Choć dziś mamy więcej możliwości niż kiedykolwiek, znalezienie odpowiedniego partnera wcale nie jest łatwiejsze. Amerykański ekonomista Judd B. Kessler poleca traktować rynek matrymonialny jak... rynek finansowy. Jego nietypowe spojrzenie może zmienić sposób, w jaki podchodzisz do poszukiwania miłości i zwiększyć szanse na udaną relację.
Zima to czas, kiedy wielu z nas odczuwa szczególną potrzebę bliskości. W Stanach Zjednoczonych zjawisko to nazywane jest „cuffing season”, czyli sezonem, w którym ludzie w pośpiechu szukają partnera, żeby „przetrwać” chłodne, ciemne miesiące. Problem w tym, że randkowanie w obecnych czasach wcale nie jest takie łatwe. Jak wynika z raportu aplikacji randkowej Tinder, aż 94% kobiet i 91% mężczyzn przyznaje, że znalezienie odpowiedniego partnera jest coraz trudniejsze.
Na szczęście można spojrzeć na ten problem w sposób mniej emocjonalny i bardziej praktyczny. Judd B. Kessler, profesor ekonomii biznesu i polityki publicznej na Wharton School, autor książki „Lucky By Design”, przekonuje, że miłość działa jak rynek, a zrozumienie jego zasad może ułatwić poszukiwanie właściwego partnera.
„Jako profesor ekonomii wykształcony na Harvardzie, badam, w jaki sposób rynki pomagają ludziom znaleźć odpowiednie dopasowania. Randkowanie działa w ten sam sposób. „Rynek” to po prostu system, który łączy ludzi z opcjami, których szukają. Obecnie wielu osobom, które wciąż szukają, nie idzie to najlepiej – zauważa Kessler.
Brzmi to paradoksalnie, ale więcej opcji wcale nie ułatwia znalezienia partnera. Każdy ma więcej możliwości, a to oznacza, że osoby, które mogłyby być nami zainteresowane, częściej uznają, że nie jesteśmy odpowiedni. W praktyce oznacza to, że im większy rynek, tym trudniej wybić się wśród tylu konkurentów. Ekonomista, który na Uniwersytecie Harvarda kształcił się pod okiem noblisty Alvina E. Rotha, proponuje dwie zasady, które mogą pomóc odwrócić tę niekorzystną sytuację.
Często odrzucamy osoby, które nie spełniają naszych wymagań pod względem wyglądu czy charakteru. Kessler radzi jednak, by równie konsekwentnie eliminować z naszego pola osoby, które nie okazują nami wystarczającego zainteresowania.
„Czy odpowiadają na wiadomości dopiero po dobie? Czy odwołują spotkania w ostatniej chwili bez przekonującego powodu? Przejdź dalej. Może się wydawać, że grają trudnych do zdobycia, ale najczęściej po prostu nie grają wcale” – podkreśla ekonomista.
Kessler zwraca uwagę, że tak jak w pracy, nie warto zatrudniać kogoś, kto nie jest naprawdę zainteresowany ofertą, bo może szybko odejść lub sprawiać problemy. Podobnie w randkowaniu, warto poświęcać czas i energię osobom, które naprawdę chcą być z nami.
Czytaj także: Co i kiedy napisać po pierwszej randce? Eksperci dzielą się sprawdzonymi strategiami i skutecznymi zwrotami
Druga zasada dotyczy tzw. idiosynkratycznych preferencji, a więc tego, co naprawdę cenimy w partnerze, co dla nas jest wyjątkowe i niepowtarzalne.
„Jeśli szukasz partnera kierując się tym, co naprawdę lubisz, czyli wspólnymi zainteresowaniami, nietypowym poczuciem humoru, szczególnym spojrzeniem na świat, masz większą szansę na spotkanie kogoś, kto naprawdę cię zainteresuje. Ogólne kryteria, jak atrakcyjność czy status społeczny, przyciągają wielu potencjalnych partnerów, ale szansa, że to właśnie ty będziesz dla nich wyjątkowa, jest niewielka” – wyjaśnia Kessler.
Ekspert zachęca, by nie bać się pokazywać swoich dziwactw i osobistych cech, które wyróżniają nas spośród innych. To właśnie one przyciągną osoby, które będą do ciebie pasować i będą gotowe włożyć wysiłek, żeby cię poznać.
Jak podkreśla Kessler, większa liczba opcji nie musi być problemem, jeśli wiesz, kogo naprawdę szukasz i skupisz się na tych, którzy faktycznie chcą być z tobą.
Artykuł opracowany na podstawie: J.B. Kessler, „Pessimistic about dating? Harvard-trained economist says do 2 simple things to improve your luck”, cnbc.com [dostęp: 18.12.2025].