1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Wychowanie

Cezary Pazura o byciu ojcem

Same fajne niespodzianki.

Co zmieniły we mnie dzieci? Wszystko. Zaczęły od tego, że przerwały pewną tajemną pokoleniową nić, która – jak zaobserwowałem – łączyła moich dziadków, moich rodziców i mnie. Nić niecierpliwości, zniechęcenia, braku dbałości o pewne uczucia wyższe. Nić szorstkości i „krótkiej piłki”, w której dziecko dostawało w łeb i po sprawie, bo: „tyłek nie szklanka, nie pęknie”. Wszystkie moje dzieci po kolei, od Anastazji, poprzez Amelkę, na Antku skończywszy, przebudowywały ten wielopokoleniowy model, w którym dziecko można stawiać w kącie i nawet jeśli zdarzy mi się jeszcze na przykład incydentalnie unieść głos, natychmiast robi mi się strasznie głupio i najchętniej  w kącie postawiłbym samego siebie. Nie sądzę, by metody wychowawcze, które były stosowane na mnie czy na moich rodzicach, były dobre dla ludzi. Sam po sobie widzę – ja, dziecko wychowane jeszcze w strachu przed wojną, przed tym, że zaraz wybuchnie bomba, że jeśli będę niegrzeczny, to zabierze mnie Cygan, którym kiedyś nas straszono, albo że milicjant zamknie mnie w areszcie lub w sklepie nie rzucą dziś chleba – jakie to beznadziejne uczucie, nosić w sobie te dziwne lęki… Tym bardziej chciałbym, żeby moje dzieciaki nie musiały spędzać całej swojej dorosłości na terapiach. Tym mocniej staram się najlepiej jak potrafię oszczędzić im dyktatu rodzica. A w zamian? Teoretycznie powinienem już spodziewać się wnuków, a tymczasem dwójka moich dzieci to maluchy. Gdy obserwuję niektórych moich kolegów rówieśników, widzę, że często użalają się na różne schorzenia, miewają jakieś drobne kontuzje, a ja? Jestem bez szans! Gdy boli mnie głowa, powinienem pewnie położyć się i trochę pojęczeć. I... kładę się i leżę, ale po trzech sekundach czuję na sobie ponad 40 kilogramów dziecka; 13 kg skacze na mnie z jednej strony, 19 z drugiej. I jeszcze to pytanie: „Tata, wygłupiamy się?”. I co? Momentalnie jestem zdrów i zaczyna się szaleństwo, na ogół w sypialni, na wielkim łóżku. Potem rzucanie poduszkami, na co nigdy nie pozwalała mi mama, rzucanie na całego. Następnie staję się koniem, który na czworakach nosi na sobie dwójkę jeźdźców. Później koń wstaje i bierze dzieci na barana, a Amelka ciągnie go za prawe ucho, albo lewe, w zależności od tego, dokąd koń ma się udać. I... pojawia się kolejne pytanie: „Tato, czy ja też wyklułam się z jajeczka jak kurczaczek?”, i kolejne: „Tato, pojeździmy jeepem?”. Moje dzieci mają dużą wolność bycia sobą i zaprzeczają teorii gender w stu procentach. Trzyletni Antek rozróżnia już wszystkie marki samochodów i nie widzę szans, by nagle zapragnął chodzić w sukience. Amelka woli pomalować lalkom paznokcie. To moje dzieci pokazują mi, kim chcą być, nie ja im, i same dochodzą do własnych prawd, a ja się od nich tego cierpliwie uczę. Patrzę na świat ich oczami. Jestem kelnerem, obsługuję, czasem coś doradzę. Dzięki nim potrafię płynnie przejść z wielkiej chęci oglądania meczu do rysowania obrazków kredką.

Z najstarszą córką, 25-letnią Anastazją, spotykam się regularnie. Od niej uczę się młodości. Widzę, że jest szczęśliwą, optymistyczną, nowoczesną młodą Europejką. Czasem zdarza się, że mnie pociesza, bo ma dużo więcej dystansu do świata ode mnie. A gdy mówi: „Wiesz, chyba pojechałabym jeszcze zrobić drugie studia w Kalifornii”, to pękam z dumy i zbieram kasę – to też zmieniły we mnie dzieci: non stop jestem w gotowości do zmian, jestem obecny.

Cezary Pazura aktor, tata Anastazji, Amelki i Antosia

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze