1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Filmy
  4. >
  5. „Emilia Pérez”: Co zostaje z człowieka, gdy spali wszystkie mosty? Recenzja gangsterskiego musicalu o nowym życiu i starych grzechach

„Emilia Pérez”: Co zostaje z człowieka, gdy spali wszystkie mosty? Recenzja gangsterskiego musicalu o nowym życiu i starych grzechach

„Emilia Pérez” (Fot. mat. prasowe Gutek Film)
„Emilia Pérez” (Fot. mat. prasowe Gutek Film)
Kim jesteśmy, kiedy wszystko się zmienia? „Emilia Pérez” to film, który brawurowo przekracza granice – gatunkowe, emocjonalne i kulturowe. Jacques Audiard zaprasza widza do świata, w którym gangsterska przeszłość, operowa ekspresja i musicalowa ekstrawagancja splatają się w porywającą opowieść o wolności, odkupieniu i cenie, jaką płacimy za bycie sobą.

Emilia Pérez”: o czym opowiada film Jacques'a Audiarda?

Jacques Audiard, francuski reżyser znany z takich dzieł jak „Prorok” czy „Paryż, 13. dzielnica”, po raz kolejny udowadnia, że nie boi się eksperymentować i zaskakiwać widza. Tym razem twórca zaprezentował film, który na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwy do zaklasyfikowania – „Emilia Pérez” to kryminalny musical osadzony w meksykańskich realiach, gdzie elementy gangsterskiego thrillera, operowego dramatu i ekscentrycznej komedii przeplatają się w zaskakująco spójny sposób. Film oparty jest na libretcie operowym Audiarda i inspirowany powieścią Borisa Razona „Écoute”, co wyjaśnia jego niecodzienną formę.

Główna bohaterka, Emilia Pérez (w tej roli Karla Sofía Gascón), to postać równie fascynująca, co skomplikowana. W przeszłości znana jako Juan „Manitas” Del Monte, bezwzględny narkotykowy baron, Emilia postanawia odciąć się od swojej przeszłości i rozpocząć nowe życie jako kobieta. Ta metamorfoza to jednak coś więcej niż korekta płci – to próba wyrwania się z cyklu przemocy, który zdominował jej wcześniejsze życie. Aby tego dokonać, Emilia zleca prawniczce Ricie Moro Castro (świetna Zoe Saldaña) sfingowanie własnej śmierci, co otwiera fabularne drzwi do pełnej emocji opowieści o tożsamości, odkupieniu i nowym początku.

Karla Sofía Gascón i Zoe Saldaña w „Emilia Pérez”. (Fot. mat. prasowe Gutek Film) Karla Sofía Gascón i Zoe Saldaña w „Emilia Pérez”. (Fot. mat. prasowe Gutek Film)

Towarzysząca Emilii Rit to kobieta, która sama szuka ucieczki od swojej męczącej codzienności. Jej życie zawodowe, wypełnione frustracją i brakiem perspektyw, zmienia się w momencie, gdy zostaje zmuszona do pomocy Emilii w realizacji jej skomplikowanego planu. W tle pojawia się także Jessi (Selena Gomez), młoda żona Emilii, której relacja z mężem/żoną stanowi jedno z bardziej poruszających wątków filmu, oraz Epifanía (Adriana Paz), wdowa po jednej z ofiar kartelu, która nawiązuje z Emilią relację na zupełnie innym poziomie.

Film nie tylko ukazuje osobiste dramaty bohaterów, ale także zadaje pytania o ludzką tożsamość, odwagę w dążeniu do bycia sobą oraz możliwość zerwania z przeszłością. Jednocześnie „Emilia Pérez” to podróż przez gatunki filmowe – od trzymającego w napięciu kina akcji po wyzwalające, pełne energii musicalowe występy. Wszystko to tworzy świat, który zachwyca wizualnie, wciąga emocjonalnie i prowokuje do myślenia.

„Emilia Pérez”: recenzja filmu

Jacques Audiard udowadnia, że po siedemdziesiątce nadal potrafi prowokować, eksperymentować i zaskakiwać. „Emilia Pérez” to film, który od pierwszych minut wciąga widza do swojego unikalnego, odważnego świata. Jego forma wymyka się wszelkim klasyfikacjom – to hybryda musicalu, kina gangsterskiego, dramatu i farsy. I choć takie połączenie mogłoby się wydawać ryzykowne, Audiard balansuje na granicy chaosu z niezwykłą precyzją.

Centralnym punktem filmu jest przemiana tytułowej bohaterki – zarówno zewnętrzna, jak i wewnętrzna. Karla Sofía Gascón, sama będąca osobą transpłciową, wciela się w postać Emilii z charyzmą i empatią, tworząc portret postaci, która jest zarówno silna, jak i głęboko zraniona. To Emilia staje się osią, wokół której krążą inne postacie – od prawniczki Rity po Jessi, młodą i nieco naiwną żonę, która musi zmierzyć się z nieoczekiwanymi woltami w swoim życiu.

Metamorfozę, choć nie tak dosłowną, przechodzą jednak wszystkie cztery bohaterki obrazu Audiarda. Rita, grana przez Zoe Saldañę, na początku wydaje się kobietą zrezygnowaną, zamkniętą w sztywnych ramach swojej pracy, ale w miarę rozwoju fabuły odkrywa w sobie siłę, aby w pełni wykorzystać swój potencjał. Wrażenie robi także Adriana Paz jako Epifanía, której związek z Emilią wzrusza swoją autentycznością i odwagą. Selena Gomez, choć na tle tych fenomenalnych aktorskich kreacji wypada nieco mniej wyraziście, jako Jessi pokazuje więcej niż w jakimkolwiek dotychczasowym projekcie. Jej bohaterka, młoda i naiwna, stopniowo dojrzewa, co pozwala Gomez na eksplorowanie bardziej złożonych emocji. Występ w „Emilii Pérez” to bez wątpienia najbardziej ambitna rola w jej dotychczasowej karierze. W tym kontekście trudno dziwić się nietypowej decyzji jury tegorocznego Festiwalu Filmowego w Cannes, które całej czwórce artystek przyznało Złotą Palmę w kategorii „najlepsza aktorka”.

Choć film porusza poważne tematy – od odkrywania własnej tożsamości po próbę rozliczenia się z przeszłością – Audiard nie boi się wprowadzać elementów humoru i lekkości. Musicalowe sekwencje, takie jak „La Vaginoplastia” śpiewana przez Ritę w tajlandzkiej klinice, mogą wzbudzać mieszane uczucia, ale równocześnie odważnie igrają z konwencjami. Muzyka, będąca jednym z kluczowych elementów filmu, nie tylko podkreśla emocje bohaterów, ale także sama w sobie zachwyca. Napisane przez francuską piosenkarką Camille utwory takie jak „El Mal” i „Mi Camino” są prawdziwymi perełkami, w pełni zasługującymi na otrzymane nominacje do Złotych Globów.

Od strony technicznej Emilia Pérez to mistrzostwo świata. Fantastyczny montaż, który płynnie przechodzi między gatunkami, oraz zjawiskowa charakteryzacja bohaterów zasługują na szczególne wyróżnienie. Audiard kreuje wizualny świat, który zachwyca detalami i bawi się stereotypami meksykańskiej kultury, choć momentami balansuje na granicy egzotyzacji i uproszczeń.

Nie oznacza to jednak, że film jest pozbawiony wad. Niektóre sceny wydają się zbyt przerysowane, a decyzje bohaterów – niezrozumiałe lub wręcz nielogiczne. To jednak drobne potknięcia w porównaniu do całości. Tym, co naprawdę zachwyca, jest odwaga w przekraczaniu granic gatunkowych i tematycznych. Audiard tworzy coś unikalnego – film, który bawi, wzrusza i skłania do refleksji, zostając z widzem na długo po zakończeniu napisów końcowych.

Zoe Saldaña w filmie „Emilia Pérez”. (Fot. mat. prasowe Gutek Film) Zoe Saldaña w filmie „Emilia Pérez”. (Fot. mat. prasowe Gutek Film)

„Emilia Pérez”: czy warto obejrzeć?

„Emilia Pérez” nie jest filmem dla każdego. Audiard stworzył dzieło, które wymaga otwartości na eksperymenty i nietypowe formy opowiadania historii. Dla tych, którzy potrafią docenić odwagę w kinie, „Emilia Pérez” będzie nie tylko świetną rozrywką, ale także emocjonalnym doświadczeniem. Fantastyczne aktorstwo, nowatorska forma i zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że jest to film, który warto przeżyć. Mimo drobnych potknięć, to jeden z tych tytułów, które pozostają w pamięci – poruszający, intrygujący i odważny. Jeśli szukasz czegoś zupełnie innego niż typowe hollywoodzkie produkcje, Emilia Pérez jest propozycją, której nie można przegapić.

„Emilia Pérez” w kinach od 28 lutego.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze