Popkultura i komedie romantyczne stworzyły w naszych głowach fałszywy obraz miłości jako uczucia, które spływa na nas niczym łaska. Ten, kto ją otrzyma, nie musi robić już nic – tylko cieszyć się wiecznym szczęściem. Po happy endzie nadchodzi jednak twarda rzeczywistość, której filmy nie pokazują. To właśnie jest moment, w którym możemy mówić o rozwoju prawdziwej, dojrzałej miłości – co zrobić, żeby trwała jak najdłużej?
Mylenie zauroczenia z miłością to najważniejsza przyczyna rozczarowań i nieporozumień w związkach. Bajki o królewnach i królewiczach na białym koniu, komedie romantyczne i piosenki o miłości zaszczepiły w nas przekonanie, że prawdziwa miłość jest tak łatwa i oczywista jak oddychanie. Skutkuje to powstaniem nierealistycznych oczekiwań względem naszych partnerów i pozostawia pary nieprzygotowane na rzeczywistość, w której utrzymanie małżeństwa wymaga wysiłku.
Dlatego, zanim zaczniemy myśleć o poważnych zobowiązaniach, warto przyswoić dwie lekcje, które zdaniem psychologów powinien odrobić każdy, kto patrzy na miłość przez różowe okulary. Odkrywają one przed nami trudną prawdę, że głębokie, dojrzałe uczucie nie jest darem z niebios – to efekt naszej wytężonej pracy nad sobą i nad naszą relacją.
Przeświadczenie, że bycie w związku z drugą osobą to naturalna umiejętność każdego z nas, jest niebezpiecznym mitem – przestrzega psycholog Mark Travers. Choć fakt ten stoi w opozycji do naszych romantycznych wizji, przyjmując go do wiadomości, możemy oszczędzić sobie wielu przykrości i rozczarowań.
– Bycie dobrym partnerem wymaga zarówno wykształcenia umiejętności twardych, jak i miękkich, takich jak komunikacja, empatia, zarządzanie czasem, podejmowanie decyzji i inteligencja emocjonalna – tłumaczy ekspert. – Nie są to cechy wrodzone. Musimy je zdobywać poprzez doświadczenie, praktykę, a często także na drodze porażki.
Sytuacja, w której między tobą a partnerem czy partnerką zachodzą ciągłe nieporozumienia, nie musi oznaczać, że cały wasz związek nadaje się do kosza. Być może któreś z was (lub oboje) jeszcze nie nauczyło się sztuki skutecznej komunikacji. Może przejawiacie szkodliwe schematy zachowań wyniesione jeszcze z dzieciństwa (na przykład unikanie konfliktu za wszelką cenę) i dlatego tak trudno wam wznieść się ponad własne słabości, aby wspólnie wypracować kompromis.
W każdym z tych przypadków, dla poprawy wzajemnych kontaktów, konieczne jest wykazanie się cierpliwością, dobrą wolą i gotowością do pracy nad sobą i waszym związkiem.
Nie chodzi o to, aby traktować małżeństwo jak transakcję wymienną. Trzeba mieć jednak świadomość, że związek działa harmonijnie tylko wówczas, gdy obie strony w takim samym stopniu starają się o jego utrzymanie. A przede wszystkim – jednakowo troszczą się o siebie nawzajem.
Niestety, gdy partner lub partnerka są niedojrzali emocjonalnie i traktują związek jako życiowy benefit, z którego czerpią same korzyści, nie dając nic z siebie, relacja skazana jest na porażkę. Miłość nie polega bowiem na tym, że od zakochanej osoby uzyskuję to, co mi pasuje i jest mi na daną chwilę potrzebne (np. uwagę, dowartościowanie, pomoc w codziennych obowiązkach), lecz na wzajemnym darzeniu się troską i uzupełnianiu. Wymaga to czynnego wysiłku z obu ze stron.
– Wysiłek ten przejawia się na wiele różnych sposobów: na byciu obecnym, okazywaniu wdzięczności, aktywnym znajdowaniu czasu na wspólne chwile w napiętych harmonogramach i, co najważniejsze, podejmowaniu wyzwań zamiast ich unikania – objaśnia Mark Travers.
Jeśli partnerów łączy prawdziwa, dojrzała miłość, potrafią wypracować na polu życiowym i uczuciowym zdrowy balans. Oboje rozumieją, że mają swoje zadania do odrobienia. Wówczas ich relacja jest zgodna i pełna harmonii – bo obie strony czują się w równym stopniu ważne, a ich potrzeby dostrzeżone oraz zaopiekowane.
Choć miłość i małżeństwo wymaga wysiłku, to daje nam szansę na to, abyśmy mogli dojrzeć i stawać się lepsi jako ludzie. Rezygnując z pracy nad związkiem, tak naprawdę wybieramy wygodę i tkwienie we własnych, szkodliwych schematach, które będą generować konflikty i nieporozumienia z każdą osobą, z którą będziemy wchodzić w związek.
Może być i tak, że to nasz partner kategorycznie odmawia włożenia wysiłku poprawę relacji. Woli nic w sobie nie zmieniać, a za powstające trudności obwinia wyłącznie nas. Wtedy również związek nie przetrwa – bo gdy jedna strona nie ma w sobie żadnej autorefleksji i całkowicie odsuwa od siebie odpowiedzialność za utrzymanie relacji, to tak, jakby nie chciała dorosnąć. Natomiast bycie z kimś, kto chce przeżyć całe życie, będąc mentalnym dzieckiem, jest dla nas niszczące i nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością. Żeby ją osiągnąć, oboje musicie wzrastać i stawać się dzięki sobie coraz lepsi.
Artykuł opracowany na podstawie: M. Travers, „2 ‘Marriage Lessons’ Most Couples Learn The Hard Way—By A Psychologist”, forbes.com [dostęp: 13.01.2025].