W świecie digital marketingu liczy się refleks, precyzja i umiejętność błyskawicznego reagowania na zmiany. Ewa Świgoń, CEO agencji com&media, wie o tym doskonale. Ale to nie tylko jej intuicja biznesowa i doświadczenie sprawiają, że od lat rozwija agencję na jednym z najbardziej dynamicznych rynków. To także jej pasja do sportu – Muay Thai, treningów siłowych, snowboardu i longboardu – która, jak się okazuje, wywarła ogromny wpływ na sposób, w jaki prowadzi biznes i zarządza zespołem. Jak sport kształtuje liderkę? I jakie przesłanie ma dla kobiet, które nie prowadzą własnej firmy?
KB: Digital marketing to branża, w której trzeba być o krok przed konkurencją. Jakie umiejętności, które wyniosłaś ze sportu, pomagają Ci w biznesie?
Ewa Świgoń: Sport i biznes mają ze sobą zaskakująco wiele wspólnego. Przede wszystkim – strategia i adaptacja. W Muay Thai nie możesz liczyć na siłę samego ciosu. Musisz czytać przeciwnika, dostosowywać się do jego ruchów, reagować błyskawicznie. W biznesie jest tak samo – algorytmy się zmieniają, klienci mają nowe potrzeby, konkurencja nie śpi. Jeśli nie umiesz analizować i dostosowywać się na bieżąco, przegrywasz.
Druga rzecz to dyscyplina i odporność. Nie zawsze masz idealne warunki do treningu – pada śnieg, jesteś w słabszej formie, ale idziesz i robisz swoje. W biznesie też są dni, kiedy nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale kluczowe jest konsekwentne działanie.
No i trzecia, moja ulubiona – flow. Na longboardzie czy snowboardzie, kiedy łapiesz ten moment, w którym ciało i umysł działają w harmonii, wszystko staje się lekkie i intuicyjne. W biznesie mam podobne doświadczenia – kiedy zespół wykazuje inicjatywę, kiedy nowa strategia wchodzi w rytm, kiedy widzisz jak firma rośnie. Tego uczę się na desce i przekładam na codzienność w com&media.
KB: A jak to wpływa na zarządzanie zespołem?
Ewa Świgoń: Sport nauczył mnie, że nie ma jednej drogi do sukcesu, ale są fundamentalne zasady, które warto stosować. Po pierwsze, jako liderka staram się dawać mojemu zespołowi swobodę, ale też wyznaczać jasne ramy – trochę jak w sporcie. Nie możesz wejść na ring czy deskę bez znajomości podstaw, ale kiedy już je masz, to ważne, żebyś znalazł własny styl.
Po drugie, wspieram odporność psychiczną – bo digital marketing, jak sport, bywa brutalny. Trzeba umieć przegrywać, uczyć się na błędach i iść dalej. W Muay Thai dostajesz cios i masz dwie opcje: albo się poddasz, albo podniesiesz ręce i spróbujesz jeszcze raz. W com&media stawiam na ludzi, którzy wiedzą, że porażka to część drogi do sukcesu.
I wreszcie, energia i kultura zespołu. Sport zespołowy uczy, że sukces nie zależy od jednej osoby. Musimy się nawzajem dopingować, ale też mówić wprost, co nie działa. Tego oczekuję od mojego teamu – otwartej komunikacji i zaangażowania.
KB: A co powiedziałabyś kobietom, które nie prowadzą biznesu, ale chciałyby poczuć się silniejsze, bardziej pewne siebie?
Ewa Świgoń: Powiedziałabym: znajdź swój własny "sportowy" rytm i zobacz, jak zmienia Cię to w codziennym życiu. To nie musi być Muay Thai ani snowboard. Może to będzie joga, taniec, pływanie. Chodzi o to, by odkryć w sobie siłę, która wykracza poza rolę zawodową czy społeczną.
Regularny ruch zmienia nie tylko ciało, ale przede wszystkim sposób, w jaki myślimy o sobie. Kiedy widzisz, że możesz podnieść większy ciężar, przebiec dłuższy dystans, nauczyć się nowej techniki – w Twojej głowie coś się przestawia. Nagle okazuje się, że jesteś w stanie robić więcej niż myślałaś.
I to właśnie chcę przekazać – nie czekaj, aż poczujesz się wystarczająco silna, żeby zacząć. Zacznij, a siła przyjdzie sama.
KB: Brzmi jak zasada, którą można zastosować w każdej dziedzinie życia.
Ewa Świgoń: Dokładnie tak. Bo to nie chodzi tylko o ciało, ale o umysł. Sport uczy nas być w tu i teraz, przekraczać granice, ufać sobie. A kiedy zaczynasz ufać sobie, nagle okazuje się, że możesz więcej – w pracy, w relacjach, w życiu.
https://pl.linkedin.com/company/com&media-sp-z-o-o-
https://pl.linkedin.com/in/ewa-%C5%9Bwigo%C5%84-0283b5?trk=public_post_feed-actor-name