Rozwijanie dziecięcej kreatywności ma same plusy. Maluch uczy się radzić sobie w każdej sytuacji, nabiera doświadczenia i nigdy się nie nudzi. Rodzice cieszą się za to szczęśliwym, choć nie zawsze czystym, domem.
Wiele maluchów, które stają przed problemem typu „w hulajnodze odpadło mi kółeczko”, „jestem głodny” czy „nie wiem, jak to wyjąć”, z góry zakłada, że sobie nie poradzi. Dziecko wychowywane w duchu kreatywności, nie boi się niczego. Nie przerazi go zmiana szkoły, nowy nauczyciel, przeprowadzka, utrata przyjaciela czy trudna lekcja w szkole.
Ludzie kreatywni są optymistami, wierzą, że wszystko da się jakoś zrobić – wystarczy chwilę pomyśleć. Są też zauważalni. To oni wygrywają konkursy, olimpiady, do nich należy wszelkie nowatorstwo. Społeczeństwo czerpie ogromne korzyści z posiadania kreatywnych obywateli. Co więcej, im samym żyje się lepiej i radośniej. Dlatego kreatywność to dobre wyposażenie psychiczne dziecka. Na niej zbuduje wysoką samoocenę i będzie niezależne od opinii oraz wpływów innych ludzi.
Kreatywny maluch umie satysfakcjonująco spędzać czas, nie nudzi się we własnym towarzystwie (ogromna zaleta!), nie jest uzależniony od bodźców wygenerowanych przez innych (telewizja, gry, życie towarzyskie). Dobra wiadomość jest taka, że wychowanie człowieka kreatywnego jest proste – wystarczy nie tłamsić w nim naturalnej zdolności do kreacji, czyli radzenia sobie z wyzwaniami po swojemu.
Jedna uwaga: niekreatywni rodzice na pewno nie wychowają kreatywnego dziecka. Dlaczego? Ponieważ boją się nowatorstwa, odmienności i szukania własnych rozwiązań. Ludzie kreatywni przerażają niekreatywnych i to stąd tak silnie jako społeczeństwo (w którym przeważają jednostki bierne, nastawione wyłącznie na branie) dążymy do tego, żeby nasze dzieci jak najszybciej opanowały zasady postępowania zgodnie z narzuconymi normami. Mimo że dużo mówi się o prawie do indywidualności i wartości, jaką jest życie w zgodzie z własnymi przekonaniami, nadal wychowujemy dzieci wbrew tej idei, od najmłodszych lat narzucając i nagradzając zachowania standardowe.
Jeśli chcesz wychować człowieka kreatywnego, musisz zacząć od siebie. Zrób rachunek sumienia. Czy jesteś kreatywna? Czy imponują ci ludzie kreatywni? Czy to dla ciebie ważna i ceniona cecha u dzieci? Czy umiesz uniezależnić się od powszechnie przyjętych ścieżek postępowania? Jeśli tak, bawcie się razem, pokaż dziecku, że cudownie jest wymyślać nowe, zwłaszcza trudne rzeczy. Nie otaczaj się rzeczami gotowymi, sztampowymi, nie kupuj na urodziny gotowych ramek i kubeczków, ale zrób coś sama. Dom to idealna przestrzeń do rozsmakowania się w poczuciu satysfakcji z samodzielnie i po swojemu wykonanego zadania. W dziedzinie rozwijania kreatywności dziecka nie licz na system edukacji, ale przede wszystkim na siebie.
Równolegle do pracy nad sobą i pokazania dziecku, jak ogromne poczucie zadowolenia i satysfakcji z życia daje wymyślanie czegoś zupełnie nowego (ciasta, prezentu, ubrania, zabawki, słowa itp.), zajmij się budowaniem zaplecza dla jego pomysłów w postaci rzetelnej wiedzy. Żeby zbudować nowy samolot, trzeba znać podstawy jego konstrukcji.
„Jak mam to zrobić?” – to często zadawane przez dzieci pytanie. Już kilkuletnie dziecko jest przyzwyczajone do tego, że oczekujemy od niego konkretnych efektów. Dlatego wzmacnianie kreatywności malucha warto rozpocząć od uporczywego nieodpowiadania na to pytanie lub odpowiadania w duchu: „Nie wiem, sam to musisz odkryć”. W ten naturalny sposób zmuszamy go, żeby problemy rozwiązywał po swojemu.
Jedno z najskuteczniejszych narzędzi do tłumienia kreatywności dzieci to wymaganie od nich wykonywania prac plastycznych czy pisania wypracowań według jedynego słusznego wzorca. Dziecko dostaje gotowy szablon („idealny” motylek czy dom, „wzorowo” napisane opowiadanie czy bajka) i ma go jedynie starannie odtworzyć. To może być dobre na początek, by poznało zasady sztuki tworzenia, ale na dłuższą metę liczy się to, jakie zasady ono samo ustali (może – dla odmiany – motylek będzie cały czarny, a nie kolorowy, a opowiadanie nie będzie miało morału lub tylko jednego głównego bohatera). Pilnując, by dzieci wykonywały swoje prace „tak jak wszyscy”, uczymy je, że ich własne pomysły są nieatrakcyjne i nieinteresujące dla świata dorosłych.
Jako rodzic nie stawiaj też na czystość, ciszę i porządek za wszelką cenę. Dziecko generuje chaos i hałas – to jego przyrodzona cecha. Nie da się eksperymentować, wymyślać i próbować w ciszy i porządku. Musisz się na coś zdecydować. Kogo wychowujesz – dziecko kreatywne czy wzorowe?
Kreatywność już jest w twoim dziecku. Ono się urodziło jako kreator przyszłości, ale nie zostanie nim, jeśli ten dar zablokujesz. Oto przykłady zabaw, które służą rozwijaniu twórczego myślenia:
„Wszyscy to samo, każdy inaczej”
Rzuć rodzinie pomysł: robimy podstawkę pod doniczkę. Niech każdy zrobi ją, jak chce i z czego chce. To znakomity sposób na uświadomienie dziecku, że są różne drogi rozwiązania tego samego zadania.
„Co można zrobić z…?”
…szyszką, słoikiem, spinaczem? Niech przedmiot przechodzi z rąk do rąk i niech każdy wymyśla, co mu tylko przyjdzie do głowy. Początkowo dziecko, w obawie przed brakiem nagrody, będzie naśladować wasze pomysły, ale szybko odrzuci cudze tory myślowe i najpierw spenetruje, a następnie poszerzy własną wyobraźnię.
„W nowej roli”
Twoje dziecko ma zapewne dziesiątki gotowych zabawek. Przez kilka dni bawcie się nimi, ale zmieniajcie reguły. Niech Barbie będzie szpiegiem międzyplanetarnym, a RoboCop fanatykiem pieczenia ciasteczek. Takie odrzucenie utartych ról daje dzieciom nie tylko masę radości, ale też odblokowuje na ich własne niesztampowe pomysły, co do różnorodnego wykorzystania zabawek.
„Domowy teleturniej”
Jeśli w ten weekend zamierzacie wybrać się do zoo, niech ta tematyka wypełni cały tydzień. Jeszcze przez kilka dni bawcie się, czytajcie, rozmawiajcie, oglądajcie zdjęcia i budujcie z klocków tylko i wyłącznie zoo. A na koniec urządźcie mały teleturniej wiedzy o poszczególnych zwierzętach. Niech ktoś mówi, co niesie do jedzenia, a reszta rodziny zgaduje, dla jakiego to zwierzęcia. Bawcie się w odgadywanie zwierzęcych głosów, wymyślajcie kalambury, nazywajcie części ciała zwierząt. Takie zabawy utrwalają słownictwo, dają swobodę poruszania się w temacie. Poza tym już czterolatek chętnie się dowie i zapamięta, gdzie ptak ma lotki, a gdzie sterówki. Przyda się też piosenka o zoo, najlepiej z trudnymi słowami w rodzaju „mięsożerny”, „płaz”, „owady”, „odwłok”. I oczywiście nauczony na pamięć wierszyk Brzechwy „Zoo na wesoło”.
„Zapomnieliśmy zabawek”
Dzieci mają zdecydowanie za dużo rzeczy do zabawy. A gdyby tak raz wyjechać gdzieś w głuszę i o nich „przypadkiem” zapomnieć? Stanąć przed koniecznością zastąpienia robotów szyszkami? Niebagatelnym plusem takich wyjazdów „w głuszę” jest też ograniczony dostęp do telewizora i Internetu, które w nadmiarze hamują kreatywność i młodych, i dorosłych.