1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Terapeutka ostrzega: ten powszechny nawyk rodziców-boomerów rani dorosłe dzieci i niszczy ich zaufanie

Terapeutka ostrzega: ten powszechny nawyk rodziców-boomerów rani dorosłe dzieci i niszczy ich zaufanie

(Fot. Bert Stern/Condé Nast via Getty Images)
(Fot. Bert Stern/Condé Nast via Getty Images)
W relacjach dorosłych dzieci z rodzicami z pokolenia baby boomers często pojawia się napięcie, którego źródło bywa zaskakujące. Nie chodzi o różnice światopoglądowe ani styl życia, lecz o milczenie, a dokładniej o przemilczanie poważnych spraw zdrowotnych. Amerykańska terapeutka rodzinna Mary Beth Somich alarmuje, że ten pozornie ochronny nawyk w praktyce przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Zamiast chronić, rani, potęguje lęk i podkopuje zaufanie.

Mary Beth Somich, dyplomowana psychoterapeutka z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem, zwróciła uwagę na powtarzający się schemat w pracy z klientami z pokolenia X i millenialsami. – Jest taka rzecz, którą rodzice-boomerzy robią konsekwentnie i muszę przyznać, że naprawdę jej nie rozumiem – mówi terapeutka. Jak dodaje, zrozumienie tej motywacji mogłoby realnie pomóc jej dorosłym pacjentom.

Na opublikowanym w mediach społecznościowych nagraniu Somich odtwarza rozmowy, które regularnie słyszy w swoim gabinecie. Rodzic z pokolenia baby boomers potrafi mimochodem poinformować dorosłe dziecko, że „tata dziś miał operację na otwartym sercu” albo że „babcia od tygodnia jest pod respiratorem”. Dodaje przy tym, że wcześniej nie chciał niepotrzebnie martwić. Dla dziecka taka informacja spada jednak jak grom z jasnego nieba.

Dorosłe dzieci to nie dzieci

Terapeutka podkreśla, że intencją rodziców często bywa chęć ochrony dziecka przed stresem, jednak dotyczy ona etapu życia, który już dawno minął. – Rozumiem chronienie dzieci przed informacjami, które nie są dla nich rozwojowo odpowiednie. Ale to są dorośli ludzie – zaznacza Somich. W rezultacie pacjenci opisują silne poczucie zdrady i głębokiego zranienia. – Jeśli celem było oszczędzenie dziecku lęku, to ten plan się nie powiódł – mówi terapeutka. – Brak komunikacji w sprawach zdrowia nie tylko zwiększył ich niepokój, bo nie mają pewności, czy dowiedzą się prawdy, ale też doprowadził do pęknięcia w relacji i utraty zaufania – zaznacza.

Skąd ta potrzeba milczenia?

Eksperci podkreślają, że zachowania osób z pokolenia powojennego wyżu demograficznego mają swoje kulturowe i historyczne źródła. Dorastały w czasach, gdy samodzielność była warunkiem przetrwania, a okazywanie słabości było luksusem. Jak zauważa doktor Marianne Matzo, specjalistka opieki paliatywnej i gerontologii, boomerzy są przyzwyczajeni do podejmowania decyzji samodzielnie i informowania rodziny dopiero po fakcie.– Nie potrzebują, by rodzina woziła ich do lekarza ani uczestniczyła w decyzjach. Tendencją jest działanie i dopiero potem informowanie – wyjaśnia ekspertka. Ten model niezależności bywa jednak mylnie odczytywany przez dorosłe dzieci jako brak zaufania czy wykluczanie z życia rodzinnego.

Prawda zamiast „ochrony”

Zdaniem ekspertki rozwiązanie jest w gruncie rzeczy proste, choć emocjonalnie bywa trudne. Chodzi o szczerość. Dorosłe dzieci nie potrzebują już ochrony, jaką daje się dziesięciolatkom. Chcą wiedzieć, co się dzieje, i mieć możliwość bycia obecnymi od pierwszej wizyty lekarskiej, a nie dowiadywać się wszystkiego w ostatniej chwili. Otwartość, nawet jeśli bywa bolesna, w dłuższej perspektywie zmniejsza stres i wzmacnia więź.

Artykuł opracowany na podstawie: N. Tipton, „Therapist Calls Out The Common Boomer Parent Habit That Traumatizes Their Adult Children|, yourtango.com [dostęp: 16.12.2025].

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE