Kiedy 13 lutego dowiedzieliśmy się w Art Studio o próbnej eksplozji jądrowej dokonanej przez Koreę Północną, stanęliśmy wszyscy na baczność.
Przerażeni, zaczęliśmy wypytywać koreańskich znajomych o ich ocenę sytuacji. Byli zupełnie nieporuszeni. - Przyzwyczailiśmy się do sztucznie tworzonego napięcia – mówili zgodnie. - Nie boimy się.
Z trudem naśladując ich spokój, wróciliśmy do swoich artystycznych działań, czujnie jednak śledząc wiadomości i wymieniając się informacjami z dzienników z pięciu różnych krajów.
Kiedy dzisiaj rano dowiedzieliśmy się z prasy, że Korea Północna postanowiła zerwać układ o nieagresji z Koreą Południową, natychmiast pobiegliśmy sprawdzać nastroje naszych koreańskich koleżanek i kolegów. Zastaliśmy ich rozbawionych, jedzących wspólnie drugie śniadanie.
Nie zdążyli jeszcze przeczytać wiadomości, poinformowaliśmy ich więc o najnowszych zdarzeniach między dwoma Koreami. Widząc nasze zmartwienie, uśmiechnęli się spokojnie. - Nie ma powodu do nerwów. To chwilowe – powiedzieli. Sytuacja ich zdaniem niebawem wróci do normy.
Wyszłam na spacer, żeby sprawdzić, czy poza Art Studio ludzie są równie spokojni. Na przystanku autobusowym spotkałam zaśmiewającą się z czegoś do łez grupę nastolatek w pięknych szkolnych mundurkach. Ze sklepu z telefonami komórkowymi jak zawsze dobiegał zbyt głośny taneczny koreański pop. Na targu uśmiechnięci sprzedawcy jak co dzień nawoływali do kupowania ośmiornic. Wyglądało na to, że dziś w Changdong jest dzień jak co dzień.
Wracając spotkałam eleganckiego pana Kima z Art Studio, który powiedział mi, że przeżył już niejedną falę generowanego przez Koreę Północą niepokoju. - Nie martw się – powiedział. - Jestem pewien, że nic wielkiego się nie wydarzy. Za kilka miesięcy nie będziemy już nawet o tym pamiętać.