„Czasami wydaje mi się, że widziałam już wszystko… a potem przewracam stronę scenariusza i trafiam na coś zupełnie nieoczekiwanego” – mówi Ella Balinska. Brytyjska aktorka o polsko-karaibskich korzeniach, córka potomka Sejmu Wielkiego i modelki Lorraine Pascale, w najnowszym filmie Nicka Cassavetesa „Naznaczeni” wciela się w rolę Ayden Cross. Jak wspomina współpracę ze słynnym reżyserem i co mówi o swojej karierze w Hollywood?
Do kin trafił właśnie długo wyczekiwany film „Naznaczeni” – najnowsze dzieło Nicka Cassavetesa, twórcy takich kultowych produkcji jak „Pamiętnik” czy „Bez mojej zgody”. W filmie na podstawie bestsellerowej powieści Jay Crownover zagrali Sydney Taylor i Chase Stokes, gwiazdor hitowego serialu „Outer Banks”. W jednej z kluczowych ról partneruje im Ella Balinska – utalentowana brytyjska aktorka o polsko-karaibskich korzeniach, znana m.in. z nowej wersji „Aniołków Charliego” i serialu Netflixa „Resident Evil: Remedium”. W rozmowie ze Zwierciadlo.pl wschodząca gwiazda kina opowiedziała o niezwykłej atmosferze na planie zdjęciowym w Bułgarii, współpracy z cenionym reżyserem oraz o tym, jak jej wielokulturowe dziedzictwo wpłynęło na jej karierę i spojrzenie na świat. Ella zdradziła również, co przyciąga ją do kina grozy, jakie wyzwania stawia przed nią Hollywood i jaką rolę w jej aktorskiej podróży odegrała Zoe Saldaña.
Robert Choiński, Zwierciadlo.pl: „Naznaczeni” to film o miłości, poszukiwaniu siebie i przekraczaniu własnych granic. Które aspekty tej historii najbardziej do Ciebie przemówiły i sprawiły, że chciałaś wcielić się w Ayden Cross?
Ella Balinska: Myślę, że w Ayden najbardziej urzekło mnie to, że jest w 100% sobą i niczego nie udaje. Nie boi się mówić, co myśli, i zawsze otwarcie wyraża swoje zdanie, zwłaszcza gdy chce pomóc swojej przyjaciółce, Shaw. Znalazłam w niej cechy, które są mi bliskie – przede wszystkim lojalność wobec przyjaciół, nawet jeśli nie zawsze zgadza się z ich decyzjami. Poza tym to historia pełna bohaterów, którzy są prawdziwi, surowi i autentyczni, co bardzo mnie ujęło w scenariuszu.
Twoja postać to lojalna i pewna siebie przyjaciółka, która zachęca Shaw do działania. Czy w życiu prywatnym również zdarza Ci się pełnić rolę powierniczki w sprawach sercowych? A może ktoś w podobny sposób inspirował Ciebie?
Tak, właściwie to zabawne, ale rzeczywiście tak jest. Zdecydowanie wspieram wszystkich moich przyjaciół, to na pewno. Jeśli chodzi o dawanie rad, to myślę, że ludzie zwracają się do mnie raczej w sprawach strategicznych i logistycznych. (śmiech) Ale wiedzą też, że mogą mi powierzyć swoje osobiste sprawy, co jest naprawdę miłe.
Twój ekranowy partner, Evan Mock, to nie tylko aktor, ale także model i skateboardzista. Jak wyglądała wasza współpraca na planie? Jak udało wam się zbudować wiarygodną więź między Aiden a Jetem?
Szczerze mówiąc, wszyscy na planie naprawdę bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Kręciliśmy film w Sofii, w Bułgarii. Od razu po przyjeździe na preprodukcję zakwaterowano nas na tym samym piętrze hotelu, a jedno z pomieszczeń stało się naszą wspólną przestrzenią do spotkań. Zaczęliśmy razem wychodzić na lunche i kolacje, coraz lepiej się poznając. Dzięki temu, gdy przyszło do kręcenia zdjęć, chemia między bohaterami była bardzo naturalna. Jeśli chodzi o Evana, jego radosna i beztroska natura świetnie przeniknęła do postaci Jeta, co z kolei idealnie współgrało z moimi spontanicznymi, szalonymi skłonnościami jako Aiden.
Ella Balinska i Evan Mock w filmie „Naznaczeni”. (Fot. mat. prasowe Monolith Films)
Nick Cassavetes to reżyser, który potrafi wydobyć z aktorów niezwykłe emocje. Jakie Ci się z nim pracowało? Czy miał jakiś szczególny sposób prowadzenia was przez tę historię?
Tak, Nick Cassavetes to reżyser, który naprawdę świetnie wyczuwa swoich aktorów. Bardzo zależy mu na historii i na tym, żeby każda scena miała odpowiedni rytm, ale jednocześnie mocno stawia na spontaniczność i prawdziwe emocje.
To było coś niesamowitego, bo na dużych planach filmowych czy telewizyjnych często chodzi głównie o to, żeby skończyć zdjęcia na czas.
A Nick naprawdę daje sobie i aktorom przestrzeń, żeby pogłębić sceny i wydobyć z nich to, co najlepsze – i to jest wspaniałe.
Chcę zapytać cię o tatuaże, które odgrywają znaczącą rolę w „Naznaczonych”. Czy przygotowując się do tej roli, miałaś okazję zgłębić świat tej sztuki? Jakie wnioski wyniosłaś z tego doświadczenia?
Wiesz, co jest ciekawe? W mediach społecznościowych często trafiam na nadzwyczajne tatuaże w różnych stylach – fascynujące jest nie tylko to, jak wyglądają, ale też sam proces ich tworzenia. Tatuaże to bardzo osobista sprawa. Sama żadnego nie mam – jestem jak czyste płótno. Ale mam kilku znajomych, którzy mają ich naprawdę sporo, i każdy z nich kryje jakąś historię, co jest wyjątkowe. To trochę jak ślad doświadczeń zapisany na ciele. I tak, myślę, że to naprawdę piękne.
Pozwól, że zmienię temat. Masz niezwykle bogate korzenie – brytyjskie, polskie i karaibskie. Zastanawiam się, czy te różnorodne wpływy kulturowe ukształtowały Twoją wrażliwość artystyczną i sposób, w jaki postrzegasz świat.
Zdecydowanie. Myślę, że dzięki temu nie patrzę na świat tylko z jednej perspektywy.
Miałam wspaniałe dzieciństwo z rodzicami o różnych korzeniach etnicznych. Jest w tym coś pięknego – poznawanie dwóch niemal zupełnie odmiennych kultur.
Co ciekawe, moja mama jest adoptowana i niedawno odkryliśmy całą naszą rodzinę z jej strony, co było niezwykłe. To było jak odkrywanie nowej części siebie – prawdziwa podróż. Naprawdę cudownie jest czuć się częścią tylu kultur. I myślę, że w dzisiejszych czasach prawie każdy jest w jakimś stopniu mieszanką różnych kultur.
Ella Balinska (Fot. Michael Shelford)
Jako dziennikarz z Polski oczywiście muszę zapytać o Twojego ojca, hrabiego Kazimierza Balińskiego-Jundziłła, który pochodzi z polskiej arystokracji. Czy historia Twojej rodziny miała wpływ na Twoje życie i sposób, w jaki kształtujesz swoją karierę?
Myślę, że ten aspekt arystokratyczny to coś, co oczywiście zostało nam przekazane z pokolenia na pokolenie, ale tak naprawdę nie odgrywa już większej roli w naszym życiu. Wiem, że musieliśmy dość szybko opuścić Polskę – to tyle, jeśli chodzi o naszą historię. Ale odkrywanie tego na nowo jest naprawdę fascynujące. Ostatnio sporo czasu poświęcam na przeglądanie archiwów i krok po kroku składam w całość historię mojej rodziny – skąd pochodzimy i kim jesteśmy.
Z kolei Twoja mama miała udaną karierę w modelingu, a Ty z pewnością masz predyspozycje, by pójść w jej ślady. Czy kiedykolwiek rozważałaś tę drogę, czy aktorstwo od zawsze było Twoim prawdziwym powołaniem?
Aktorstwo to zdecydowanie moje prawdziwe powołanie. Co zabawne, większość zdjęć i sesji w magazynach, które można zobaczyć, to po prostu część promocji moich projektów. Ale jeśli chodzi o modeling, to moja mama naprawdę błyszczała w tej branży. Miała wspaniałą karierę jako modelka, a potem jako szef kuchni, a teraz robi jeszcze magisterkę z psychologii, co jest niesamowite. Mama jest dla mnie ogromną inspiracją – pokazuje, że zawsze można zacząć coś nowego i po prostu robić to, co się kocha. Jest wspaniała.
Wracając do kina – masz już na koncie role w filmach akcji, thrillerach, horrorach, a teraz w romantycznym dramacie. Na Instagramie żartowałaś, że to chyba pierwszy obraz, w którym twoja postać nie musi walczyć o życie. Czy jest jakiś gatunek, w którym jeszcze nie miałaś okazji się sprawdzić, a który Cię fascynuje?
Co zabawne, moje doświadczenie teatralne to głównie komedia, której… szczerze mówiąc, się boję! Podziwiam wszystkich, którzy naprawdę opanowali ten gatunek, bo bycie zabawnym na zawołanie to niesłuchanie trudna sztuka. (śmiech) Więc gdyby przyszło mi się z tym zmierzyć, na pewno byłoby to dla mnie spore wyzwanie.
Hollywood to wymagający świat, a ty już udowodniłaś, że potrafisz się w nim odnaleźć. Jakie były największe wyzwania, z jakimi musiałaś się zmierzyć, budując swoją karierę w branży filmowej?
Myślę, że najtrudniejsze były rzeczy, nad którymi po prostu nie da się zapanować. Nikt nie przewidział tego, co wydarzyło się w 2020 roku. Niedawno mieliśmy też ogromny strajk w Hollywood, ale teraz widać już pewne postępy i czuć, że rozpoczęła się ważna dyskusja. Wciąż są kwestie, które wymagają zmian, ale sytuacja wygląda coraz lepiej. Wydaje mi się, że branża powoli wraca do normalnego tempa, co jest świetne – widać to choćby po premierze tego filmu. Kręciliśmy go w grudniu 2022 roku, a dopiero teraz, w 2025, wreszcie trafia do widzów.
Nadchodzące projekty, w których bierzesz udział, jak „Monsters” czy „The Horror Game”, pokazują twoje zainteresowanie kinem grozy. Co sprawia, że ten gatunek jest dla ciebie tak ekscytujący?
Przede wszystkim uwielbiam dobry horror i thriller. Kiedy relaksuję się na kanapie, oglądając filmy, albo wybieram się do kina, to właśnie ten gatunek najczęściej wybieram, zwłaszcza na wspólne wyjścia z przyjaciółkami.
Jest coś niesamowitego w skrajnych ludzkich emocjach.
W horrorach te wszystkie „co by było, gdyby” wydają się bardzo realne – wywołują ekstremalne reakcje i stawiają bohaterów w sytuacjach, w których nigdy wcześniej nie byli. Dzięki temu możemy to przeżyć na ekranie, a nie – na szczęście – w prawdziwym życiu. (śmiech) Dla mnie to fascynujące, bo wcielając się w takie postaci, mogę sprawdzić, jak ludzie mogliby się zachować w tych momentach. To trochę jak psychologiczny eksperyment. Na planie zawsze dzieje się coś nowego, a po zdjęciach nie brakuje historii do opowiedzenia.
Ella Balinska i Chase Stokes w filmie „Naznaczeni”. (Fot. mat. prasowe Monolith Films)
Czy jest jakaś wymarzona rola lub historia, którą chciałabyś kiedyś przenieść na ekran?
Ooo, dobre pytanie! Czasami wydaje mi się, że widziałam już wszystko, znam tę historię i wiem, czego się spodziewać… A potem przewracam stronę scenariusza i trafiam na coś zupełnie nieoczekiwanego. Scenarzyści są coraz bardziej kreatywni, zwłaszcza kiedy opowiadają o nowych doświadczeniach. Pojawia się nowe pokolenie twórców, którzy tworzą naprawdę ekscytujące rzeczy. Chciałabym być częścią projektu, który właśnie to robi – zaskakuje i wnosi coś świeżego.
A jeśli chodzi o wymarzoną rolę… Zawsze powtarzałam, że występ Zoe Saldañy w „Avatarze” zainspirował mnie do zostania aktorką. Więc tak, bardzo chciałabym kiedyś zagrać w „Avatarze”. (śmiech)
Na koniec, chciałbym wrócić do „Naznaczonych”. Gdybyś miała przekazać jedną rzecz widzom, którzy wybiorą się na ten film do kina, co by to było?
Powiedziałabym, że mam nadzieję, iż ten film pokazuje, jak skomplikowane, chaotyczne, pełne emocji, ale też piękne i ekscytujące mogą być relacje – zarówno między zakochanymi, jak i przyjaciółmi. I mam nadzieję, że widzowie znajdą w tym coś, co przypomni im o ich własnych doświadczeniach i poczują się pocieszeni, że takie rzeczy zdarzają się nie tylko im.
Ella Balinska, urodzona 4 października 1996 roku w Londynie, jest absolwentką Guildford School of Acting. Oprócz aktorstwa zajmuje się także muzyką jako DJ-ka i producentka.