1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Psychologia
  4. >
  5. Nastolatki to cyfrowi tubylcy. My jesteśmy turystami w świecie internetu

Nastolatki to cyfrowi tubylcy. My jesteśmy turystami w świecie internetu

Fot. RossHelen/Getty Images
Fot. RossHelen/Getty Images
Czy nam się to podoba, czy nie, życie naszych nastolatków w równym stopniu dzieje się online jak offline. Świat internetu istnieje i będzie istniał, a my jako rodzice należymy do pokole­nia przejściowego, któremu trudno się do tego przyzwyczaić. Problemem nie są nasze nastolatki, ale my – przekonuje Raymond Kluun holenderski pisarz i zaprawiony w bojach ojciec w humorystycznym poradniku dla rodziców dorastających dzieci.

To nie jest klasyczny poradnik psychologiczny – to pełna dystansu lektura, która pokazuje, że warto zachować spokój i umieć spojrzeć na okres dojrzewania dziecka z przymrużeniem oka. Czytając tę książkę rodzice mogą poczuć, że nie są sami w swoich zmaganiach i że każde wyzwanie, choć wymagające, jest też okazją do rozwoju i wzmocnienia więzi z dzieckiem.

Fragment książki „Pomocy, mam w domu nastolatka! Czyli poradnik dla rodziców jak porozumieć się z nastolatkiem” Raymond Kluun, Wydawnictwo Buchmann

  • Nastolatki, które zaczynają się stresować, kiedy w domku waka­cyjnym nie ma Wi-Fi.
  • Nastolatki, które przestają ogarniać, kiedy podczas posiłku nie wolno im odpowiedzieć na 93 wiadomości spływające do grupowych rozmów.
  • Nastolatki, które dwa dni rozmyślają nad tym, które z trzech zasadniczo identycznych selfie ustawić jako zdjęcie profilowe.
  • Nastolatki, które oburzają się, że rodzice nie fundują im nowego pakietu internetu, gdy trzeciego dnia miesiąca zużyją swoje piętnaście gigabajtów.
  • Nastolatki, którym brak słów, bo rodzice nie rozumieją, jak niegrzecznie jest odejść od gry multiplayer, gdy kolacja stoi na stole.
  • Nastolatki, które cały dzień chodzą ze słuchawkami na uszach, bo urządzają sobie razem z psiapsiółkami sesje gru­powe na Spotify, a na każde pytanie odpowiadają „Coooo?”.
  • Nastolatki, które bez najmniejszego problemu odnajdują w Fortnite, co trzeba, ale co rano nie potrafią znaleźć szkol­nych podręczników.
  • Nastolatki, które o drugiej w nocy ukradkiem dalej siedzą w sieci.
  • Nastolatki, które w pięknym toskańskim miasteczku nie odrywają wzroku od ekranu smartfona.

Znacie to? Tak myślałem. I nic w tym dziwnego. Patti Valken­burg, profesorka badająca media, młodzież i społeczeństwo na Uniwersytecie w Amsterdamie, mówi nawet: „Młodzież każdego dnia spędza przed ekranem sześć godzin, więcej niż w szkole. Dawniej mówiliśmy o młodzieży szkolnej, teraz lepiej byłoby mówić o młodzieży ekranowej”.

Co robi z naszymi nastolatkami cały ten czas spędzony przed ekranem? Stają się od tego mądrzejsi czy głupsi, grubsi czy chudsi, lepsi czy gorsi? Spytałem w konwersacji grupowej, co na ten temat sądzą inni rodzice nastolatków. Ponad trzy czwarte rodziców uczestniczących w tej konwersa­cji uważa, że nasze dzieci codziennie spędzają online za dużo czasu (zaledwie jeden ojciec uznał, że spędzają online za mało czasu – jest kierownikiem ds. marketingu w start-upie zajmu­jącym się mediami społecznościowymi).

Pozwólcie, że wymienię po kolei parę faktów dotyczących nastolatków i ekranów.

Fakt numer 1: Świat w internecie jest dla waszego dziecka równie ważny co świat poza nim

W Holandii zaledwie jeden nastolatek na stu nie ma w domu internetu. 97 procent ma telefon komórkowy, a 87 procent smartfon. Niemal 95 procent dzieci od dwunastego do osiem­nastego roku życia codziennie korzysta z mediów społecz­nościowych40. Podczas gdy dorośli komunikują się głównie na WhatsAppie i mailowo, nastolatki używają tego medium, na którym w danej chwili siedzą, a zazwyczaj jest to Instagram, Snapchat lub TikTok. Aż 100 procent nastolatków ustawiło na WhatsAppie specjalny filtr, który przepuszcza wiadomości od przyjaciół i rówieśników, a te od rodziców oznacza jako spam i blokuje (w tym ostatnim wypadku żartowałem).

Ponad 80 procent chłopców w nastoletnim wieku uważa się za graczy, podobnie jak 20 procent dziewczynek.

Holenderska młodzież przeciętnie korzysta z mediów spo­łecznościowych mniej od swoich europejskich równolatków. Doświadcza również mniej problemów ze społecznościów­kami: holenderskie nastolatki są zadowolone z relacji, które w nich utrzymują, i w niewielkim stopniu doświadczają nęka­nia w sieci. „Procent nastolatków, którzy odpowiadają charak­terystyce osoby korzystającej z mediów społecznościowych w sposób problematyczny, nigdzie nie jest tak niski jak w Holan­dii”, jak można przeczytać w badaniu Uniwersytetu w Utrechcie i Instytutu Trimbos41.

Fakt numer 2: Jesteście cyfrowymi dyslektykami

Dla was istnieje tylko jeden prawdziwy świat – ten offline. Świat internetu jest praktyczny, pozwala oszczędzić czas, zapewnia rozrywkę, stymuluje, ale oczywiście nie jest prawdziwy. Tylko ten był na Bali, kto pojechał na Bali. Uważacie, że kogoś pozna­liście, dopiero kiedy go spotkacie.

Nasze nastolatki to cyfrowi tubylcy. My jesteśmy turystami w świecie internetu. Nasze dzieciaki mieszkają w nim, a my od czasu do czasu się tam zapuszczamy. I uparcie nie przyjmujemy tego do wiadomości. Świat internetu nie jest celem podróży. Ma mieszkańców, którzy ze sobą żyją, rozmawiają, uczą się od siebie i się komunikują. Wasze dziecko od dawna tam mieszka. Dla niego świat online i real są totalnie równorzędne. W opinii nastolatków daleki świat zaczyna się już na ich ekranach.

Fakt numer 3: Rosnące znaczenie internetu nie pogarsza świata, lecz go ulepsza

Powiecie: „Tak, ale on czasami przez długie dni prawie nie utrzymuje normalnych kontaktów z kolegami”.

Eksperci odpowiedzą, że to bzdura. Kontakty online i offline się uzupełniają… „Sądzi się, że kontakty internetowe mają niż­szą jakość niż te realne” – mówi Patti Valkenburg – „ale nieko­niecznie tak jest. Dawniej sposobem na nawiązanie relacji było pisanie listów i nikt nie miał z tym problemu. Teraz z powo­dzeniem można wyrażać emocje przez internet”. Eveline Crone dodaje nawet: „Fakt, że młodzież jest stale połączona, daje wiele możliwości zbudowania dużej sieci spo­łecznej.

Fakt numer 4: Gry wcale nie są tak szkodliwe, jak wam się wydaje. Wręcz przeciwnie.

Powiecie: „Mój syn non-stop gra. Przez cały dzień siedzi sam na komputerze. Obojętnieje na wszystko, prawie nie ma kon­taktu z kolegami”.

Geert Verheijen napisał pracę magisterską o zagrożeniach związanych z grami komputerowymi i uważa, że w większości wypadków problem nie istnieje. Co więcej – Verheijen dostrzega więcej zalet niż wad. „Większość gier typu multiplayer sprawia, że młodzi ludzie stają się bardziej towarzyscy. To tak jak z tenisem: jeśli ludzie tylko się wyśmiewają, nie wyjdzie to na dobre ich przy­jaźni. Ale jeśli będą wymieniać się wskazówkami i komplementami, owszem. Gry komputerowe uczą nastolatki społecznie przyjętych zachowań”.

Powiecie: „Hm. Ale czy gry nie sprawią, że moje nastoletnie dziecko stanie się agresywniejsze?”.

Przestępstwa naśladowane, po angielsku copycat crimes, to akt przestępczy popełniany po ujrzeniu przemocy na przy­kład w filmach. Do dziś nie wykazano naukowo związków mię­dzy tą formą przestępczości a grami.

„Aaaale… czy gry nie wpędzą mojego nastolatka w depresję?”.

Nie wykazano także związku między depresją a graniem. Mogę was uspokoić: z badań wynika, że godzina grania dziennie nawet podwyższa poziom szczęścia. Gry pomagają nastolatkom okiełznać stres.

Verheijen apeluje o większe zaangażowanie rodziców w odniesieniu do grających dzieci. Większość nie ma zielonego pojęcia, jaka jest ulubiona gra ich nastolatka ani w czym jest dobry (albo dobra – ale wciąż większość graczy to chłopcy). Dla­czego pytamy go, czy wygrał w meczu hokeja albo piłki nożnej, a ledwo dostrzegamy nowego „Cyberpunka”, na którego punkcie szaleje już od wielu tygodni? Dlaczego nie chcecie słuchać opo­wieści o najnowszych opcjach w Grand Theft Auto, których nie było w poprzedniej wersji? Świat gier komputerowych stanowi punkt wyjścia do rozmowy. To świat waszego nastolatka, gdzie czuje się jak w domu. Albo dlaczego razem z nim nie zagracie, nie dacie się wyśmiać, że tak sobie nie radzicie, i nie dacie mu raz rozstrzelać was na kawałki?

Przywyknijcie

Czy nam się to podoba, czy nie, życie naszych nastolatków w równym stopniu dzieje się online jak offline. Świat internetu istnieje i będzie istniał, a my jako rodzice należymy do pokole­nia przejściowego, któremu trudno się do tego przyzwyczaić. Problemem nie są nasze nastolatki, ale my.

Profesorka Patti Valkenburg twierdzi, że 80–90 procent dzieci nigdy nie będzie mieć problemów z powodu swoich zwyczajów związanych z ekranami. Co więcej, jej zdaniem wiele dzieci staje się od tego bystrzejsze i bardziej towarzyskie. A do tego nastolatki wolą radzić sobie z różnymi tabu w sieci niż w realu. Na przykład coming out jest dużo łatwiejszy w internecie z jego różnymi społecznościami niż na szkolnym boisku.

Valkenburg zauważa, że mimo wszystko około 10–20 procent naszych dzieci będzie miało te czy inne problemy związane z ekranami. Morał tej opowieści brzmi następująco: rodzice, nie wpadajcie za szybko w panikę, nie bądźcie nosorożcami, ale też nie stawajcie się strusiami i zachowajcie czujność.

materiały prasowe materiały prasowe

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze