Gillian Anderson, wybitna amerykańska aktorka, reżyserka i aktywistka, znana jest z bezkompromisowych poglądów. Ostatnio w mocnych słowach odniosła się do presji spełniania cudzych oczekiwań.
Gillian Anderson gościła ostatnio w podcaście znanej brytyjskiej pisarki Elisabeth Day. Fragmenty tej rozmowy można zobaczyć na ich kontach instagramowych. Gillian Anderson w czasie rozmowy mówi wprost, co sądzi o panującej obecnie kulturze wellness: – Zdałam sobie sprawę, że ilekroć ktoś mówi mi, co mam robić, mam ochotę powiedzieć „F*** OFF!”. Zwłaszcza teraz, we wszechobecnej kulturze wellness, która sprawia, że ludzie wariują, wchodząc coraz bardziej i bardziej, i bardziej w obsesję ćwiczeń, diet i innych sposobów dbania o siebie. Ilekroć czuję presję, mam ochotę powiedzieć: „Spadaj, nie mów mi, że nie jestem okej!”.
W dalszej części rozmowy Gillian Anderson mówi, że była w przeszłości szalenie skoncentrowana na sobie, miała choćby obsesję na punkcie wagi. Mówi też, że patrząc na swoje zdjęcia z przeszłości, teraz widzi na nich po prostu młodość i piękno. Pamięta jednak, jak bardzo się wówczas nie lubiła. Wyznaje także, że nigdy by się już tak nie traktowała, nigdy by już sobie czegoś podobnego nie zrobiła. Widzi bowiem, jak wiele czasu zmarnowała, biczując samą siebie za nic. A jak podkreśla, życie jest za cenne, aby marnować je na koncentrowanie się tak bardzo na sobie.
To już kolejne przesłanie do kobiet Gillian Anderson, o którym piszemy. Wspominałyśmy choćby to, że promuje chodzenie bez stanika. Aktorka powiedziała wówczas: – Pandemia mnie rozleniwiła, przestałam nosić staniki. Po prostu nie mogę. Przepraszam, ale nie. Nie obchodzi mnie, czy mój biust kiedyś sięgnie pępka, nie mam zamiaru już nigdy zakładać biustonoszy. Są piekielnie niewygodne.
Gillian Anderson, podobnie choćby jak Kate Winslet czy Emma Thompson, stała się rzeczniczką normalności nie tylko w świecie gwiazd kina, ale również w społeczności dojrzałych kobiet.