Czy gniew i ból zdradzonej prababki może wpłynąć na moje życie i mój charakter? Według psychogenealogii – tak. Dostajemy w spadku po przodkach „widmo”, które tkwi w podświadomości, utkane z dawnych tajemnic i traumy.
Znaleźć je i zrozumieć pomaga narzędzie zwane geneosocjogramem. Co to jest i jak działa – sprawdziła Katarzyna Droga.
W mojej rodzinie „schodzą się” daty urodzin: starsza córka urodziła się w przeddzień urodzin dziadka, młodsza dokładnie w dzień urodzin ciotki, tyle że 40 lat później. Siostrzeniec „wcelował się” trochę smutniej, bo w rocznicę śmierci babci. Nie jest to jednak zły omen – przeciwnie, to wyraz podświadomej lojalności rodzinnej, hołd złożony przodkini, otwarcie na nowo drzwi w miejscu, w którym zostały zamknięte. Tak przynajmniej twierdzi Anne Ancelin Schützenberger, psycholożka i terapeutka z Nicei, autorka książki „Psychogenealogia w praktyce” (wyd. Virgo). Przebadała tysiące historii rodzinnych i z całym przekonaniem twierdzi, że „syndrom rocznicy” jest powszechnym i znaczącym zjawiskiem. Powtarzalność dotyczy nie tylko urodzin, ślubów i zgonów, ale także zdarzeń, takich jak choroby, wypadki, rozstania. Po prostu wciąż powtarzamy swoją rodzinną historię po to, by dokończyć niedokończone, wyjaśnić niewyjaśnione, wydobyć tajemnice, które parzą kolejne pokolenia jak gorący kartofel przerzucany z rąk do rąk. Dobra wiadomość: jest narzędzie terapii, które pozwala wyzwolić się z dziedzictwa – geneosocjogram. Brzmi interesująco, ale...