Chcesz wreszcie poczuć prawdziwy spokój, nawet gdy codzienność daje w kość? Dr Ruth Schimel tłumaczy, jak odnaleźć w sobie harmonię i poczuć lekkość ducha, niezależnie od tego, co dzieje się wokół. To trzy proste metody, które naprawdę działają.
Wewnętrzny spokój kojarzy się większości z nas z czymś odległym, niemal nieosiągalnym. Jakby był luksusem zarezerwowanym wyłącznie dla tybetańskich mnichów, mistrzów jogi albo milionerów, którzy nie muszą przejmować się przyziemnymi sprawami. W rzeczywistości nie chodzi jednak o posiadanie „łatwiejszego życia”, lecz o sposób, w jaki reagujemy na codzienność. Są osoby, które potrafią zachować równowagę nawet wtedy, gdy wszystko wokół się wali i pali. Ich sekret zwykle tkwi w prostych, ale powtarzanych każdego dnia drobiazgach.
Jak podkreśla dr Ruth Schimel, doświadczona i ceniona mentorka oraz autorka książek z serii „Choose Courage”, to, co naprawdę zmienia życie, to niepozorne nawyki, które sprawiają, że głowa staje się lżejsza, a my sami czujemy się bardziej sobą. Jej doświadczenie – zarówno zawodowe, jak i osobiste – pokazuje, że spokój nie spada z nieba. Można go wypracować, i to nie w heroicznych zrywach, lecz w zwykłych sytuacjach dnia codziennego. Oto, co zdaniem ekspertki, robią ludzie cieszący się spokojem ducha.
Wielu z nas wydaje się, że aby zdobyć uznanie innych, trzeba grać jakąś rolę. Kiedy więc zaczynamy nowy etap – w pracy, w relacjach czy w życiu – często czujemy presję, by „wypaść właściwie”. Być poważni, zdyscyplinowani, jakbyśmy udawali kogoś innego zamiast po prostu być sobą. Schimel wspomina, że gdy jako 23-latka zaczynała karierę w dyplomacji, była przekonana, że jedynym sposobem, by traktowano ją serio, było zachowywanie śmiertelnej powagi. Z czasem zrozumiała jednak, że to właśnie autentyczność otwiera drzwi do zaufania. Bycie sobą wcale nie oznacza braku profesjonalizmu. Wręcz przeciwnie, sprawia, że inni czują się swobodniej, a relacje stają się głębsze i bardziej naturalne.
Psychologowie nazywają to autentycznością adaptacyjną (adaptive authenticity), czyli byciem wiernym swoim wartościom, a jednocześnie elastycznym w działaniu. Badania pokazują, że takie podejście wiąże się z niższym poziomem lęku i większą stabilnością emocjonalną. Wcale nie chodzi o to, żeby zawsze mówić, co nam ślina na język przyniesie. Chodzi raczej o to, żeby przestać udawać kogoś, kim nie jesteśmy.
Spróbuj policzyć, ile energii w ciągu dnia zużywasz na zastanawianie się, co inni o tobie pomyślą. To ogromne obciążenie, które nie wnosi nic dobrego. Schimel podkreśla, że rezygnacja z nieustannego życia „pod linijkę” innych jest jednym z najtrudniejszych, a zarazem najważniejszych kroków ku harmonii. Ci, którzy emanują spokojem, wiedzą, że nie można bez końca spełniać cudzych oczekiwań, bo to prowadzi tylko do wewnętrznego chaosu i wyczerpania. „Kiedy nabrałam pewności siebie, zdałam sobie sprawę, że poza ludźmi, na których naprawdę mi zależy, inni wcale mnie tak uważnie nie obserwują ani nie oceniają, jak mi się wydawało” – wspomina. Ekspertka przyznaje, że było dla niej jak zdjęcie z ramion ciężkiego plecaka. Dzięki temu przestała kalkulować każdy ruch i mogła podejmować decyzje bardziej zgodne z tym, co sama uważała za słuszne.
Badania psychologiczne potwierdzają, że ciągłe próby sprostania cudzym oczekiwaniom obciążają umysł i utrudniają jasne myślenie. Gdy odpuszczamy i zaczynamy bardziej ufać sobie, pojawia się przestrzeń na spontaniczność i kreatywność. Nagle okazuje się, że świat wcale nie wali się w gruzy, kiedy nie spełniamy wszystkich domniemanych „powinności”.
Nie każdy kojarzy spokój z poczuciem humoru, a jednak te dwie rzeczy jak najbardziej idą w parze. Umiejętność śmiania się – także z samego siebie – potrafi błyskawicznie rozładować napięcie i dodać lekkości codziennym sytuacjom. Schimel wspomina, że kiedyś, pracując w bardzo poważnej instytucji, odważyła się powiesić w biurze plakat ze zdjęciem premierki i napisem: „Ale czy ona potrafi pisać na maszynie?”. Ten subtelny żart wiele mówił o jej feministycznych poglądach, a jednocześnie rozluźniał atmosferę i sprawiał, że inni szybciej nawiązywali z nią kontakt.
Naukowcy od dawna zauważają, że osoby, które potrafią wpleść odrobinę humoru w codzienne życie, są spokojniejsze i lepiej radzą sobie z nieoczekiwanymi sytuacjami. „Czując się swobodniej i bardziej naturalnie, często spotykałam się z podobną reakcją innych, częściowo dlatego, że nie filtrowałam każdego słowa przez sito poprawności” – zaznacza ekspertka. Nie chodzi tu przy tym o bycie duszą towarzystwa czy ciągłe rozśmieszanie innych. Czasem wystarczy drobny gest, jak lekki uśmiech, figlarne przewrócenie oczami, czy uniesione brwi, który pokazuje, że zwyczajnie potrafimy złapać dystans.
Artykuł opracowany na podstawie: R. Schimel, „The Art Of Letting Go: 3 Simple Habits Of Naturally Tranquil People”, yourtango.com [dostęp: 17.09.2025]