Przyciąga na swoje zajęcia dziewczyny, bo wszystkie chcą wyglądać jak ona - mieć superwyprostowaną sylwetkę i emanować gracją.
Irina Kolganova urodziła się w Irkucku, absolwentka Rosyjskiej Akademii Kultury i Sztuki. Od ponad 10 lat mieszka w Polsce. Jest instruktorką fitnessu. W Akademii Sound Therapy w Warszawie prowadzi zajęcia z pilatesu baletowego.
Co pilates i balet mają ze sobą wspólnego?
Całkiem sporo - cały sekret piękna baletnic tkwi w połączeniu ich siły i delikatności. To umiejętność zgrania mocy mięśni głębokich korpusu z precyzyjnymi ruchami nóg oraz delikatnymi ruchami rąk i głowy. Harmonia siły, precyzji i wdzięku - to jest istota treningu baletowego. Na zajęciach pilatesu również pracujemy z mięśniami głębokimi, stabilizujemy sylwetkę, wzmacniamy kręgosłup. Na pilatesie baletowym dokładamy do tego elementy z baletu.
Balet stał się w Polsce bardzo modny - nie tylko wśród małych dziewczynek, również dorosłych kobiet. W dużych miastach jak grzyby po deszczu powstają klubu barre, w grafikach pojawiają się zajęcia z fitnessu baletowego.
Kiedy wyjeżdżałam z Rosji ponad 10 lat temu to zjawisko tam było już bardzo dobrze znane. Balet był modny wśród dorosłych i w klubach fitness. Sama prowadziłam indywidualne lekcje z baletu dla dorosłych zamożnych Rosjanek.
Czego szukały na tych lekcjach?
Był to dla nich po prostu dobry trening kondycyjny, kształtujący sylwetkę, ujędrniający ciało.
Dodatkowo balet w Rosji jest niezwykle elitarną dyscypliną - treningi indywidualne na pewno były dla tych pań bardzo nobilitujące.
Myślę jednak, że atrakcyjność baletu - nawet w takim amatorskim, rekreacyjnym wydaniu - polega na tym, że ćwicząc go, można poczuć się bardzo kobieco. Jestem przekonana, że robiąc baletowe figury każda dziewczyna może odkryć swoją delikatność, zmysłowość, grację… Zwróć uwagę, że baletnice wyglądają tak, jakby były zawieszone w powietrzu, są trochę oderwane od Ziemi. Na scenie wygląda to pięknie - szczupłe, lekkie i powabne ciała fruwają a jednocześnie czujemy, że są bardzo silne. Może również to pociąga kobiety w balecie…
Tańczysz od dziecka?
Tak. Od 7 roku życia tańczyłam w lokalnym zespole. Każdy z mojej podstawówki „coś” tańczył, albo grał na jakimś instrumencie. Pochodzę z małej miejscowości na Syberii. W Rosji tak jest, albo raczej było, że dzieci w ten sposób spędzały wolny czas. Poza tym, w tamtym czasie w telewizji były tylko dwa kanały: wiadomości i kultura. W programie kulturalnym można było zobaczyć opery, balet czy jazdę figurową na łyżwach. W moim domu oglądało się przeważnie balet. Jest on częścią naszej rosyjskiej kultury, dumy narodowej.
Wybór studiów nie był dla Ciebie trudny?
Był dość naturalny. Po liceum tanecznym, ukończyłam Akademię Kultury i Sztuki w Ułan Ude - to uczelnia, która kształci przyszłych tancerzy, baletmistrzów, choreografów.
Po studiach pracowałam z dziećmi, byłam nauczycielką tańca dla dzieci.
Teraz pracujesz z dorosłymi.
Przyznaję - jest dużo łatwiej. Po przyjeździe do Polski próbowałam uczyć baletu dzieci, ale troszkę zaskoczyło mnie tutejsze, zupełnie inne, podejście do tematu. Większość szkółek baletowych jest po prostu sposobem na miłe spędzenie czasu wolnego przez dzieci. Ciężko wprowadzić dyscyplinę na zajęciach. Zaskoczył mnie też fakt, że rodzice mogą obserwować trening, przebywać na sali. Nie oceniam tego, ale instruktorowi to nie ułatwia zadania. W Rosji jest zupełnie inaczej - nawet jeśli rodzice wiedzą, że ich dziecko nie trafi na deski teatru Balszoj.
Tęsknisz za baletem? Za tańcem klasycznym?
Im jestem starsza, tym bardziej tęsknię. Najbardziej brakuje mi ćwiczeń przy muzyce klasycznej granej na żywo. Dźwięki wydobywające się z pianina na sali treningowej połączone z ruchem mają terapeutyczne działanie.
Dlatego zachęcam wszystkich do ćwiczeń, zwłaszcza w trudnych czasach.