1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Retro
  4. >
  5. Eileen Gray - pionierka modernizmu w architekturze

Eileen Gray - pionierka modernizmu w architekturze

Eileen Gray - ikona nowoczesnego projektowania. (Fot. BEW Photo)
Eileen Gray - ikona nowoczesnego projektowania. (Fot. BEW Photo)
Wielka miłość, zdrada i zazdrość w scenerii niezwykłego domu na Lazurowym Wybrzeżu. Historia słynnej projektantki Eileen Gray to opowieść o sztuce budującej i niszczącej miłość. A może na odwrót?

W podróż życia Eileen Gray wyruszyła z bogatego rodzinnego domu w Irlandii. Arystokratyczna, ale też artystyczna rodzina dobrze rozumie jej zamiłowanie do sztuki. Młoda Eileen najpierw jedzie do Londynu, do Slade School of Fine Art. Prawdziwą przygodę rozpoczyna w 1900 roku w Paryżu podczas Wystawy Światowej. To wtedy uwodzi ją sztuka z Dalekiego Wschodu. Wraca jeszcze na krótko do Wielkiej Brytanii, ale ciągnie ją z powrotem do Paryża. W końcu porzuci rodzinny kraj i na stałe osiądzie w stolicy Francji – nic dziwnego, to wtedy także stolica świata, szczególnie tego artystycznego, prawdziwa mekka artystów.

Życie paryskie

Kupuje mieszkanie w VI Dzielnicy przy rue Bonaparte. Będzie to jej baza do końca życia. Zaczyna się uczyć. Orientalne fascynacje jej nie opuszczają – zostaje uczennicą japońskiego mistrza od laki, nadzwyczaj wówczas cenionej techniki zdobniczej. W pracowni Seizy Sugawary przechodzi kolejne stopnie wtajemniczenia, tak by z tej prastarej techniki uczynić współczesne narzędzie. Jej mistrzowskie dzieło, parawan z czerwonej laki inkrustowany błękitnymi i srebrzystymi sylwetkami, zatytułowane jest „Przeznaczenie”. Kupione przez słynnego projektanta mody Ja-cques’a Dou-ceta staje się przepustką Eileen do elitarnego świata i towarzyskiego beau monde. Doucet zostaje jej protektorem, to dzięki niemu zdobywa zlecenie na zaprojektowanie wnętrz przy rue de Lota w rezydencji Madame Mathieu Lévy, znanej w najlepszym towarzystwie jako słynna modystka Suzanne Talbot. Od tego projektu jest już tylko krok do znajomości ze środowiskiem Baletów Rosyjskich Diagilewa i z połączonym lesbijskimi związkami francusko-amerykańskim kręgiem niezwykłych kobiet: śpiewaczki Damii, pisarki Gertrude Stein, milionerki Natalie Barney, aktorki Romaine Brooks, tancerki Loïe Fuller. Jak blisko z nimi była? Zapewne bardzo, choć świadectwa w postaci listów, jak to często bywa, na starość zniszczyła. Prowadziły ożywione życie towarzyskie. Za dnia w salonach, nocą w kabaretach. Była jedną z nich: modną i wyzwoloną artystką z elity, wyrafinowaną, elegancką, z krótko obciętymi włosami. Ale, jak wspominała fotografka Thérèse Bonney, „ona była dla nich zbyt uduchowiona, a one dla niej zbyt hałaśliwe”. Może dlatego, że bez względu na okoliczności (i te towarzyskie, i te uczuciowe) całkowicie oddana była zawsze tylko sztuce.

Artystyczno-obyczajową idyllę przerywa pierwsza wojna światowa. Początkowo Eileen zostaje w Paryżu, w końcu jednak ewakuuje się do Anglii. Ale kiedy tylko na kontynencie zapanuje pokój, pospiesznie wraca. Uniezależnia się od zleceń i w 1922 roku otwiera, co prawda pod męskim pseudonimem Jean Desert, galerię mebli i tkanin. Rozpoczyna nowy, tym razem modernistyczny etap twórczości. Porzuca lakę i mahoń, rezygnuje z secesyjnych, miękko wygiętych kształtów. Wprowadza metal, prostotę, funkcjonalność. Projektuje dywany z geometrycznymi wzorami. Inspiruje się holenderskim ruchem De Stijl, zyskuje aprobatę Le Corbusiera i Malleta-Stevensa, klienci jej galerii to artystyczna śmietanka Paryża. Jej pozycja jest już ustalona. I wtedy Eileen postanawia spróbować znowu czegoś nowego – wyprawić się na terytorium architektury. Nie ma w tej dziedzinie formalnego wykształcenia, ale to dla niej nie przeszkoda. To wyzwanie. Zaproszenie do kolejnej podróży.

Projekt dom

W 1926 roku Eileen Gray rusza na południe, nad Morze Śródziemne. Czy najpierw uwiodła ją Riwiera, czy mężczyzna, który jej w tej wyprawie towarzyszy? Na Lazurowym Wybrzeżu bywała już wcześniej, to przecież najmodniejszy cel wakacyjnych wyjazdów jej kręgu towarzyskiego, tych wszystkich cieszących się życiem kosmopolitycznych bon vivantów i artystów. Może chciała zaimponować swojemu towarzyszowi? Jean Badovici jest z pochodzenia Rumunem, studiuje architekturę, prowadzi renomowane pismo o sztuce. Ma ciemne migdałowe oczy i uwodzicielski uśmiech. Podobno był równie ekstrawertyczny, jak ona nieśmiała i wycofana. Zakochała się w nim do szaleństwa. Ona ma 48 lat, on 33. On jest młodym architektem, ona dojrzałą projektantką. Dla Eileen to być może wystarczające powody, by chcieć coś udowodnić: buduje dom w Roquebrune--Cap-Martin. Nazwie go E-1027. Nawet dziś to zaskakuje, brzmi raczej jak nazwa chemicznej substancji konserwującej żywność. A cóż dopiero wtedy! Najbliższa sąsiednia willa nosi, oczywiście, porządną nazwę – Casa del Mare. A E-1027? To szyfr. Kryje w sobie „E” jak „Eileen” i cyfry oznaczające litery alfabetu. 10 to dziesiąta litera, czyli „J” jak „Jean”, 2 to „B” jak „Badovici” i 7 – a więc „G” jak „Gray”.

Dom przypomina statek wycieczkowy. Biały, prostokątny, o płaskim dachu. Wydaje się, że na skalistym wybrzeżu przycumował tylko na chwilę przed wyruszeniem w daleki rejs. Ziemia jest dla niego mniej ważna niż morze, wiatr i słońce. Jego bryła i wnętrze dostosowane są do naturalnych warunków. Wejście, kuchnia i łazienka są od północnej, cienistej strony. Od południa rozciąga się przestrzeń okien i balkon galeria. Wszystkie okna są chronione przez okiennice, ruchome w pionie i przesuwane w poziomie. Według Eileen Gray okno bez okiennic jest jak oko bez powieki (poetyckie, w surrealistycznym duchu epoki określenie na praktyczne rozwiązania niezbędne w miejscu, gdzie przed słońcem i upałem trzeba się chronić, a każdy przeciąg staje się zbawczą klimatyzacją).

Wszystko zaprojektowała sama: rozmieszczenie pomieszczeń dopasowujące ich położenie do funkcji, otwartość przestrzeni, w której dzienny pokój jest jednocześnie sypialnią, tak aby ograniczyć liczbę podziałów, metalowe serpentynowe schody prowadzące na dach-taras, z którego rozciąga się widok na lazurowy bezkres. To ona, Eileen, jest na zasłużenie pierwszym miejscu, jest dumnym „E” w nazwie budynku. Tworzy idealne modernistyczne dzieło: kreśli plany, nadzoruje budowę, a potem wyposaża wnętrza. Projektuje meble – maksymalnie proste i efektowne, komfortowe i funkcjonalne jednocześnie. Kiedyś staną się ikonami  XX-wiecznego designu: komoda z wysuwanymi dookoła szufladami, fotel Bibendum, fotel Transat, przemyślne stoliki z metalowych rurek, dyskretne szafki i biurka – szlachetni przodkowie meblościanek. Wszystko jest przemyślane, nic nie jest przypadkowe. Także kolor, konsekwentnie biały jak tło do śródziemnomorskiego, barwnego pejzażu, jak wycieczkowiec zacumowany w porcie. E-1027 to opus magnum Eileen Gray. Okazuje się, że idealne i legendarne modernistyczne dzieło stworzyła „pani od mebli”, a nie żaden z wielkich architektów ideologów tamtej epoki. Do modernizmu i jego funkcjonalności dodała wdzięk i lekkość. Jej dom niczym żywy organizm wpisał się w otaczającą go naturę.

Katastrofa

Mimo iż tak doskonały, nie przyniósł jej szczęścia. Związek z Badovicim rozpada się. Kropkę nad i stawia pewien gość domu (można pomyśleć, że nie przypadkiem). To sam Le Corbusier, papież architektonicznego modernizmu, jego twórca i ideolog. Też bywa na Lazurowym Wybrzeżu, odwiedza willę E-1027, podziwia, zostaje na dłużej. Jaki diabeł go podkusił, żeby na śnieżnobiałych ścianach namalować murale, krzykliwie kolorowe i agresywne? Może diabeł zazdrości. Dlaczego Jean Badovici nie protestował? Nie wiemy. Wiemy tylko, że kiedy Eileen zobaczyła efekty, opuściła dom i więcej do niego nie wróciła. Dla niej to był gwałt. Skojarzenie tym bardziej zasadne, że Le Corbusier do dewastowania jej domu przystąpił nago. Było przecież gorąco, jak to na Riwierze. A Badovici miał potem twierdzić, że to nie była agresja, tylko podarunek. Najwyraźniej wszyscy troje nie do końca rozumieli swoje emocje.

Eileen Gray, czując się wygnaną z własnego domu i życia, ruszyła w kolejną podróż. Niedaleko. Zbudowała nowy dom, też śnieżnobiały, w Castellar, dalej od morza. Aż do lat 70. XX wieku żyła w spokojnym zapomnieniu. Badovici umarł młodo w 1956 roku. Ich wspólny dom w Roquebrune-Cap-Martin, taki wyjątkowy i piękny, powoli popadał w ruinę. W siłę i sławę rósł za to Le Corbusier: tuż obok zbudował swoją inspirowaną rosyjską chatą izbę, udekorował sąsiedni bar Etoile de la Mer muralami i zbudował sześć ultrafunkcjonalnych drewnianych domków kempingowych, zgodnych z autorskim kanonem proporcji, zwanym modulorem. Pracował tu aż do dnia, kiedy to – jak z delikatnym uśmiechem mówi przewodniczka oprowadzająca po E-1027 – dostał ataku serca podczas kąpieli w morzu i utonął. Wydarzyło się to dokładnie naprzeciwko domu Eileen. Może tuż przed śmiercią spojrzał w stronę brzegu?

Ikona

Eileen Gray dożyła 96 lat w Paryżu, w tym samym mieszkaniu, do którego wprowadziła się w 1905 roku. Kiedy w latach 70. ponownie ją odkryto, została ikoną nowoczesnego projektowania. Jej meble do dziś zaskakują nowoczesnością, można je kupić jako kosztowne repliki. Do historii przeszedł zaprojektowany przez nią i istniejący w jednym egzemplarzu fotel, który stał się gwiazdą aukcji kolekcji Yves’a Saint Laurenta i najdroższym meblem świata – sprzedano go za 22 miliony euro. Jego nabywca stwierdził, że zapłacił cenę pragnień. Prawie wiek temu taką samą cenę zapłaciła Eileen Gray.

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze