Czasem warto pozwolić sobie na stan zawieszenia, poszukiwania własnego miejsca. Film „Oh, boy” komentuje Izabela Wożyńska-Więch, psycholog z Poradni Centrum-Ja.
[embed]https://youtu.be/apPQtXdGnp4[/embed]
Niko ma dwadzieścia parę lat i jest w specyficznym momencie życia – rzucił studia, nie podjął jeszcze stałej pracy, nie wie, jaką drogą pójść, kim być, co robić – przeżywa moment zawieszenia. Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie młodego, niepoukładanego chłopaka, który marnuje czas na bezmyślne snucie się po mieście. Po bliższym przyjrzeniu się zauważamy, że czas na nicnierobienie, przyglądanie się sobie niekoniecznie musi być w jego przypadku czasem straconym.
– Niko do pewnego stopnia jest ukształtowany psychicznie, jednak dopiero szuka drogi, sposobu na wyrażenie siebie – zauważa Izabela Wożyńska-Więch, psycholog z Poradni Centrum-Ja. – Postawa, jaką przyjmuje, zatrzymania, refleksji nad sobą, jest dzisiaj mało popularna. Dziś trzeba od razu wiedzieć, czego się chce, dążyć do wyznaczonych celów – nieważne, że kosztem siebie, nieraz nawet innych. Inaczej jest się uznawanym za nieudacznika. Społeczeństwo to jedno, gorzej, że sami z trudem tolerujemy taką część w sobie, która nie wie, jest czasowo zagubiona, i próbujemy robić coś na siłę, ale to zwykle nie przynosi ani efektów, ani satysfakcji. Tymczasem może to być bardzo rozwojowy i płodny dla naszego życia moment. Etap, który poprzez poddanie krytyce dotychczasowych wartości i celów życiowych może nadać życiu nowy, bardziej świadomy sens. Niko dostał taką szansę i z niej skorzystał.
Punkt wyjścia
– Włócząc się po Berlinie, chłopak poznaje ludzi, którzy inspirują go do refleksji nad samym sobą. Słuchając ich historii, może przekonać się, że bezradność, zagubienie, ból czy strata są elementem życia człowieka. Niko w relacjach z napotkanymi osobami, pomimo że sam jest zagubiony i poszukuje pomocy, daje innym wsparcie i pocieszenie – mówi Izabela Wożyńska-Więch. Wychodząc poza orbitę własnych problemów, ma paradoksalnie większą szansę, by lepiej poznać i zrozumieć siebie.
Pieniądze na życie dostaje od ojca, dobrze prosperującego prawnika, nieświadomego rozterek, które przeżywa syn. Gdy dowiaduje się, że chłopak od dwóch lat nie studiuje, postanawia odciąć mu dostęp do gotówki. – Niko całym sobą przyjmuje postawę zaprzeczenia wartościom reprezentowanym przez ojca. Nawet to, że korzysta z jego pieniędzy, które bez namysłu roztrwania, jest przejawem tego buntu – stwierdza Izabela Wożyńska-Więch. – Ojciec jest materialistą, bliskie mu są tylko wartości związane z wysoką pozycją społeczną. Wydaje się bezduszny, nie interesuje go w ogóle sfera przeżyć, uczuciowość syna, traktuje ludzi instrumentalnie. Nie dając prawdziwego wsparcia, staje się dla chłopaka antyprzykładem.
Dodatkowo, mężczyzna na nieświadomym poziomie rywalizuje z synem – pod pozorem dawania mu dobrego przykładu zachowuje się tak, żeby być pod każdym względem lepszym, przez co Niko czuje się gorszy i dodatkowo upokorzony zachowaniem ojca. Relacja z ojcem podkopuje jego poczucie wartości.
Film skłania do refleksji nad zawrotnym tempem dzisiejszych czasów i coraz powszechniejszym problemem młodych ludzi ze znalezieniem własnego miejsca w życiu. Presja jak najszybszego określenia się, zdefiniowania swoich dążeń sprawia, że podejmowane na szybko wybory prowadzą w przypadkowe miejsca. Miarą dojrzałości okazuje się często właśnie umiejętność zatrzymania się, zastanowienia nad sobą, uświadomienia sobie własnych pragnień i zasobów.
TYTUŁ: „Oh, Boy”
SCENARIUSZ I REŻYSERIA: Jan Ole Gerster
WYSTĘPUJĄ: Tom Schilling, Ulrich Noethen, Friederike Kempter, Michael Gwisdek
PREMIERA: 25 kwietnia