Co zrobisz, gdy nagle obudzisz się w lesie, zamiast we własnym łóżku, a obok siebie znajdziesz trupa rówieśniczki?
Przed takim pytaniem reżyserka filmu "Po drugiej stronie snu", Rebecca Daly, stawia swoją bohaterkę, Arlene. Dziewczyna mieszka samotnie w kawalerce, w małym sennym miasteczku przemysłowym w Irlandii.Prowadzi pozornie nudne życie: praca w fabryce, dom, sporadyczne odwiedziny u krewnych, rzadkie wizyty w jedynej w okolicy dyskotece. Zdaje się być równie senna jak miasteczko, w którym mieszka. Ale Arlene ukrywa przed światem wstydliwą tajemnicę - dziewczyna lunatykuje w nocy, często budząc się w zaskakujących dla niej miejscach.Pewnego ranka budzi się na polanie w lesie, na kołdrze obok martwej dziewczyny. Nie wie, w jaki sposób znalazła się tak daleko od domu. Czy była świadkiem zbrodni? A może jej umysł skrywa coś więcej niż niewinne lunatykowanie?
Arlene przeraża historia, jaka stała się jej udziałem. Z jednej strony stara dowiedzieć się jak najwięcej o ofierze, zbliża się zatem do jej rodziny. Z drugiej, to wydarzenie otwiera zamknięte dawno drzwi do jej własnej tragedii - lata temu w podobnych okolicznościach zginęła jej matka.
Reżyserka Rebecca Daly sprawnie buduje atmosferę strachu i niepewności - gdzieś tam grasuje morderca, mieszkańcy rzucają oskarżenia albo starają się zbagatelizować sprawę, jakby tym samym próbowali wymazać lęk przed przypadkowością działań sprawcy. Jednocześnie płynna granica snu i jawy, na jakiej porusza się Arlene, wzbogacona o środki filmowe, czyni świat przedstawiony onirycznym, choć bliżej mu do koszmaru niż niewinnego marzenia sennego.
W jakiej rzeczywistości poruszamy się? Kto tu śni a kto jest śniony? I co kryje w umyśle Arlene? Te pytania bardzo trafnie udaje się postawić reżyserce, na tyle sprawnie, że jej film dwa lata temu znalazł się w jednej z sekcji filmowych na festiwalu w Cannes. Daly jest pierwszym reżyserem-kobietą irlandzkiego pochodzenia, której to się udało. Tym bardziej warto zwrócić uwagę na to pozornie niepozorne kino.