1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Zwierciadło
  4. >
  5. Piękna mimo woli

Piękna mimo woli

fot. Magdalena Łuniewska/MAKATA
fot. Magdalena Łuniewska/MAKATA
Włosi ją kochają, Francuzi porównują do młodej Catherine Deneuve. Dziewczyny zazdroszczą… – A ja się łapię za głowę – mówi Małgorzata Bela. Czego szczęśliwa top modelka może szukać u terapeuty? W dodatku w Los Angeles? Dopytuje Beata Pawłowicz.

Czytając o tobie, oglądając zdjęcia, pomyślałam: „jej życie to bułka z masłem! A raczej: pół grapefruita i sałata, bo to przecież modelka!”.

Tak, można tak pomyśleć, ale to tylko strereotyp. Przecież, co życie, to historia. A w nim wszyscy paradoksalnie powtarzamy błędy naszych rodziców i rodziców naszych rodziców, nawet gdy o nich wiemy. Ale też nie myślimy: „E tam! Postępuję tak samo, jak moja matka i jak jej matka, nie ma się więc czym przejmować, ja też będę kontrolować syna”. Nie, za każdym razem to dzieje się jakby od nowa, za każdym razem to twórczy proces. Fascynujący, gdy obserwuje się go z perspektywy gabinetu psychoterapeuty. To niebywałe, że pomimo świadomości, powielamy te schematy. Na razie skłaniam się ku refleksji, że możemy o tym wiedzieć, ale nie możemy tego uniknąć.

Znasz psychoterapię nie tylko z planu serialu „Bez tajemnic”.

Chodziłam do psychoanalityka, kiedy mieszkałam w Los Angeles. Tam to naturalny sposób dbania o higienę psychiczną, radzenia sobie ze stresem. W Hollywood ludzie szybko zdobywają władzę, olbrzymie pieniądze, a potem to pęka jak bańka mydlana. Presja mediów, żeby utrzymać się na szczycie, jest ogromna. Sukces jest sensem życia. W świecie show biznesu panuje też ogromna nieufność. Niby wszyscy tacy uśmiechnięci, a tak naprawdę są potwornie poblokowani i nieprawdziwi. Nakładają maskę z wielkim uśmiechem, ale są samotni. Doświadczyłam tego w Los Angeles. I ta samotność to też skutek prostej zależności – tam wszędzie trzeba dojechać samochodem, nie spotyka się ludzi na ulicy. Każde spotkanie, każda rozmowa to dodatkowy wysiłek, więc bezinteresowne kontakty międzyludzkie są bardzo rzadkie.

I człowiek potrzebuje terapeuty po to, żeby odkleić ten sztuczny uśmiech?

Ma potrzebę wyrzucić z siebie emocje. Nigdzie indziej nie odczuwałam potrzeby pójścia na psychoterapię, tylko w Los Angeles. Już sam fakt, że byłam tam sama, bardzo daleko od domu, miał znaczenie. Rzadko widywałam rodziców… Oczywiście, to miało dobre strony, bo trzeba w końcu odciąć pępowinę, a odległość to ułatwia. Ale było mi też ciężko. Rodzice dają poczucie bezpieczeństwa, zdejmują z nas odpowiedzialność, czasem przejawia się to w zwykłym wstydzie, bo „co oni na to powiedzą?”. Ja nie potrafiłam podjąć żadnej ważnej decyzji bez konsultacji z rodzicami. Pewnie dlatego, że jestem z dobrego krakowskiego domu, dobrze ułożona, bardzo dobrze wychowana – cały czas czułam się oceniana. Stawiam też sobie wymagania, którym nie mogę sprostać. Ta najwyżej zawieszona poprzeczka jest zawsze dla mnie. Psychoterapia pomogła mi uświadomić sobie, że tak być nie musi. Zmiana polega na tym, że staram się wciąż siebie nie oceniać.

Psychoterapię źle odbierają nasi najbliżsi, bo sprawia, że patrzymy na nich bez różowych okularów.

Pewnie. Moja mama na przykład źle odbiera, kiedy mówię: „bo tak byłam wychowana”. A przecież nie mówię: „bo tyś mnie tak wychowała, że zawsze miałam poczucie winy”. Czasami tylko zwracam jej uwagę, żeby do mojego syna nie mówiła, że jest jej przykro, jeśli na przykład nie umył zębów. Bo ja znam to uczucie – pojawia się we mnie, gdy mama coś takiego do mnie mówi. Staram się sama tego nie robić, nie wzbudzać w nim poczucia winy. Jeśli chodzi o umycie zębów, to jeszcze nic, ale potem dochodzą poważniejsze sprawy, życiowe decyzje i pytania: „Czy wiążę się z odpowiednim człowiekiem? Czy mogę się z nim rozstać?...”. Pamiętam, że kiedy zaszłam w ciążę, moją pierwszą myślą było: „Co ja powiem rodzicom?”. Oddałam więc telefon mojemu partnerowi i powiedziałam: „Sam z nimi porozmawiaj, bo ja się boję”. A przecież to absurdalne! Moi rodzice są wspaniali, zawsze byłam dla nich najważniejsza.

W filmie „Ono” matka dopiero po śmierci ojca dotyka czule córkę i mówi, że ją kocha. Myślę, że wiele kobiet w Polsce płacze przy tej scenie.

Przegadałam to z moim terapeutą i wiem, że trzeba rodziców zdetronizować, by krytycznie i konstruktywnie powiedzieć, co się działo w dzieciństwie. To nie oznacza, że oni tracą autorytet. Przeciwnie, to droga do dojrzalszej relacji, w której jest miejsce na respekt i wdzięczność, ale bez tego ślepego „co oni pomyślą?”. Dlatego każdy powinien... znów to „powinien”! Po prostu dobrze, jeśli to zrobi.

(...)

Więcej w numerze 10 / 2011

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze