Obrazy, które nikną z czasem. Malowane naturalnymi barwnikami pochodzącymi z roślin. Zachwycają ulotnością i dają do myślenia. Poznajcie twórczość artystek z kolektywu Slow Painting Studio – wybór ich prac znajdziecie w naszej galerii zdjęć.
Czy obraz musi być wieczny? To pytanie przychodzi na myśl, gdy ogląda się nietypowe obrazy Oli Ignasiak i Karoliny Gębki z kolektywu Slow Painting Studio. Artystki posługują się w swojej twórczości barwnikami pochodzącymi z resztek roślin jadalnych, szczególnie upodobały sobie naturalną farbę powstającą z liści czerwonej kapusty.
Dzięki zawartym w niej antocyjanom kapusta oferuje największą różnorodność kolorystyczną. Podobne właściwości posiadają inne rośliny o fioletowej barwie - bez, jagody leśne, porzeczki czy czeremcha. – Naturalne barwniki są świetliste, działają na różne zmysły. Mają zapach i smak, różną się gęstością, dają niepowtarzalne możliwości wyrazu – mówi Karolina Gębka.
Barwnik z liści czerwonej kapusty powstaje w procesie obróbki termicznej. W lecie artystki tworzą również pigmenty, susząc rośliny w promieniach słońca, a potem poddając je skomplikowanemu procesowi. Wymaga on cierpliwości i dużej precyzji, jest niezwykle praco- i czasochłonny. Artystki o kilku lat opracowują przepisy na barwniki i pigmenty z różnych roślin, które mogłyby się stać alternatywą dla chemicznych barwników mających katastrofalny wpływ na środowisko naturalne (z badań wynika, że aż 58% mikroplastiku w wodach pochodzi z przemysłu farbiarskiego).
Równolegle z działalnością artystyczną artystki z kolektywu Slow Painting Studio poszukują alternatywy dla syntetycznego koloru, próbują również swoich sił w akceleratorach biznesu z misją zrewolucjonizowania branży barwników i pigmentów. Ich misją jest stworzenie w pełni przyjaznych i nieszkodliwych dla środowiska oraz człowieka barwników w myśl gospodarki obiegu zamkniętego i zero-waste.
Warsztat pracy Oli Ignasiak i Karoliny Gębki z kolektywu Slow Painting Studio (Fot. materiały prasowe)
Obrazy malowane naturalnymi barwnikami są delikatne, lekko rozmyte i… bardzo ulotne. Pod wpływem światła i temperatury zmieniają się, aby z czasem, po kilku latach, zniknąć. Czy artystkom nie jest smutno, że ich dzieła nie przetrwają próby czasu? - Gdy zaczynałyśmy badania naukowe we współpracy z ASP w Łodzi zastanawiałyśmy się, co zrobić, by utrwalić nasze barwniki. Dziś, po trzech latach doświadczeń i z nieco większą świadomością, czym bywa kolor syntetyczny, nie, nie jest nam smutno! Wręcz przeciwnie, mamy poczucie, że działamy w zgodzie z naturą, a ona nam sprzyja. Bez wyrzutów sumienia wylewamy wodę po czyszczeniu pędzli do zlewu, a obrazy cieszą nasze oczy... żyjąc własnym życiem. Jesteśmy przekonane, że efemeryczny, zdrowy, cyrkularny i kompostowalny kolor to rozwiązanie globalnych problemów środowiskowych.
Ola Ignasiak i Karolina Gębka z kolektywu Slow Painting Studio (Fot. materiały prasowe)
– Obcowanie z efemeryczną sztuką Oli Ignasiak i Karoliny Gębki jest jak medytacja. To dla mnie zupełnie nowe, ożywcze doświadczenie – mówi Grzegorz Jarosz, jeden z założycieli Galerii AOKZ w Łodzi, w której trwa aktualnie wystawa „Chwile ulotne chwytam” Kolektywu Slow Painting Studio. Można ją oglądać do 2 grudnia.