Umysł trawi sam siebie, cierpi ciało, emocje bolą... Tylko holistyczne podejście, które traktuje człowieka jak system naczyń połączonych, może pomóc trwale wyleczyć się z choroby – twierdzi dr Gregory L. Jantz, autor książki „Uwolnij się od depresji raz na zawsze”. I przekonuje, że da się to zrobić.
Wyobraź sobie, że twoja ukochana roślinka marnieje. Usycha, żółkną jej liście, gaśnie w oczach. Chcąc ją ratować, podlewasz, kupujesz rozmaite nawozy, przemywasz liście, zmieniasz ziemię. I może nawet się odradza, ale na krótko. Może się okazać, że prócz tych wszystkich dobrodziejstw ona potrzebowała jeszcze słońca, a stała w cieniu. Dopiero gdy prócz najlepszej diety zapewnisz jej dostęp do promieni, odżyje. Taką metaforą można w telegraficznym skrócie opisać to, co dr Gregory L. Jantz, specjalista zdrowia psychicznego, nazywa holistycznym podejściem do leczenia depresji. Jego istotą jest działanie dotyczące kilku aspektów zdrowia. To wymaga porzucenia tradycyjnych schematów myślenia i zajęcia się całością dobrostanu psychicznego, a nie tylko jego wybranym elementem.
Autor nie jest szarlatanem, który chce leczyć depresję z dala od farmakoterapii, zgodnie z jakąś wyssaną z palca, chwytliwą ideologią. Jest certyfikatowanym terapeutą uzależnień chemicznych i zaburzeń odżywania, założycielem „A Place of Hope” w Edmonton, w stanie Waszyngton, który należy do czołówki 10 najlepszych prywatnych ośrodków leczenia depresji w Stanach Zjednoczonych. „Wiem doskonale, jak głęboko może się ciągnąć jaskinia depresji i jakie ciemności mogą tam panować – ponieważ sam w niej przebywałem. Zrozumiałem, co to znaczy, że człowiek budzi się rano i myśli, skąd wziąć siłę do zaczerpnięcia następnego oddechu” – pisze w książce „Uwolnij się od depresji raz na zawsze”. Jego wiedza płynie więc nie tylko z doświadczenia klinicznego z tysiącami pacjentów dotkniętych depresją, którym udało mu się pomóc, ale i z autopsji.
Nauczeni myśleć, że wszelkie choroby pochodzą z zakłóceń biochemicznych w organizmie, w naturalny sposób sięgamy jedynie po leki, zupełnie nie biorąc pod uwagę żadnych innych możliwości – twierdzi dr Jantz. Zapewnia zarazem, że darzy ogromnym szacunkiem wykwalifikowanych i współczujących psychiatrów, i nie uznaje stosowania farmakoterapii za bezzasadną. Chodzi jedynie o to, by nie ignorować innych elementów, które mogą mieć ogromne znaczenie dla procesu zdrowienia.
Gregory L. Jantz z całą mocą podkreśla, że cała rzesza komponentów depresjogennych tkwi wcale nie w głowie, a poza nią. Są to: ciągły rozwój technologii (która propaguje różne wzorce izolacji i konfliktu społecznego), silnie uzależnia (co z kolei powoduje wystąpienie wtórnej depresji), a także „miękkie uzależnienia”, jak: przejadanie się, zakupy, hazard, oglądanie telewizji, gry wideo, nadmiar snu czy korzystanie z Internetu. Zwraca również uwagę na popularne składniki pożywienia, zwłaszcza sztuczne środki słodzące i konserwujące, które w istocie są neurotoksynami, kumulującymi się w ustroju i wpływającymi na nasze zdrowie. W podejściu holistycznym bardzo istotne jest głębokie analizowanie i eliminowanie tych wszystkich ukrytych źródeł stresu, których moc rażenia jest potężna, a w klasycznej terapii niedoceniana.
Holistyczne podejście stroni od wskazywania jednego winnego depresji i odnajdywania jednego antidotum na cierpienie. Proponuje metodę, którą można by nazwać „połącz kropki”. I choć kropek może być wiele i połączenia między nimi nie zawsze na pierwszy rzut oka są oczywiste, sam autor zachęca, by ich poszukiwać, bo tylko w ten sposób można raz na zawsze wyjść z mroku i na długo pozostać po jasnej stronie. Ważne, by jednocześnie – metodą małych kroków zrobić porządek w trzech kluczowych obszarach życia: psychice, duszy i ciele. Co ważne, w tym podejściu wszystkie te sfery i wpływające na nie czynniki są równoważne. Sen czy odżywianie są tak samo istotne dla samopoczucia jak budowanie relacji, wybaczanie, praktyki duchowe czy dawanie sobie prawa do złości.
Wśród osób z rozpoznaną depresją aż trzy czwarte zmaga się z bezsennością. Błędne koło potrafi być wyczerpujące. Osoba chora nie śpi, więc objawy spadku nastroju nasilają się. Nasilające się zaś objawy powodują kłopoty z zasypianiem. Autor wspomnianej książki uważa za kluczowe rozwiązanie problemów ze snem, albo inaczej – zabezpieczenie odpowiedniej ilości dobrej jakości snu, który obejmuje przede wszystkim kluczową dla regeneracji organizmu fazę REM. Poprawa jakości snu łagodzi bowiem objawy depresji. To, co można i należy jego zdaniem zrobić w pierwszej kolejności, to: zająć się z pomocą specjalisty leczeniem bezdechu sennego, który jest popularną i niebezpieczną dolegliwością znacznie pogarszającą jakość snu, zaś w drugiej kolejności ograniczyć bodźce, które są odpowiedzialne za epidemię zakłóceń snu. Gregory L. Jantz zalicza do nich: ciągłe korzystanie z telefonów komórkowych – przede wszystkim przed zaśnięciem, używanie w sypialni urządzeń elektronicznych, laptopów, telewizorów, nadmiar sztucznego światła. Jeśli wyeliminowanie tych czynników uzupełnimy o umiarkowaną nawet aktywność fizyczną, praktykowanie krótkich drzemek w ciągu dnia, ograniczenie do niezbędnego minimum przyjmowanych leków, a także dobrze zbilansowaną dietę, może się okazać, że jakość naszego snu znacznie się polepszy. Zadbanie o higienę snu zgodnie z naprawdę prostymi wskazówkami to warunek niezbędny walki z depresją.
Ekspert bardzo wiele miejsca poświęca zagadnieniu nowoczesnych technologii. W jego ocenie są one odpowiedzialne za cały szereg zaburzeń nie tylko na poziomie psychicznym, ale także fizycznym. Nadmierne korzystanie z social mediów, które owocować może syndromem FOMO (z ang. fear of missing out, czyli lęk przed odłączeniem), zalicza do ukrytych stresorów będących dla samopoczucia niczym trutka. Cyfrowy detoks to jego zdaniem jeden z pierwszych kroków do odzyskania poczucia równowagi. Podobnie jak nowe technologie działa także przewlekły stres, który przyczynia się do depresji na kilka sposobów. Co ważne, źródłem stresu mogą być nasze własne myśli, a nie tylko okoliczności zewnętrzne. W stresie łatwiej też ulegamy pokusie zaniechania zdrowych nawyków, które zazwyczaj praktykujemy. Na przykład stres finansowy powoduje, że więcej pracujemy, zaniedbujemy aktywność fizyczną, nie możemy spać ze zmartwienia albo zjadamy byle co w drodze do domu po długim dniu spędzonym w biurze.
Ogromnym zagrożeniem są również uzależnienia, także behawioralne, jak od zakupów czy pornografii, które należy leczyć równolegle z depresją, gdyż mogą być jej podstawowym źródłem. Uzależnieniu towarzyszy bowiem szereg postaw i zachowań, które są kolejnymi ogniwami łańcucha kotwicy trzymającej człowieka w depresji. Okłamywanie siebie i innych, potajemne działanie, wstyd i poczucie winy... Na pytanie, co ma wspólnego uzależnienie z depresją, autor holistycznej koncepcji odpowiada krótko „wszystko”. Nadmierne korzystanie ze zdobyczy techniki i uzależnienia są problemem samym w sobie. Dodatkowo łączy je to, że prowadzą do izolacji społecznej, a ta jest nieodłączną siostrą depresji. Sprzyjają również fizycznemu zastojowi, który jest wrogiem dobrego samopoczucia nawet u osób, które na depresję nie chorują.
Psycholog wymienia trzy podstawowe emocje, które – jeśli pozostaną stłumione i nierozbrojone – zaczną niszczyć nas od środka. To gniew, lęk i poczucie winy. Będą one przeszkodą w postępie na innych obszarach – takich jak odżywianie, sen i aktywność fizyczna – i znacznie ograniczą zakres możliwych rezultatów leczenia depresji. W modelu holistycznym złagodzenie tych emocji liczy się jak każde inne ogniwo w łańcuchu leczenia. Dobrze poprowadzona terapia może sprawić, że człowiek przestanie być zakładnikiem rozpalonych emocji i nauczy się nad nimi panować, co nie oznacza, że je stłumi! Przeciwnie, praca polega właśnie na rozkładaniu przyczyn i możliwych skutków poddawania im się bez kontroli na czynniki pierwsze, nauki zastępowania ich innymi emocjami, co owocuje taką nawigacją własnymi emocjami, która służy dobrostanowi. Pomocna jest także duża doza wyrozumiałości względem samego siebie, bo ustawiczne próby spełniania własnych i cudzych nierealnych oczekiwań to doskonała pożywka dla depresji.
Pisząc o duchowości, założyciel „A Place of Hope” specjalne miejsce poświęca uzdrawiającej mocy przebaczenia. Podkreśla jednak, by nie rozumieć tego pojęcia opacznie. Przebaczenie nie jest pobłażliwością dla tych, którzy wyrządzili nam krzywdę. Nie jest także aprobatą ich czynów albo przejawem naszej słabości. Ani nie jest tożsame z pojednaniem. Przebaczenie to sposób na uwolnienie się od toksycznego przywiązania do starych ran i emocji, które bezpośrednio przyczyniają się do depresji. Ogromną rolę odgrywa w nim praktykowanie wdzięczności i empatii.
Ważną rolę w procesie zdrowienia odegrać mogą także praktyki duchowe. Choć Gregory L. Jantz sam jest osobą wierzącą i odwołuje się w swojej książce do religii i związanych z nią rytuałów, zaznacza, że umacniające i uzdrawiające praktyki duchowe są dostępne także dla tych, którym z Bogiem – mówiąc kolokwialnie – jest nie po drodze. Wymienia tu choćby wszelkie działania wspólnotowe, dobroczynne, angażowanie się w życie lokalnej społeczności czy wolontariat. Bycie potrzebnym innym ludziom to w jego opinii potężny oręż do walki z depresją.
Na poziomie ciała zwykle łatwo dostrzegamy skutki depresji – chudnięcie lub tycie, zarówno wskutek zaburzeń odżywiania, jak i zaniedbywania aktywności fizycznej, ogólne zaniedbanie. Tymczasem – zdaniem dr. Jantza – w ciele mogą także tkwić jej przyczyny. Brak ruchu chociażby zdecydowanie wpływa na nasz nastrój i to nie tylko dlatego, że gdy się ruszamy, stymulujemy produkcję słynnych hormonów szczęścia – endorfin, a także neurotransmiterów niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania mózgu – noradrenaliny, dopaminy i serotoniny. To działa także na głębszym poziomie. Gdy postanawiamy uprawiać jakąkolwiek aktywność fizyczną (autor poradnika przekonuje, że wystarczy „magiczna godzina” dziennie) i w tym postanowieniu uda nam się wytrwać, wzrasta nasze poczucie sprawczości, pewności siebie, a nawet kreatywności. Zwiększa się także nasza zdolność do radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. To dlatego, że ruch wpływa nie tylko na zdrowie na poziomie ciała, ale może także zmieniać myślenie i podejście do życia.
Holistyczne podejście do leczenie depresji nie mogłoby obejść się bez troski o odżywianie. Ogromne znaczenie w tym podejściu odgrywa także zdrowie jelit, a przede wszystkim stan mikrobioty. Nazywane drugim mózgiem jelita zasługują według autora holistycznej koncepcji na szczególne zaopiekowanie, bo ich stan zdrowia bezpośrednio przekłada się na nasz nastrój. Żywieniowe wybory mają bezpośredni wpływ na to, jak się czujemy, co zostało wielokrotnie naukowo udowodnione. Dobrymi składnikami, uzupełnianiem mikroelementów czy stosowaniem probiotyków można w tym podejściu wspierać walkę z depresją, szkodliwymi zaś skutecznie ją pogłębiać. Tak samo jak brakiem wody. Naukowcy dowiedli ścisłego związku między odwodnieniem a depresją, zauważając, że już nawet niewielkie odwodnienie oddziałuje na nastrój. Dwa badania przeprowadzone w Pracowni Wydolności Człowieka na Uniwersytecie Connecticut wykazały, że wystarczy stosunkowo małe odwodnienie (półtora procent utraty normalnej objętości wody w organizmie), żeby obniżyły się poziom energii, nastrój i zdolność jasnego myślenia.
Gdyby pokusić się o zamknięcie holistycznej koncepcji leczenia depresji w jednym zdaniu, mogłoby ono brzmieć: wszystko ma znaczenie. Człowiek to zespół naczyń połączonych, działanie w tylko jednej z sferze jest po prostu niekompletne i właśnie tutaj Gregory L. Jantz upatruje wielu niepowodzeń w walce z tą podstępną chorobą. Wartością jego podejścia na pewno pozostaje fakt, że nie jest teoretykiem. Ma na koncie wiele uratowanych ludzkich istnień, a na historie z własnej praktyki powołuje się w książce. Te historie są różne, dotyczą rozmaitych postaci i manifestacji choroby, mają różną dynamikę i przebieg...
Ale wszystkie łączy jedno – dają nadzieję.
Polecamy książkę: „Uwolnij się od depresji raz na zawsze. Spersonalizowane podejście, które daje nową nadzieję na trwałą ulgę”, Gregory L. Jantz, wyd. eSPe.