1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zdrowie
  4. >
  5. Terapia czaszkowo-krzyżowa na stres

Terapia czaszkowo-krzyżowa na stres

fot.123rf
fot.123rf
W naszym ciele krąży życiodajny płyn. I nie chodzi tu o krew lub limfę. To płyn mózgowo-rdzeniowy. Gdy jego przepływ jest zaburzony, dopada nas depresja, apatia, stres. Praktyk terapii czaszkowo-krzyżowej potrafi przywrócić mu właściwe pulsowanie.

To nie masaż, chociaż kluczowy jest dotyk. Regulujący, delikatnie wskazujący ciału drogę do zdrowia. Metoda wywodzi się z osteopatii. Jej twórca, amerykański lekarz William Sutherland, eksperymentując ze specjalnie skonstruowanym hełmem, odkrył, że kości czaszki nie są ze sobą połączone na stałe. Ułożone wobec siebie trochę jak rybie skrzela, mogą się delikatnie poruszać. Do tego czaszka połączona jest z kością krzyżową nie tylko kręgami – pomiędzy nimi przepływa płyn mózgowo-rdzeniowy, produkowany w obrębie głowy w objętości 500 ml dziennie.

Sutherland nazwał ten system czaszkowo-krzyżowym. Zaczął opracowywać chwyty terapeutyczne. Badać zależności między ruchem kości czaszki a kręgosłupa i specyfikę pulsowania płynu mózgowo-rdzeniowego. – Jakość pulsowania tego płynu w organizmie odzwierciedla stan naszego zdrowia i jest warunkiem życia – tłumaczy Anna Dąbrowska  z warszawskiego gabinetu Zielona Pomarańcza. – W miejscach, w których na skutek urazów, operacji czy silnego stresu tkanki są uszkodzone, a powięzi i kości nieprawidłowo ustawione, przepływ płynu jest zaburzony. U zdrowego człowieka przypomina falowanie morza, u chorego jest ledwo wyczuwalny – w niektórych miejscach brak ruchu. Prawidłowe pulsowanie to 8–12 cykli na minutę: poniżej to stany depresji, apatii, śpiączka; powyżej – stany silnego wzbudzenia, nadpobudliwość. Oczywiście, nie sprawdza się tego z zegarkiem, Anna Dąbrowska nauczyła się wsłuchiwać w ten rytm.

Poszukiwanie zdrowia

Praca zaczyna się od stóp. Leżysz, a terapeutka obejmuje je dłońmi. Trzyma. Wydaje się, że nic się nie dzieje, ale ciało z wdzięcznością przyjmuje ten dotyk. Oddech pogłębia się, uspokaja. Ręce wędrują do góry, dotykają bioder, klatki piersiowej, głowy. Momentami oddech przyspiesza, pojawiają się emocje. Wreszcie wyciszenie. Na koniec omówienie sesji, zalecenia: pić dużo wody, notować sny. Obserwować ciało – w jakich sytuacjach się zaciska, jakie myśli temu towarzyszą. Jakie stoją za tym przekonania...

Cała terapia jest nie tyle leczeniem, co poszukiwaniem zdrowia. – Każdy organizm posiada własną matrycę zdrowia. Chodzi o to, żeby do niej wrócić – tłumaczy Anna Dąbrowska. – Kiedy pracuję z intencją powrotu do prawidłowego wzorca, dana kość ustawia się we właściwej pozycji. Przestawiają się różne siły: na poziomie fizycznym, w układzie nerwowym, w emocjach – to idzie kaskadowo. Następuje równoważenie, proces samouzdrawiania, a ciało wchodzi w ten cykl w tempie, jakie uzna za stosowne.

Terapia czaszkowo-krzyżowa znakomicie sprawdza się w pracy z dolegliwościami fizycznymi: bólami kręgosłupa, migrenami, problemami z oddychaniem. Jest dobrym remedium na alergie, częste infekcje, zaburzenia w układzie nerwowym i hormonalnym. Na nadpobudliwość i depresję. Anna Dąbrowska chętnie pracuje z traumami, zwłaszcza porodową – właśnie ze względu na możliwość sięgnięcia do najgłębszych wzorców, całego pakietu obciążeń, który ze sobą przynosimy. Wysoko ceni też sobie pracę z sercem – postrzeganym nie tylko jako narząd, ale również od strony duchowej.

Co mówi ciało

Terapia czaszkowo-krzyżowa przewiduje pewną sekwencję pracy, ale i tak każda sesja jest inna. Są też obszary, z którymi można pracować dopiero po odpowiednim przygotowaniu ciała. Choćby jama ustna, zęby... – Czasem ciało mówi „OK, dziś rób, co chcesz”, a czasem planuję coś, ale inne miejsce mnie przyzywa – mówi Anna Dąbrowska. Kiedy siada przy kliencie, od razu rozpoznaje ten potrzebujący obszar. – Często własnym ciałem odczuwam, co się dzieje. Albo widzę, że jakaś przestrzeń jest zamknięta, że tam nie ma światła. Trzeba jej przywrócić moc.

Niektórzy opowiadają o problemie, z którym przychodzą, a ciało ujawnia inną historię. – Zwłaszcza kobiety mają tendencję, by zapewniać o tym, że wszystko u nich w porządku. „Fakt, praca trochę stresująca, trochę napięć, ale tak naprawdę nic się złego nie dzieje”. A ciało pokazuje zupełnie inny obraz: opowiada o zmęczeniu, samotności, o tym, że jakieś traumatyczne przeżycia z dzieciństwa domagają się uwagi – mówi ekspert.

Anna Dąbrowska nie uznaje pracy z samym stresem. Uważa, że trzeba sięgać głębiej – do wzorców, jakie za tym stresem stoją. Co sprawia, że tak się zachowujesz? Że właśnie tak zareagowałaś na pewne okoliczności? – Warto zobaczyć, co jest pod spodem, spotkać się z czymś niekoniecznie przyjemnym. To nasze wzorce są przyczyną dolegliwości psychosomatycznych i tego, że uparcie wchodzimy w pewne sytuacje życiowe, kręcimy się w kółko, stresujemy. Dla mnie kluczowe jest świadome podejście do życia i to chcę przekazywać klientom – opowiada.

Uwolnić traumy zapisane w ciele

Uwalnianie traumy to praca z energią zamrożoną w ciele, która potrzebuje ujścia. Dąbrowska odczuwa ją często namacalnie. No i emocje... – Bywa, że jest to równocześnie płacz i śmiech. Mięśnie delikatnie drgają, wraca ciepło do różnych części ciała. To jak powrót życia – opowiada. I dodaje, że dużo zależy od tego, jak zareagowaliśmy na traumatyczne zdarzenie: – Jeśli ktoś zdławił krzyk, ten krzyk się uwalnia, można nawet zakląć. Jeśli zostały zdławione łzy – pojawią się teraz. Jakby doświadczenie miało się dopełnić.

Ciało pozbywa się mechanizmów obronnych, klienci odczuwają to często, jakby się „rozpłaszczali”, wtapiali w łóżko, kołysali na falach... Czują błogostan, zwłaszcza jeśli wcześniej byli zestresowani. Wszystko jest na swoim miejscu – nie trzeba się spinać, starać, walczyć, kontrolować. W tym stanie możemy przyjrzeć się naszemu życiu z dystansem, pojawia się większa przestrzeń. Nowa perspektywa.

A po sesji? Niewykluczone zakwasy, jak po ciężkim treningu. Albo pragnienie, żeby przeleżeć cały dzień. Z drugiej strony twarz staje się świetlista, oczy bardziej wyraziste, całe ciało jest jakby cieplejsze, rozluźnione, miękkie. Takie swoje.

– Mówi się, że po sesji ciało pracuje jeszcze przez 48 godzin, ale na poziomie psychiki ta praca może trwać znacznie dłużej. Czasem coś się przypomina, odzywają się różne emocje. Dlatego ważne jest, żeby po sesji nigdzie nie biec, nie zagłuszać tego doświadczenia. Pozwolić mu wybrzmieć – radzi Dąbrowska.

Ekspert Anna Dąbrowska praktyk terapii czaszkowo-krzyżowej i innych terapii manualnych.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze