1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Spotkania
  4. >
  5. Współpraca i zespołowość to pszczele supermoce. Warto się uczyć od pszczół – przekonuje Izabela Kawczyński, trenerka rozwoju

Współpraca i zespołowość to pszczele supermoce. Warto się uczyć od pszczół – przekonuje Izabela Kawczyński, trenerka rozwoju

Izabela Kawczyński, trenerka rozwoju (Fot. materiały prasowe)
Izabela Kawczyński, trenerka rozwoju (Fot. materiały prasowe)
Potrafią dbać o zasoby, wiedzą, co jest im potrzebne do życia, zawsze mają zapas na czarną godzinę. I wbrew obiegowym sądom wcale się nie przepracowują, robią tylko to, co niezbędne. Izabela Kawczyński, współwłaścicielka firmy 3 Bees i trenerka rozwoju, uważa, że to godne naśladowania.

Jesteś współwłaścicielką firmy, która w nazwie ma pszczoły. Co takiego Cię w nich fascynuje?
Pracowitość przypisywana pszczołom to błędne przekonanie. Bo one jedną trzecią życia śpią. Dużo odpoczywają. Drzemią w ciągu dnia. Pszczoła nie jest jak kobieta, która sama wszystko robi. Przeciwnie – pszczoły nie robią nic, co jest zbędne. I ja się tego od nich nauczyłam, żeby nie pracować nad siły i nie brać na siebie całego ula. Kiedyś zgadzałam się na wszystko, o co mnie ktoś poprosił. Dziś umiem zarządzać energią tak jak pszczoła. Traktuję energię jak pieniądze: nie wydam więcej, niż mam. Jestem działaczką, pszczoły też. Gdy zabraknie nektaru, pszczoły nie siedzą i nie myślą, co robić, działają. Mnie to inspiruje. Kiedy widzę lecącą pszczołę, cieszę się, bo wiem, że ona ma cel. Ja też. Pszczoły uczą nas działać i ja uczę tego klientów. Na przykład kiedy klientka boi się poprosić o podwyżkę, pokazuję jej, że to jej wewnętrzny sabotażysta mówi: „Jesteś oszustką, która udaje ekspertkę”. Ja ten głos znam. Prowadziłam coaching zarządu i miałam w głowie: „Kim ja jestem, żeby szkolić tak ważnych ludzi?”. Po kilkunastu latach mieszkania w Polsce uważam, że kobietom szkodzi właśnie brak działania, spowodowany uleganiem temu wewnętrznemu sabotażyście. Pszczoły uczą nas, że warto ryzykować, bo bez tego nie znajdziemy miododajnych terenów.

Kiedy podjęłaś ryzyko?
Urodziłam się w Chicago i tam prowadziłam restaurację połączoną z klubem jazzowym Blu 47. Już nie istnieje, spłonęła w pożarze. Ja też tam się wypaliłam zawodowo, bo praca w gastronomii trwa bez przerwy. Wyjechałam wtedy do Londynu. Pracowałam i uczyłam się coachingu. Poznałam fajnych, inspirujących ludzi. Jednak byłam coraz bardziej zmęczona. Przyjechałam do Polski, żeby – jak myślałam – odpocząć, a jak się okazało – znaleźć siebie. Zostałam, bo tu było mi łatwiej żyć i pracować: za te same pieniądze dostawałam więcej. Podobało mi się to, że nie trzeba tak harować. Byłam w szoku: w polskiej korporacji o 17.00 zamykaliśmy laptopy i wychodziliśmy. W Stanach zostaje się w biurze do 20.00. Więcej też miałam dni wolnych, a szefowie szanowali wakacje. W Stanach po roku jest siedem dni urlopu. A macierzyński to trzy tygodnie. Zaczęłam w Polsce szukać pracy, ale nie takiej, która będzie mnie stresować. Początkowo zatrudniłam się więc w przedszkolu Montessori. Zarabiałam mało, ale miałam mieszkanie i spokój. Potem zaczęłam uczyć business english i tak trafiłam do biznesu. Przeszłam szkolenia i zostałam trenerką zarządzania, wellbeingu, a dziś także executive, life i sales coachinią.

Co wspólnego mają pszczoły z biznesem?
Kiedy poznałam Dorotę Piekarczyk i Marysię Wajdę, chciałyśmy razem pracować, ale nie wiedziałyśmy, jak to, co umiemy i lubimy, połączyć w jedno. W tym czasie odbywała się w Amsterdamie konferencja Davida Allena, guru efektywności, pojechałyśmy tam z intencją, żeby znaleźć pomysł na naszą firmę. Jestem otwarta, lubię zagadać, spytać ludzi o rodzinę, o dzieci. A więc na spotkaniu zapoznawczym otoczył nas wianuszek ludzi. Dorota powiedziała, że jest psycholożką, trenerką pilatesu i że pracuje z ciałem. O Marii, że zajmuje się biznesem, a o mnie, że jestem brain-based coachinią. „Body, brain, business” – powiedział wtedy jeden z otaczających nas ludzi. Czyli 3 Bees! Trzy pszczoły! Spodobała się nam ta nazwa, a do tego rano na konferencji usłyszałyśmy: „Zostawmy na razie biznes i skupmy się na pszczołach. Czy wiecie, że trzy procent pszczół gubi się i trudno im znaleźć drogę do ula? Jednak to właśnie im udaje się przynieść informacje o nowych pożytkach, czyli miododajnych terenach”. Dla mnie to było bardzo ważne, bo ja też dzięki temu, że się pogubiłam, znalazłam swoje miejsce na ziemi i zawód, do którego jestem stworzona. Próbowałam przedtem różnych zajęć, mieszkałam w wielu krajach, ale wciąż to nie było to.

Nie bójmy się zgubić, bo przy okazji możemy znaleźć siebie?
Nie bójmy się popełniać błędów i szukać nowych ścieżek. Pszczoły się nie boją. Kiedy na tej konferencji usłyszałyśmy, że żyły w czasach dinozaurów i przetrwały do dziś, a więc świetnie radzą sobie z kryzysami – chciałyśmy dowiedzieć się o pszczołach jak najwięcej, co im w tym pomaga, jakie są ich supermoce. Okazało się, że pierwsza z nich to komunikacja. Pszczoły cały czas przekazują sobie informacje: co się dzieje w ulu, co trzeba zrobić, jaka jest sytuacja poza ulem. Pszczoły zbieraczki wylatują z ula i tańcząc, opowiadają, gdzie znaleźć pożytek. Jeśli do 100 metrów, wywijają odwłokami w lewo i w prawo. Jeśli dalej – lecą w przód, a potem na boki.

Z przyjaciółmi warto dzielić się tym, gdzie są „pożytki”. Ale w pracy? No chyba nie.
Właśnie w biznesie informacja zwrotna jest bardzo ważna. To warunek bezpieczeństwa ula, czyli firmy. Supermoce pszczół wynikają właśnie z tego, że dla nich dobro ula jest nadrzędne. Pszczoły pracują nie dla siebie: zbierają nektar, ale go nie jedzą. Przerabiają go na mleczko, którym karmią larwy i królową. Same jedzą cukier, owoce, miód. Co więcej, mówią innym pszczołom, gdzie można te frykasy znaleźć. Można powiedzieć, że choć same z tego niewiele mają, to bardzo angażują się w życie ula i innych pszczół. Nie ukrywają wiedzy dla siebie i swoich bliskich, dbają o całą społeczność, a nie tylko o siebie.

Ludzie to nie pszczoły!
Myślimy tylko o sobie, najadamy się do syta tego cukru i tych owoców, ale czy to nam daje szczęście? Mamy epidemię samotności, depresji. Pszczoły myślą: my. Ich celem jest zrobienie miodu. A w firmach często są konflikty, bo słyszymy: my, oni! Najczęściej dochodzi do nich między działami marketingu i sprzedaży, które powinny ze sobą jak najściślej współpracować! Pszczele supermoce to współpraca i zespołowość. Ul to sprawna i zwinna organizacja. Dzięki temu pszczoły potrafią szybko i skutecznie stawić czoło zagrożeniom. Zdarza się, że do ula wpadnie szerszeń, który jest znacznie większy od pszczół, ale one potrafią połączyć się w grupę i wytworzyć tak wysoką temperaturę, powyżej 40 stopni, że szerszeń się ugotuje.

O czym to świadczy?
Prawda jest taka, że kiedy brakuje nektaru, miodu, kiedy brakuje zasobów, pszczoły wyrzucają z ula trutnie. Optymalizują funkcjonowanie. Obecność trutni poprawia pszczołom nastrój. Tak twierdzą pszczelarze. Kryzys to jednak czas, kiedy trzeba się skupić na zadbaniu o najważniejsze zasoby.

My, ludzie, nie radzimy sobie z kryzysami, bo chcemy zachować status quo. Upieramy się, żeby było tak, jak kiedyś. Pszczoły dostosowują sposób funkcjonowania do sytuacji. Kiedy rozkwita łąka i trzeba wielu zbieraczek, to ul wysyła na łąkę także pszczoły zajmujące się sprzątaniem czy opiekujące się jajkami. Jednocześnie, gdy któraś z pszczół zbieraczek uszkodzi skrzydełko, to zajmie się larwami. Pszczoły są więc elastyczne, a to – jak dziś mówimy – jedna z kompetencji liderów przyszłości.

Czego jeszcze możemy się od tych owadów nauczyć?
Podoba mi się w pszczołach to, że ich królowe dbają o siebie, bo wiedzą, że służą rodzinie. Nie rządzą. Są na równi z innymi, po prostu mają inne zadania. Tak jest w moim związku z Maćkiem, oboje sobie służymy. Żadne z nas nie rządzi. Każde też dba o swój dobrostan. Bo inaczej nie będzie użyteczne dla drugiego.

Królowa pszczół może nas czegoś jeszcze nauczyć – kiedy jest już stara i słabnie albo kiedy w ulu jest dużo pszczół, zarządza przygotowania swojej następczyni. W tym czasie z połową robotnic i częścią pszczół przygotowuje się do opuszczenia ula. Królowa jest odżywiana mleczkiem pszczelim, a więc jest ciężka. Pszczoły, które zajmują się starą królową, dają jej mniej jedzenia, żeby ją odchudzić. Dzięki diecie nabiera lekkości i może odlecieć z ula z częścią pszczół. Nazywa się to rójka. Pszczelarze zabierają rójkę z drzewa, do którego się przykleja, i wkładają do nowego ula. Tak powstaje nowa pszczela rodzina.

To stara królowa zakłada nowy ul, a nie młoda?
Stara królowa leci podbijać świat. Właśnie ona, bo ma moce i wiedzę. Te jej cechy są bardzo ważne dla całego ula. Ona wysyła feromony, które są informacją dla wszystkich pszczół, co mają robić. Liczy się doświadczenie, znajomość życia. Jednak też, żeby ruszyć do przodu, musimy się pozbyć „ciężaru”, a więc starych przekonań, złudzeń, czasem relacji. Jeśli będziemy obładowani tym, co zbędne, czyli starym światem, będzie nam strasznie trudno.

Pamiętam, że moja mama, kiedy się rozwiodła, powiedziała: „To już koniec!”. Potem przeprowadziła się na Florydę, tam znalazła nowego partnera i założyła nową rodzinę! Stworzyła nowy ul.

Dużo kobiet nie wie, co ze sobą robić po rozwodzie. Królowa pszczół pokazuje im drogę?
Coachuję wiele kobiet, które nie pracowały, wychowywały dzieci, a kiedy doszło do rozwodu, musiały wrócić do pracy. Pomagam im znaleźć to, co chciałyby robić, pomagam im znaleźć cel, a dla każdej pszczoły to jest ważne. Pszczoła bez celu nie działa. Robimy burzę mózgów: „Co potrafisz? Jaką masz pasję? W jakim środowisku dobrze się czujesz?”. To podstawowe pytania, żeby odnaleźć swój cel. Z odpowiedzi na nie staramy się ułożyć jedno zdanie. Nazywam je kompasem zawodowym. Kobiety łatwo je układają, bo wiedzą, jakie mają umiejętności, jak chcą pomagać innym, w jakim towarzystwie dobrze się czują. Jak już mają ten kompas, to łatwiej im znaleźć pracę, bo wiedzą, na które ogłoszenia odpowiadać.

I wtedy mogą założyć nowe gniazdo?
Mogą stać się lepszą wersją siebie. Ja sama zmieniłam pracę, kiedy zobaczyłam, że środowisko mi nie odpowiada. Pracowałam wtedy w firmie, gdzie najważniejsze były pieniądze, czyli sprzedaż. A dla mnie liczy się bycie użyteczną. No i mam swoje radości, kiedy na przykład klientka nazywa mnie „zaklinaczką pracy”, bo wystarczyło jedno spotkanie, żeby ruszyła do przodu i znalazła swój nowy ul.

Jakie zasady z ula warto przenieść do domu?
Pszczoły nie wpuszczają do ula toksyn. Jeśli pszczoła zostanie nimi spryskana, nie wejdzie do środka. Przed ulem krążą strażniczki i pilnują. Może wejść dopiero, kiedy uda się jej oczyścić. Jeśli do ula dostanie się mysz, to pszczoły ją zabijają i oblepiają propolisem, który jest antyseptyczny. I to jest supermetafora sytuacji życiowych, których nie sposób uniknąć, jak toksyczni krewni czy znajomi. Warto nie przynosić do domu stresów z pracy i mieć swój propolis. Ja też mam takie zewnętrzne strażniczki. Kiedyś wchodziłam w relacje z osobami, które oszukują czy kłamią. Teraz szybko stawiam im granice.

Pszczoły potrafią dbać o zasoby, wiedzą, co jest im potrzebne do życia, zawsze mają zapas na czarną godzinę. Pszczelarze nie zabierają im całego miodu. I jeśli dzieje się coś strasznego, na przykład jest pożar, to zamiast panikować, pszczoły lecą do tego miodu i piją go, żeby się wzmocnić, dopiero potem działają. Jaki z tego morał? Że kiedy dopada nas kryzys, to trzeba się wyspać, dobrze zjeść i otoczyć się przyjaciółmi. Nie możemy cały czas gasić pożarów, bo sami się wypalimy.

Izabela Kawczyński, trenerka przywództwa, skuteczności i komunikacji, współzałożycielka firmy szkoleniowej 3 Bees, coachka

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze