W perfumach z jednej strony są: magia, emocje, wspomnienia i skojarzenia, romans i miłość, nadzieje, wzloty i w ogóle wszystko, co wspaniałe. Z drugiej – perfumy to produkt, który ma się sprzedać – mówi senselierka Marta Siembab. Podział na zapachy damskie, męskie, uniseks, a nawet genderless też jest pomysłem marketingowym. Może warto się od niego uwolnić.
Większość zapachów, przynajmniej w perfumeriach niszowych, określa się jako uniseks. Jak się narodził ten trend?
Żeby zrozumieć, na czym polegają zapachy typu uniseks, trzeba się cofnąć do historii francuskiego perfumiarstwa. To tam narodził się podział na to, co pod względem sensorycznym przypisane jest mężczyźnie, a co kobiecie. Jest to względnie młody podział, bo przypada na pierwsze dziesięciolecie XX wieku. Wraz z początkiem rewolucji przemysłowej zaczęła się też bardzo prężnie rozwijać inżynieria chemiczna i nagle pojawiło się dużo syntetycznych surowców.
Wcześniej wszyscy używali tych samych wód?
Nasza współczesność jest cienka jak włos. To prawie nieistniejący wycinek czasu, bo przez większą część historii ludzkości, od czasów starożytnych aż do roku 1900, wszyscy pachnieli tym samym. Była to paleta naturalnych zapachów. Na samym początku ludzie okadzali się dymem z palonych żywic, fragmentów roślin. Wykorzystywano ekstrakty roślinne i produkty zwierzęce, piżmo, ambrę, cywet, kastoreum (strój bobrowy). I nie było dzisiejszego rozróżnienia na zapachy damskie i męskie. W ogóle perfumy nie były – jak współcześnie – bytem handlowym, bytem marketingowym. Często nie miały w ogóle nazw. A jeżeli ktoś nazwę nadawał, to na przykład był to aptekarz, który te perfumy z wielkiej kadzi nalewał do butelek i sprzedawał. Pierwszym zapachem, który miał swoją nazwę handlową, był zapach Guerlain z 1907 albo 1910 roku. W wolnym tłumaczeniu nazywał się „Oto dlaczego kochałem Rozynę”. We flakonie przyozdobionym korkiem przypominającym bukiet kwiatów. Był to pierwszy produkt, który miał przeznaczenie celowe na rynku – miał być to zapach dla kobiet.
Kwiaty stały się synonimem kobiecości?
To, co kobiece i męskie w perfumiarstwie francuskim, wynika ze stereotypu kulturowego. Mężczyzna jest silny, twardy, kanciasty, gorzki, szorstki i reprezentuje go drzewo. Nie chodzi o to, że w męskich perfumach są tylko nuty drzewne, ale wszystkie, które dają takie wrażenie zapachowe, które mają taką jakość sensoryczną. Na przykład cedr jest zielony i lekko kremowy, więc mimo że jest to materiał drzewny, nuta cedrowa nie ma pierwiastka męskiego i fajnie sprawdza się w tradycyjnych damskich kompozycjach Kobieta jest przeciwieństwem tego, co męskie – jest ciepła, miękka, słodka, krągła, jedwabista i delikatna. Kobietę w perfumiarstwie reprezentuje kwiat, ale znowu chodzi o wrażenie kwiatowości, świeżości z odrobiną słodyczy. Nie jest to kwestia surowca, bo na przykład kwiat nieśmiertelnika nie pachnie kwiatowo, ale dymem, skórą, wędzonką, śliwką.
Wyobraźmy sobie, że w jednym ręku trzymamy pierwiastek męski, a w drugim żeński. Ten pierwszy jest jak szorstka wełna, a drugi jak jedwab. Takie wrażenie miały dawać zapachy damskie i męskie.
Aż pojawiły się uniseksy…
Czas już najwyższy, by powstała nowa definicja tego, czym jest uniseks lub czym jest płeć w zapachu, bo ciągle jeszcze używamy definicji z lat 90. która po[1]wstała wraz z pierwszym najgłośniejszym zapachem tego typu, jakim był CK One Calvina Kleina. Był to zapach łączący nuty stereotypowo damskie i stereotypowo męskie. Było w nim dużo nut kwiatowych, ale też sporo nut drzewnych, a wszystko było ubrane w świetlistą, cytrusową aurę. Serce tego zapachu było tak wygładzone, że miałaś wrażenie, że trzymasz w dłoni kamień wyjęty z morza. Ciężki, ale gładki i delikatny w dotyku. I to była ta idea uniseks, czyli masz i jedną płeć, i drugą.
Woda perfumowana Comète z kolekcji Les Exclusifs de Chanel CHANEL 75 ml/1105 zł (chanel.com). 2. Esencja perfum Reasons AMOUAGE100 ml/1815 zł (Quality Missala). 3. Woda perfumowana Pashm HIMA JOMO 50 ml/750 zł (Mood Scent Bar). 4. Woda perfumowana Santal Volcanique MAISON CRIVELLI 30 ml/435 zł (Galilu). 5. Woda perfumowana Seconde Peau COURRÈGES 30 ml/385 zł (Douglas). 6. Woda perfumowana Mississippi Medicine DS & DURGA 100 ml/1225 zł (Mood Scent Bar). 7. Woda perfumowana Malt AKRO 30 ml/349 zł (House of Merlo)
Natomiast później pojawiły się takie idee zapachów no gender, którym nie przypisujemy żadnej płci. Jeżeli chcemy być inkluzywni, to mówimy, że zapach jest no gender lub genderless, nie patrzymy przez płeć na jego naturę. Są też marki, które promują swoje zapachy jako gender fluid, czyli takie, które przemieszczają się, poruszają się między płciami. Wszystko jest kwestią strategii marketingowej. Natomiast jeśli chcielibyśmy być uczciwi, to zapachy z zasady nie mają płci.
Nie jest łatwo porzucić głęboko zakorzenione stereotypy.
Zachęcam do patrzenia na zapachy jak na smaki. Bo czy napój z rokitnika, który właśnie piję, jest damski czy męski? Jest bardzo kwaśny, więc jak jest posłodzony, to może jest damski, a jak nie jest posłodzony...
Pozostaje jeszcze kwestia podania, czyli kubka, filiżanki. Opakowanie jest ważne.
Kiedyś kodowało się zapachy kształtem flakonu, wiele marek nadal to robi. Te kanciaste są postrzegane jako męskie, a obłe, opływowe jako damskie.
Nie sądzę, by mężczyźni zaczęli sięgać po kwiatowe zapachy, ale wiele kobiet deklaruje, że używa męskich perfum.
To, co uważane jest za męskie, powoli się poszerza. Róża, używana przez Arabów od wieków, czy akord białych kwiatów ( jaśmin, gardenia, tuberoza, ylang-ylang), który jest zielono-miodowy, trochę zwierzęcy, zaczął się przebijać w świecie męskich zapachów.
Ostatnio widać też zainteresowanie połączeniem nut owocowych i drzewnych. Jest cała grupa zapachów określana jako fruitchouli, gdzie znajdują się owoce i paczuli, czyli mamy coś słodkiego, soczystego, apetycznego, ale podszyte jest to ziemistą, zielono-korzenną nutą. Przykładem takich perfum jest Oud Maracujá Maison Crivelli. Widać, że mężczyźni wpuścili do swojego świata świeżą słodkość. Nadal jednak to kobiety chętniej eksperymentują i są bardziej skłonne do przekraczania norm kulturowych związanych z płcią.
Woda perfumowana Iron Duke BEAUFORT 50 ml/705 zł (Galilu). 2. Ekstrakt perfum Falcon Leather MATIERE PREMIERE 100 ml/1650 zł. 3. Woda perfumowana London WIDIAN 100 ml/1495 zł (Quality Missala). 4. Woda perfumowana Mìneir MILLER HARRIS 100 ml/1019 zł (Douglas). 5. Woda perfumowana Himalayan Spell OBVIOUS 100 ml/760 zł (Mood Scent Bar). 6. Ekstrakt perfum Black Sea LORENZO PAZZAGLIA 50 ml/699 zł (House of Merlo).
Jak myślisz, dlaczego kobiety tak chętnie sięgają po męskie perfumy? Czy ubierają się w nie jak w zbroję?
To wszystko zależy od motywacji, dla której dana osoba używa perfum. Stworzyłam podział na motywację wewnętrzną i zewnętrzną. Motywacja wewnętrzna to ta, która wypływa z potrzeby emocjonalnej. Czyli na przykład są ludzie, którzy lubią pewne wrażenia – herbata parująca z filiżanki albo opalona skóra na wakacjach, albo zapach oceanu podczas surfowania, albo zapach łąki, po której chodziłam z babcią. I szukają powrotu do tych wrażeń sensorycznych, do zapachu ziół, dotyku słońca na skórze, powiewu wiatru we włosach itd. Szukają tych wrażeń w perfumach i dlatego kupują taki, a nie inny zapach. Zwykle są skłonni wydać na produkt więcej, bo poprawia im nastrój, uszczęśliwia ich.
Ale jest też motywacja zewnętrzna, czyli to, jak jestem postrzegana poprzez zapach i w jaki sposób zapach jest dla mnie narzędziem, które pomaga mi osiągać cele. Jeżeli ktoś na przykład zjawia się w nowym miejscu pracy, gdzie ze względu na swój młody wiek i na przykład bardzo subtelny wygląd jest traktowany mniej poważnie, to wtedy zapach, może pomóc stworzyć wizerunek osoby bardziej doświadczonej czy mniej przystępnej, jeżeli ktoś potrzebuje budować dystans. Można to osiągnąć, sięgając po stereotypowo bardziej męskie perfumy.