła się w dzieciństwie, a momentem przełomowym było obejrzenie spektaklu „Piękna i Bestia”, który rozbudził w niej marzenie o wielkiej scenie.
Jej matka, Gina, pochodzi z Kolumbii, a ojciec, Craig, ma polskie korzenie. Dzięki swojemu wielokulturowemu pochodzeniu Zegler czuła się związana zarówno z kulturą latynoską, jak i europejską. Jak przyznała w jednym z wywiadów, wielokrotnie spotykała się z dyskryminacją ze względu na swoje pochodzenie. To jednak nie podcięło jej skrzydeł, lecz dodatkowo motywowało ją do walki o swoje miejsce w branży.
Już jako nastolatka publikowała swoje występy na YouTube, a przełomem była jej interpretacja utworu „Shallow” z filmu „Narodziny gwiazdy”, która zdobyła miliony wyświetleń. W czasie nauki w liceum występowała w szkolnych musicalach, wcielając się m.in. w role Belli w „Pięknej i Bestii”, Ariel w „Małej Syrence” oraz Dorothy Brock w „42nd Street”. Została czterokrotnie nominowana do nagrody Metro Awards, choć nigdy nie wygrała. Nie przypuszczała jednak, że już wkrótce trafi na przesłuchanie życia.
W 2018 roku Rachel Zegler odpowiedziała na ogłoszenie castingowe do „West Side Story” Stevena Spielberga. Poszukiwania odtwórczyni roli Marii trwały niemal rok, a zgłosiło się ponad 30 tysięcy osób. Ostatecznie wybór padł na Rachel, która tym samym trafiła na plan filmowy legendarnego reżysera.
– Naprawdę wierzyłam w swój talent od najmłodszych lat, do granic szaleństwa. Kiedy usłyszałam o castingu do filmu Spielberga, byłam przekonana, że mam szansę. To było spełnienie marzeń – wspominała w wywiadzie dla amerykańskiego „Elle”.
Film miał premierę w grudniu 2021 roku i spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. Zaledwie 20-letnia wówczas Zegler została najmłodszą laureatką Złotego Globu dla najlepszej aktorki w komedii lub musicalu, a krytycy zachwycali się jej talentem. Jednak radość z sukcesu szybko przyćmiły kontrowersje wokół jej ekranowego partnera, Ansela Elgorta. Krótko po premierze aktor został oskarżony o napaść seksualną, a media zaczęły domagać się komentarza od Zegler, choć nie miała z tą sprawą nic wspólnego.
– To był dla mnie cios, zwłaszcza że miałam wtedy 19 lat i powinien to być moment spełnienia marzeń – powiedziała.
Mimo sukcesu filmu aktorka nie otrzymała zaproszenia na galę Oscarów w 2022 roku, co wywołało prawdziwą burzę w mediach. Dopiero po protestach fanów i licznych publikacjach na ten temat Akademia Filmowa zmieniła decyzję, zapraszając Zegler do wzięcia udziału w ceremonii w roli prezenterki.
Po sukcesie „West Side Story” Zegler zagrała w filmie „Shazam! Gniew bogów”. Niestety, ta superbohaterska produkcja nie odniosła wielkiego sukcesu, a aktorka ponownie znalazła się w centrum wielkiej afery. Tym razem powodem były kontrowersyjne wypowiedzi jej ekranowego kolegi, Zachary'ego Leviego, dotyczące szczepień. Choć Zegler ponownie nie miała z tym nic wspólnego, została wciągnięta przez wir medialnej afery. Co gorsza, gdy postanowiła bronić projektu, w niektórych kręgach zostało to odebrane jako „aroganckie”.
W tym roku Zegler wciela się w tytułową rolę w aktorskiej wersji „Śnieżki” Disneya. Wybór Latynoski do roli, którą w klasycznej wersji przedstawiano jako „bielszą niż śnieg”, wywołał burzę w sieci. – To była ulubiona księżniczka mojej mamy. Nie było zbyt wielu ciemnowłosych księżniczek, a ona mogła się z nią utożsamić – powiedziała Zegler w wywiadzie dla „Variety”.
Dodatkowym punktem zapalnym stały się jej wypowiedzi na temat oryginalnego filmu. W rozmowie dla ExtraTV aktorka nazwała animowaną wersję Śnieżki „przestarzałą” i zasugerowała, że nowa adaptacja będzie bardziej feministyczna, a książę nie będzie „prześladować” głównej bohaterki.
– To już nie 1937 rok... Nie zostanie uratowana przez księcia, ani nie będzie marzyć o prawdziwej miłości. Marzy o tym, by stać się liderką, którą wie, że może być – powiedziała Zegler.
Te słowa wywołały oburzenie wśród konserwatywnych fanów Disneya, którzy oskarżyli ją o brak szacunku do klasyki. W mediach zaczęto nazywać ja „PR-owym koszmarem dla Disneya”. Krytycy zarzucali jej brak profesjonalizmu i podważanie wizerunku marki, która przez dekady opierała się na klasycznych wartościach. Jakby tego było mało, pojawiły się plotki o rzekomym konflikcie między nią a Gal Gadot, która wciela się w Złą Królową. Podsyciło je ich wspólne wystąpienie na tegorocznych Oscarach, podczas którego unikały kontaktu wzrokowego.
Rachel Zegler i Gal Gadot na gali Oscarów 2025. (Fot. Kevin Winter/Getty Images)
Zegler nie boi się wypowiadać na tematy polityczne, co często przysparza jej wrogów. Po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych w 2024 roku napisała na Instagramie: „Niech Trump i jego zwolennicy nigdy nie zaznają spokoju”, co wywołało falę oburzenia wśród konserwatywnej części opinii publicznej. Artystka później przeprosiła za swoje słowa, przyznając, że „nienawiść i złość sprawiły, że oddalamy się coraz bardziej od pokoju i zrozumienia”.
Kontrowersje wzbudziło także jej otwarte wsparcie dla Palestyny w kontekście konfliktu z Izraelem. Pikanterii dodatkowo dodaje fakt, że jej ekranowa partnerka Gal Gadot jest żydowską aktorką, która publicznie wspiera działania swojego państwa. W efekcie wiele osób zaczęło nawoływać do bojkotu „Śnieżki”. Młodej gwiazdy nie dziwi to, że ludzie celowo przekręcają jej słowa.
– Całe życie, całą moją karierę widziałam, jak kobiety są niszczone. (...) Obawiam się, że będziemy tego świadkami jeszcze przez długi czas – podsumowała w wywiadzie dla „Variety”.
Mimo wszystko Zegler pozostaje jedną z najbardziej obiecujących aktorek swojego pokolenia. Choć jej droga w Hollywood była wyboista, trudno zaprzeczyć, że ma talent i determinację, by osiągnąć sukces. Sama aktorka podkreśla, że jej priorytetem pozostaje rozwój artystyczny. W 2024 roku zadebiutowała na Broadwayu we współczesnej wersji „Romea i Julii”, co pozwoliło jej odciąć się od medialnej burzy wokół „Śnieżki” i skupić na tym, co kocha najbardziej – aktorstwie.
Czy kontrowersje wokół Rachel Zegler ucichną? Tego nie wiadomo, ale jedno jest pewne – jej historia to dowód na to, jak trudna może być kariera w Hollywood, zwłaszcza gdy nie boisz się mówić tego, co myślisz.
Źródła: variety.com, forbes.com, Elle, time.com, ExtraTV, thelist.com, celebrity.nine.com.au