Gdy się urodziłam, rodzice zostawili mnie u dziadków na dwa lata, bo pracowali. Doszło do tego, że kiedy mnie zabrali do domu, mówiłam na nich „pan” i „pani”. Zabrali mnie więc, by zaraz oddać do niani. Gdy poszłam do przedszkola, zajmował się mną tata, bo mama pracowała na trzy zmiany. Kiedy przychodziła po mnie do przedszkola, nie wiedziałam, kim jest. Często budziłam się w nocy, bo widziałam, jak z sufitu schodzą na mnie tarantule, i wołałam mamę. Nigdy mnie nie przytuliła, była oschła, krytykowała. Do dziś boję się zostać sama w nocy w domu. Gdy mąż musi wyjechać, ja „odwalam cyrk” i przeżywam prawdziwy horror. Lekarz stwierdził nerwicę lękową. Przebyłam dużo różnych terapii: Gestalt, analityczną, behawioralną, i nic nie pomogło. Biorę leki. Mam ponad 40 lat, a ciągle nie jestem samodzielna. Doszły do tego napady lękowe, gdy znajduję się w dużym hałasie, np. na koncercie, meczu. Męczące to wszystko. Dzielnie walczę o siebie. Nie mogę obyć się bez magnezu, bez niego drżą mi powieki i oczy, a po dwóch dniach ogarnia mnie strach, że nie dojdę do domu. Proszę o radę, może na moje zdrowie jest jeszcze sposób, którego nie wypróbowałam. Mika
Tomasz Srebnicki: Na początku chciałbym wyjaśnić, czy ukończyłaś którąkolwiek z terapii, na którą uczęszczałaś. Jeżeli nie, to podstawowym zaleceniem jest jej ponowne podjęcie i zakończenie. Co do rodzaju terapii, to sugerowałbym pracę z terapeutą pracującym w nurcie terapii schematów Younga. Wracając do ciebie – doświadczyłaś wielu wczesnodziecięcych traum, które w znaczący sposób wpłynęły na twoje funkcjonowanie. Twoje wewnętrzne dziecko jest nadal bardzo przestraszone – rozpaczliwie szuka poczucia bezpieczeństwa. Jednakże jesteś także ty dorosła. I tej dorosłej zadałbym pytanie, co robi ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Odnoszę wrażenie, że trzymasz je na ręku i pokazujesz otoczeniu, krzycząc: „Patrzcie, to moje przestraszone wewnętrzne dziecko! Zabraniam wam dostępu do niego!”. Ale także: „Żądam, żebyście je chronili”. Zobacz, jakie są tego konsekwencje: dziecko boi się coraz bardziej, otoczenie coraz bardziej stara się je chronić (czasami dochodząc do wniosku, że nie da rady), a dorosła ty cierpisz. Uważam, że wraz z terapeutą schematów mogłabyś pracować nad pokazaniem tej przestraszonej dziewczynce, że nic strasznego się nie dzieje oraz że zawsze będzie ważna. I co najważniejsze: gdy już się okaże, że jest dobra i silna, to wtedy nikt jej też nie skrzywdzi. I jeszcze raz proszę: wróć na terapię.