Po pierwsze, zabierz siebie samego na randkę, bez komórki, w fajne miejsce, pełne ciekawych rzeczy. Po drugie, pozwól przemówić swojemu artystycznemu mózgowi, a ucisz logiczny. Po trzecie, przypomnij sobie, kim jesteś i kim mógłbyś się stać, gdyby coś cię nie blokowało. I wreszcie, żyj twórczo. Inaczej, jak ostrzega pisarka i nauczycielka kreatywności Julia Cameron, się udusisz.
Podobno Elizabeth Gilbert przeszła przez jej kurs wyzwalajacy kreatywność aż trzy razy i zarzeka się, że bez tego nigdy nie napisałaby „Jedz, módl się, kochaj”. Od czasu pierwszego wydania książki opisującej program – „Droga artysty” w 1992 roku Julia Cameron pomogła milionom swoich czytelników (jak podaje „New York Times”– około 4 milionom). Niedawno ta znana pisarka, mentorka i nauczycielka duchowa skończyła 70 lat, przeprowadziła się do Santa Fe i wydała kontynuację swojego bestsellera – „Nigdy nie jest za późno na nowy początek” (obie książki w Polsce ukazały się nakładem wydawnictwa Szafa) skierowaną do ludzi takich jak ona – wewnętrznych artystów, którzy nie zamierzają przejść na twórczą emeryturę. W Polsce Cameron ma rzeszę wiernych fanów, w Stanach Zjednoczonych można ich nazwać wręcz wyznawcami. „Droga artysty” regularnie trafia na listy najpoczytniejszych książek rozwojowych, znalazła się m.in. w zestawieniu „32 książki, które mogą zmienić twoje życie” oraz „100 poradników wszech czasów”. Popularności Cameron pomogło z pewnością krótkie małżeństwo z reżyserem Martinem Scorsese, z którym ma córkę Domenicę, do serc czytelników trafiła jednak prostym przekazem, mówiącym, że każdy z nas jest artystą. I obietnicą, że pomoże tego artystę w nas odblokować w ciągu 12 tygodni.
„Wielu z nas chciałoby być bardziej twórczymi” – czytamy w „Drodze artysty”. „Wielu z nas przeczuwa, że w rzeczywistości jesteśmy bardziej twórczy, ale nie potrafimy dotrzeć do strumienia kreatywności. Marzenia nam się wymykają. Nasze życie wydaje się płytkie. Często miewamy świetne pomysły, ale nie umiemy ich urzeczywistnić. Czasem odczuwamy konkretne twórcze tęsknoty – nauczyć się grać na fortepianie, malować, pójść na kurs aktorski czy zacząć pisać. Czasem nasze cele są bardziej rozmyte. Łakniemy czegoś, co można nazwać twórczym życiem – silniejszym poczuciem własnej kreatywności w życiu zawodowym, w kontaktach z własnymi dziećmi, współmałżonkiem, przyjaciółmi. Wielu z nas odkrywa, że trwoniliśmy twórczą energię, inwestując ją nieproporcjonalnie w cudze życie, cudze marzenia i cudze plany”. Julia Cameron pisze o tym, co zna z autopsji, ale też z opowieści ludzi, dla których od kilkudziesięciu lat prowadzi duchowe warsztaty wyzwalania kreatywności. Tak, dobrze przeczytaliście – duchowe. To, czym się zajmuje, nazywa doświadczeniem duchowym, bo chodzi w nim o nastawienie się na przepływ twórczej energii wszechświata. Uczyła artystów i nieartystów – każdego, kto chciał żyć w bardziej odkrywczy sposób dzięki uprawianiu sztuki, a raczej – jak doprecyzowuje – każdego, kto miał chęć uprawiać sztukę twórczego życia. Stworzyła nawet
10 zasad, które mają pomóc w odkrywaniu naszego twórczego „ja”. Adeptom swojego kursu proponuje czytać je i powtarzać niczym afirmację:
- Twórczość to naturalny porządek życia. Życie jest energią – czystą energią twórczą.
- Twórcza siła przenika i ożywia wszystko, co żyje – nas także.
- Kiedy otwieramy się na swoją kreatywność, otwieramy się na kreatywność (S)twórcy w nas i w naszym życiu.
- Sami będąc stworzeniami, powinniśmy kontynuować dzieło stworzenia poprzez twórcze życie.
- Twórczość jest Bożym darem dla nas. Odwdzięczamy się Bogu, wykorzystując swoją kreatywność.
- Wyrzekanie się twórczości jest samowolą sprzeczną z naszą prawdziwą naturą.
- Kiedy otwieramy się na zgłębianie własnej kreatywności, otwieramy się na Boga; podążamy we właściwym kierunku.
- W miarę otwierania własnego kanału twórczego na (S)twórcę, należy się spodziewać wielu subtelnych, ale głębokich zmian.
- Otwieranie się na coraz pełniejszą kreatywność jest bezpieczne.
- Nasze twórcze marzenia i tęsknoty pochodzą z boskiego źródła. Podążając za nimi, przybliżamy się do boskości.
Choć Cameron często powołuje się na Boga, proponuje, by nie utożsamiać go z jakimś konkretnym bogiem, choćby katolickim (sama jako wychowanka szkoły prowadzonej przez siostry ma ambiwalentny stosunek do religii), chodzi o siłę wyższą, uosobienie kreatywności, Wielkiego Twórcę albo, jak kto woli, podążanie w jedynie słusznym kierunku (ang. GOD [bóg] rozwija jako good orderly direction – jedynie słuszny kierunek]. Ten kierunek mają wskazać dwa proste, ale jak zapewnia Cameron, prawdziwie potężne narzędzia.
Pierwsze z narzędzi –
Poranne Strony – to trzy strony odręcznego zapisu strumienia świadomości, czyli trzy strony czegokolwiek, co wpadnie ci do głowy. „Nikomu oprócz ciebie nie wolno ich czytać, a nawet ty sam nie powinieneś tego robić”– zaznacza. Po prostu zapisz trzy strony codziennie i nie zaglądaj do nich przez jakieś osiem tygodni. Dlaczego są takie ważne? Jako zablokowani artyści – Cameron twierdzi, że blokuje nas wychowanie, rodzice, rówieśnicy, a przede wszystkim wewnętrzny Cenzor – mamy skłonność do bezlitosnej samokrytyki. Poranne Strony pozwalają ominąć opinie Cenzora i wyzwolić wewnętrznego artystę, który ma bardzo wiele z beztroskiego, lubiącego zabawę dziecka.
Cameron tłumaczy, że mamy mózg logiczny i mózg artystyczny. Ten pierwszy organizuje nam życie, analizuje fakty i polega na ciągu przyczynowo-skutkowym, drugi zaś operuje swobodnymi skojarzeniami, tworzy nowe powiązania. Poranne Strony uczą mózg logiczny usuwać się w bok, by mózg artystyczny mógł się pobawić. Zatem: wstajesz rano, bierzesz do ręki specjalnie przygotowany zeszyt, najlepiej formatu A3 i ręcznie (pisanie na komputerze jest absolutnie wykluczone) zapisujesz w nim to, co akurat przychodzi ci do głowy, może to równie dobrze być: „nic nie przychodzi mi do głowy, co za głupie ćwiczenie, mógłbym w tym czasie robić sobie kawę…”. Praktykujący Poranne Strony wyznają, że po kilku dniach zaczyna się magia – znikają bariery i opory, coraz bardziej otwieramy się przed sobą i w ogóle na świat. Wielu czynnych twórców – nie tylko pisarzy, ale i fotografów czy malarzy – dodaje, że korzysta z tego ćwiczenia codziennie i widzi w nim ogromny potencjał. Pomaga bowiem oczyścić umysł i dać się prowadzić swojemu wewnętrznemu głosowi.
Randka Artystyczna – drugie narzędzie stworzone prze Julię Cameron, to czas, na przykład dwie godziny tygodniowo, zarezerwowany i przeznaczony na pielęgnowanie świadomości twórczej. Chodzi o jakąś krótką wycieczkę, wizytę w galerii lub równie interesującym miejscu, w którym może spotkać cię coś innego niż na co dzień. To czas na zabawę, ale z góry zaplanowany. I teraz bardzo ważna rzecz – na Randkę Artystyczną zabierasz tylko swojego wewnętrznego artystę.
Cameron zapewnia, że dopiero połączenie tych dwóch narzędzi daje pożądany efekt: pisząc Poranne Strony, informujesz siebie i wszechświat o swoich marzeniach, frustracjach i nadziejach, z kolei na Randce Artystycznej otwierasz się na odbiór – na natchnienie i pomoc.
Każdy, kto chciałby żyć bardziej twórczo, może samodzielnie korzystać z tych praktyk, kto jednak czuje, że jest naprawdę bardzo mocno zablokowanym artystą, powinien przejść przez całe 12 tygodni ćwiczeń i zadań opisanych w książce, dzięki którym krok po kroku będzie rewidował fałszywe przekonania na temat twórczości, rozpoznawał swoich sprzymierzeńców i swoich wrogów (którzy z czasem staną się motorem napędowym twórczego działania), przełamywał lęk przed ośmieszeniem się czy oceną oraz uczył się ufać w swoje możliwości. „Lęk przed własną kreatywnością to lęk przed nieznanym” – pisze Cameron w „Drodze artysty”. „Jak się rozwinę twórczo, co się ze mną stanie? Będę samotny? Stoczę się? Nie zorientuję się, że nie mam talentu i się skompromituję? Co się stanie z moimi bliskimi i rodziną? Odsuną się ode mnie?”. Dlatego pierwszy krok w programie (zapytana, dlaczego właśnie 12 tygodni, Cameron odpowiedziała, że tyle samo czasu trzeba, by człowiek nauczył się gotować) polega na odzyskiwaniu poczucia bezpieczeństwa i pozwalaniu sobie na bycie bardziej twórczym, kolejny – na odzyskiwaniu swojego poczucia tożsamości.
Cameron lojalnie ostrzega: zdobywając lub odzyskując tożsamość twórczą, porzucamy fałszywe „ja”, które do tej pory hołubiliśmy. „To może być traumatycznym przeżyciem. Bądź więc gotowy na śmiech i łzy” – pisze. I przypomina: artysta musi mieć czas na oddech, na nicnierobienie. Obrona prawa do czasu wolnego wymaga odwagi, przekonania i odporności. Zatem uprzedź swoich bliskich, że przez jakiś czas będziesz spełniać swoje potrzeby, nie ich.
We wstępie do „Nigdy nie jest za późno na nowy początek” Cameron pisze, że jej „Droga artysty” zawsze robiła największe wrażenie na ludziach na emeryturze, i to do nich postanowiła skierować swoją najnowszą książkę, bo „większość artystów na emeryturę nie przechodzi nigdy”. Jak mawiał aktor i reżyser John Cassavetes, „nieważne, ile masz lat – jeśli nosisz w sobie pragnienie tworzenia, nadal żyje w tobie dorosłe dziecko”. Tym razem nauczycielka proponuje 12 tygodni nauki każdemu, kto chciałby rozwinąć własną kreatywność po zakończeniu kariery zawodowej, ale nie tylko. „Napisałam tę książkę z myślą o wszystkich, którzy wkraczają w kolejny etap życia, zamykają pewien okres i stają przed przyszłością, którą dopiero muszą sobie stworzyć. Dla jednych może to oznaczać przejście na emeryturę po latach pracy zawodowej, dla innych – zmierzenie się z pustym gniazdem, a dla kogoś odnalezienie ponownie młodości w twórczym duchu, wbrew próbom zakwalifikowania ich przez świat jako osoby starsze”. Zamknięcie zawsze jest początkiem czegoś nowego, nierzadko czegoś, na co czekaliśmy całe życie.
Dla przykładu ojciec Julii po przejściu na emeryturę i zakończeniu kariery w reklamie kupił teriera szkockiego, którego nazwał Blue, lornetkę i zaczął podczas spacerów obserwować ptaki, na co nigdy nie miał wystarczająco dużo czasu. Nowe hobby całkowicie pochłonęło jego czas wolny – do tego stopnia się w nim rozsmakował, że wciągnął w nie także swoją córkę. Inny bohater książki dzięki Porannym Stronom i nowemu narzędziu – Pamiętnikowi (o którym za chwilę) – odkrył, że w jego życiu od zawsze pojawiał się temat ryb. Długo chodził z tą myślą, aż wreszcie – w ramach Randki Artystycznej udał się do sklepu akwarystycznego. Sprzedawca, widząc jego zainteresowanie, spytał: „Czyżby miał pan ochotę kupić duże akwarium?”. Mężczyznę olśniło. Chodziło o akwarium! I tak zaczęła się jego akwarystyczna przygoda.
W nowej książce do narzędzi znanych już z poprzedniej, jak Poranne Strony (trzy strony strumienia świadomości) i Randka Artystyczna (raz w tygodniu masz zrobić coś, co jest nowe i ekscytujące), Cameron dodaje Pamiętnik, czyli cotygodniowy, wspierany wskazówkami, proces uwalniania wspomnień i wracania do kolejnych etapów życia. Oraz Spacery, czyli 20-minutowe przechadzki w pojedynkę, odbywane dwa razy w tygodniu – bez psa, bez przyjaciela i bez komórki. Jak sama przyznaje, w „Drodze artysty” dodała te ćwiczenia pod koniec kursu, teraz wprowadza je od razu. „Odkryłam, że spacer wycisza niepokoje i pozwala kreatywności wydobyć się na powierzchnię” – tłumaczy. I nie chodzi o wyprawę w jakieś wyjątkowe miejsce, tylko o zwyczajne spacery, podczas których obserwujesz okolicę i jesteś otwarty na to, co spotkasz po drodze.
Szczególnie ciekawym narzędziem jest Pamiętnik. Najpierw trzeba podzielić swój wiek przez 12 i raz w tygodniu opisywać po kolei każdy z okresów (np. jeśli nasz 60 lat, w pierwszym tygodniu skupiasz się na okresie od 1. do 5. roku życia). O czym pisać? O wszystkim, bo wszystko jest ważne: zapachy, smaki, pierwsze wspomnienia; przypominasz sobie, co cię wtedy interesowało, co stanowiło esencję twojego życia. Jeśli nie wiesz, od czego zacząć, możesz kierować się pytaniami, np.:
- Gdzie wtedy mieszkałeś i z kim?
- Czy miałeś jakieś zwierzęta?
- Jakie jest twoje najwcześniejsze wspomnienie?
- Czy miałeś ulubioną książkę, zabawkę?
- Opisz zapach, jaki pamiętasz z tego okresu.
- Co lubiłeś jeść?
- Z jakimi dźwiękami kojarzy ci się ten okres?
- Opisz miejsca, w których spędzałeś najwięcej czasu.
- Masz jakieś szczególne wspomnienia z tego okresu? Opisz je.
- Co cię wtedy nudziło?
- Co lubiłeś robić?
- Z kim się przyjaźniłeś?
„Nie uważam, że dzieło sztuki musi być sławne, że musi się sprzedawać, ani nawet że twórca musi je w ogóle pokazać światu, żeby dzieło liczyło się jako prawdziwe, a on był prawdziwym artystą. Przecież znamy mnóstwo historii twórców, których dzieła przeżyły swoich twórców i którzy za życia nie sprzedali nawet jednej własnej pracy” – pisze Cameron. Przekonuje, że nigdy nie jest za późno, by rozpocząć twórcze przedsięwzięcie (akwarium z rybkami czy birdwatching to też jest przedsięwzięcie!), bo tworzenie to część naszego duchowego DNA. To ważne, by odkryć to zwłaszcza na emeryturze, bo wiele osób ze zdumieniem zdaje sobie w tym czasie sprawę z tego, że nie wie, kim jest bez swojej pracy – tak mocno do tej pory ich definiowała.
„Twórczość jest tlenem dla naszej duszy” – przekonuje Julia Cameron. „Odcięcie od kreatywności sprawia, że dziczejemy. Mamy wrażenie, że się dusimy. Jeśli jesteś szczęśliwszy, pisząc niż nie pisząc, malując niż nie malując, śpiewając niż nie śpiewając – to na miłość boską pozwól sobie to robić. Zabijać swoje marzenia, bo są nieodpowiedzialne, to być nieodpowiedzialnym wobec siebie”.
- Wymień trzech wrogów swojego artystycznego poczucia wartości. Te potwory z przeszłości są budulcem twoich dzisiejszych uprzedzeń.
- Napisz list do redakcji w swojej obronie. Wyślij go do siebie. Najlepiej napisz go w imieniu zranionego dziecka-artysty.
- Wymień trzech dawnych obrońców twojego artystycznego poczucia wartości, swoich sprzymierzeńców.
- Gdybyś miał do dyspozycji pięć innych żywotów, co byś robił? Możesz być piłkarzem, płetwonurkiem, autorem książek dla dzieci, pianistą. Wyobraź sobie ze szczegółami swoje życie i baw się tym zadaniem. A potem zrób w nadchodzącym tygodniu coś, co kojarzy ci się z jedną z tych postaci.
- Wymień 24 rzeczy, które lubisz, a potem przy każdej z nich zapisz, kiedy sobie ostatnio na nią pozwoliłeś.
- Z powyższej listy wybierz dwie rzeczy, które będą twoimi celami na nadchodzący tydzień. Poszukaj okienek w twoim planie dnia, by oddać się drobnym aktom twórczym.
- Wymień 10 zmian, które chciałbyś wprowadzić – od istotnych po błahe, lub odwrotnie. Wybierz jeden drobiazg z listy i uczyń go celem na nadchodzący tydzień.
- Wymień pięć osób, które podziwiasz. A teraz pięć osób, które podziwiasz skrycie. Jakie ich cechy mógłbyś zacząć w sobie pielęgnować?
- Wymień pięć nieżyjących osób, które chciałbyś poznać. Jakie ich cechy chciałbyś widzieć u swoich przyjaciół?
- Wymień pięć umiejętności, które fajnie byłoby mieć. I pięć głupstw, których fajnie byłoby kiedyś spróbować.
- Wybierz jakiś kolor i szybko, w kilku zdaniach opisz siebie jako ten kolor (np. „Jestem czerwienią, jestem namiętnością, zachodem słońca, krwią, winem, gniewem”. Zastanów się, jaki jest twój ulubiony kolor. Jakie rzeczy masz w tym kolorze? A może cały pokój?
- Zbierz stosik kolorowych czasopism. Wyznacz sobie 20 minut, by je przejrzeć i wybrać zdjęcia, które odzwierciedlają twoje życie lub zainteresowania. Potraktuj ten kolaż jako obrazkową autobiografię. Uwzględnij w niej swoją przeszłość, teraźniejszość i marzenia. Weź arkusz papieru, klej i poprzyklejaj zdjęcia tak, jak ci się podoba. Potem pomyśl o pięciu ulubionych filmach. Pomyśl: Co je łączy? Czy dostrzegasz w swoim kolażu ulubione filmowe motywy? Teraz pomyśl, o czym lubisz czytać i znów – czy widzisz jakieś elementy swoich lektur w swoim kolażu? Przyklej go w widocznym miejscu i uzupełniaj kolejnymi marzeniami, które starasz się urzeczywistniać.
„Wielu zablokowanych ludzi to w rzeczywistości bardzo silne i twórcze jednostki, którym wpojono poczucie winy z powodu własnych zalet i uzdolnień” – twierdzi Julia Cameron. Pora na małe śledztwo, by odnaleźć osobę, którą opuściłeś dawno temu – samego siebie. Dokończ zdania metodą swobodnych skojarzeń:
- Moja ulubiona zabawka z dzieciństwa to…
- Moją ulubioną zabawą było…
- Najlepszy film, jaki widziałem w dzieciństwie, to…
- Nieczęsto to robię, ale bardzo lubię…
- Gdybym był mniej spięty, pozwoliłbym sobie…
- Gdyby nie było za późno, tobym…
- Mój ulubiony instrument muzyczny to…
- Znajdowanie czasu tylko dla siebie to…
- Obawiam się, że jeśli zacznę marzyć, to…
- Skrytą przyjemność sprawia mi czytanie…
- Moi rodzice uważają, że artyści to…
- Muzyka, która najbardziej poprawia mi nastrój, to…
- Najbardziej lubię ubierać się w stylu…