Przemęczone oczy, brak koncentracji, bóle głowy, chroniczne zmęczenie – to częste skutki pracy zdalnej. Owszem, jesteśmy przepracowani jak nigdy dotąd, ale – jak wyjaśnia trenerka biznesu Małgorzata Kniaź – to od nas zależy, jaką kulturę pracy tworzymy.
Doskonale znamy smak pracy z domu. Nie tracimy czasu na dojazdy, pogaduszki w biurze, poranny makijaż, a jednak jesteśmy znużeni, zniechęceni, zmęczeni. A wydawałoby się, że to takie wygodne rozwiązanie...
Raport badający zaangażowanie pracowników w polskich firmach w 2020 roku pokazywał, że średnia utrzymywała się na stałym poziomie – 65 proc. Aż 74 proc. respondentów twierdziło, że są oni zdeterminowani do tego, aby w pracy dać z siebie wszystko, a niewiele mniej zadeklarowało, że czują się częścią firmy. W niektórych firmach zaangażowanie pracowników nawet wzrosło, bo ludzie bali się o losy swojego pracodawcy. Zakładali, że kiedy wyniki się pogorszą, zaczną się zwolnienia albo dojdzie do redukcji płac, więc dawali z siebie naprawdę dużo, często więcej niż przed pandemią. W efekcie tego „spięcia” sporo osób jest w tej chwili bardzo zmęczonych.
W wielu miejscach, niestety, doszło do tego, czego się obawialiśmy – obniżek pensji i zwolnień.
Tak, pracujemy w trudnych warunkach. W niektórych firmach nawet jeśli nie zwalniano, to często wstrzymywano rekrutację. Zatrudnianie ludzi jest ryzykownym posunięciem w czasie tak wielu niewiadomych dotyczących rynku pracy i kryzysu ekonomicznego. A to przekłada się bezpośrednio na zwiększone obowiązki pracowników, którzy wykonują więcej zadań często za niższą pensję. Poza tym funkcjonujemy w ogólnym klimacie wielkiego strachu i niepewności, jeśli chodzi o przyszłość. Dlatego godzimy się niemal na wszystko. Po pewnym czasie jednak takie okoliczności są demotywujące i wyniszczające, zarówno psychikę, jak i zdrowie.
Podczas szkoleń, które prowadzę, obserwuję, że ludzie są zmęczeni i przepracowani jak nigdy dotąd. Widzę też kilka nowych wyzwań obecnych czasów. Po pierwsze, kiedy pracujemy zdalnie, trudno jest nam rozdzielić pracę od życia osobistego. Po drugie, nie potrafimy higienicznie pracować, więc za mało odpoczywamy; po trzecie, jesteśmy znużeni izolacją i wynikającym z niej osamotnieniem; po czwarte, jesteśmy przestraszeni niemożnością zaplanowania sobie przyszłości. Po piąte wreszcie, czujemy się zdezorientowani brakiem przepływu informacji. W warunkach pracy online bardzo szwankuje komunikacja, trudniej zdalnie zarządzać zespołem.
Raport, który cytujesz, wskazuje także, że pracownicy czują się niedoinformowani co do planów i sytuacji firmy oraz że nie wiedzą, czego właściwie oczekują od nich przełożeni.
Brak informacji oznacza niepewność, a ona wywołuje lęk. Feedback jest ważny, jednak zapomina się o tym, że powinien mieć on formę stałej i bieżącej komunikacji. I nie za wszystko można winić obecną pracę zdalną. Zarządzanie można łatwo przenieść na grunt wirtualny, tylko trzeba chcieć i umieć to zrobić. Instytut Gallupa na początku pandemii przeprowadził badania na temat potrzeb pracowników. Okazało się, że w dobie koronawirusa ludzie oczekują od swoich szefów, żeby obdarzyli ich zaufaniem, żeby byli empatyczni, żeby dawali im poczucie stabilizacji i nadziei. Z tych badań jasno wynika, że w czasie kiedy wszyscy mamy podwyższony poziom lęku, oczekujemy od pracodawców, aby pomyśleli o naszym samopoczuciu.
Czy to w ogóle jest możliwe?
Potrzebna jest zmiana w modelu zarządzania – mniej kontroli, a więcej zaufania. I to pandemia, moim zdaniem, przyśpieszyła. Nagle okazało się, że pracujemy wydajnie i efektywnie bez nadzoru, patrzenia nam przez ramię, odbijania identyfikatorów przy bramkach. Teraz bardziej doceniamy indywidualizację, dopasowywanie do pracownika optymalnego dla niego stylu pracy, elastyczne podejście, szczere rozmowy. Zauważyliśmy, że potrzebujemy mniej podziałów, a więcej komunikacji na wszystkich poziomach. W ten sposób mamy szansę stać się bardziej wyrozumiali i solidarni.
Stajemy się tacy?
Znam zespoły zaczynające dzień od wspólnego wirtualnego spotkania przy kawie, które przebiega w swobodnej atmosferze. Mówią sobie o tym, co się u nich dzieje, w jakim są nastroju i dopiero potem przechodzą do obowiązków. Znam też takich pracowników, którzy w czasie najgorszych restrykcji związanych z pandemią oglądali wspólnie filmy online czy grali w gry planszowe. Żeby pracować efektywnie, ale w dobrej atmosferze, dającej poczucie stabilności, ważne są cykliczne spotkania zarówno te integracyjne, jak i robocze, podczas których omawiamy harmonogramy, listy „to do”, po prostu współpracujemy. Dzięki temu czujemy się poinformowani, a przez to bezpieczniejsi.
Podczas spotkań siedzimy przy komputerach, potem wykonujemy swoją pracę w tym samym miejscu. To męczące.
Bo rzadziej wychodzimy na zewnątrz, mniej się ruszamy. Tak naprawdę chodzi o to, że nie znamy zasad higieny pracy zdalnej. Kiedy słyszę, że ktoś zaczyna pracę w piżamie, pije szybko kawę na czczo i włącza laptop, bo o dziewiątej ma spotkanie na Zoomie lub Teamsach – bez kamerki, bo niekoniecznie chce, żeby inni wiedzieli, w czym śpi – to wiem, że ma problem z dyscypliną. Ktoś taki nie potrafi zarządzać swoim czasem i energią, zatem nie umie też zwolnić, odprężyć się. W rezultacie granica między życiem prywatnym a zawodowym kompletnie się rozmywa. A tam, gdzie nie ma granic, jest chaos, a chaos na dłuższą metę bardzo męczy. Praca zdalna wymaga naprawdę dużej samodyscypliny i dobrej organizacji.
To jak organizować sobie pracę z domu?
Na ile warunki lokalowe pozwalają, przydałoby się wyodrębnić chociaż małe biuro. Chodzi o wydzielone miejsce do pracy, z którego można oddalić się do innych zajęć, a potem wrócić do zawodowych obowiązków. Wtedy inni domownicy też będą wiedzieć, że pracujemy. Ważne jest, żeby codziennie rano zachować jak najwięcej z dawnych rytuałów – wstać, zrobić krótką gimnastykę, umyć się, zjeść śniadanie, przebrać się i zabrać się do pracy. Przed pandemią droga do pracy wiązała się z tym, że zanim zaczęliśmy pracować, chociaż trochę przebywaliśmy na świeżym powietrzu. Może i teraz warto przejść się rankiem na krótki spacer. Pamiętajmy, że aktywność i ruch są dobre dla naszej koncentracji.
Efektywne jest pracowanie w blokach czasowych, których nie przerywamy wstawianiem prania, myciem naczyń czy podlewaniem kwiatów. Zróbmy sobie coś dobrego do picia, usiądźmy i pracujmy przez półtorej, dwie godziny, nie zajmujmy się niczym innym. Nie odchodźmy co chwilę od biurka, nie kręćmy się po domu.
Zauważyłam, że od czasu pandemii szybciej męczy mi się wzrok. Teraz nie tylko piszę w laptopie, ale i wywiady robię przy laptopie. I oglądam w nim filmy.
Przemęczone oczy, brak koncentracji, bóle głowy, chroniczne zmęczenie to częste skutki pracy zdalnej.
Wcześniej chodziliśmy do kina średnio raz, dwa razy w miesiącu, umawialiśmy się z przyjaciółmi. Teraz w każdej chwili możemy włączyć film na platformie streamingowej i na pół dnia czy nocy przenieść się w inną rzeczywistość. Jesteśmy w innym stanie świadomości…
A raczej nieświadomości. Mamy obniżoną uważność, bo żyjemy w ciągłym niepokoju. Wydaje nam się, że oglądanie serialu na Netflixie nas odpręży, a to iluzja. Sama w pewnym momencie zauważyłam, że jeśli pracowałam przez cały dzień przy komputerze, a potem oglądałam telewizję, to bardzo źle spałam, a poza tym pojawiły się u mnie szumy w głowie. Od tej pory filmy oglądam tylko w weekendy. Jeśli nie możemy się obyć bez ulubionego serialu, oglądajmy dziennie tylko dwa odcinki albo zróbmy sobie maraton w sobotnie popołudnie po rowerowej wycieczce. Będziemy mieli z tego większą przyjemność i poczucie, że panujemy nad swoim życiem, że podejmujemy świadomą decyzję i wybieramy czas, kiedy zwalniamy. Efektywny odpoczynek też wymaga planowania.
Powiedziałaś, żeby pracy nie zaczynać w piżamie, a jak zakończyć pracę, którą wykonujemy z domu? Trudno z niej przecież wyjść.
Dobrze byłoby określić, że na przykład pracujemy nie dłużej niż do godziny 18, i trzymać się tego. Możemy sobie ustalić ze współpracownikami i szefem, że w sprawach służbowych dzwonimy do siebie tylko w określonych porach. We Francji ustawowo jest zabronione telefonowanie czy pisanie e-maili do pracownika po godzinach pracy. U nas piszemy do siebie przez 24 godziny 7 dni w tygodniu. Ale to dlatego, że kiedy zaczęliśmy pracować z domu, przestały obowiązywać jakiekolwiek zasady. Tak samo jak mieliśmy jakieś standardy pracy w biurze, tak samo trzeba stworzyć je podczas pracy zdalnej.
Pandemia przycichła, ale w wielu firmach ciągle trwa praca zdalna. Czy w przyszłości wrócimy do biur na stałe?
Myślę, że nie ma już powrotu do poprzedniego stylu pracy w zamkniętym biurze. Czeka nas hybryda: ludzie będą mieli wybór, w jakim trybie chcą pracować. Będą łączyć pracę z biura z pracą z domu: jedno zapewni im interakcje społeczne – drugie da im swobodę. Ucieszą się z tego zwłaszcza indywidualiści, dla których praca zdalna jest spójna z ich potrzebą wolności, niezależności, autonomii. Ale nie tylko oni. Badania Instytutu Gallupa pokazują, że 53 proc. pracowników twierdzi, że większa równowaga między życiem zawodowym a prywatnym oraz dobre samopoczucie są dla nich bardzo ważne przy rozważaniu nowej pracy. Aż 51 proc. ludzi w Stanach Zjednoczonych deklarowało przed pandemią, że rzuciłoby obecną posadę na rzecz takiej, która umożliwia elastyczny czas pracy. Trend przynajmniej częściowej pracy zdalnej w Stanach i na zachodzie Europy był już więc przed pandemią bardzo zauważalny. Za oceanem z przywileju pracy z domu korzystała aż połowa pracowników, my musieliśmy to mocno negocjować, często nieskutecznie. Teraz będzie to dużo łatwiejsze.
Ale praca zdalna lub hybrydowa łączy się z wzięciem większej odpowiedzialności za organizację pracy i odpoczynku. Już nie będzie można narzekać na biurowe okoliczności...
A lubimy sobie na to ponarzekać... Wolność zawsze wymaga wzięcia na siebie odpowiedzialności, większej samosterowności i samoświadomości. Tego trzeba będzie się uczyć. Podobnie jak uważności na to, jak zarządzamy energią na co dzień.
Małgorzata Kniaź, ekspertka w dziedzinie przywództwa i zarządzania, certyfikowany trener biznesu i coach. Przez kilkanaście lat czynnie związana z biznesem. Zarządzała zespołami w Polsce, Austrii i Niemczech. Przeszkoliła ponad 2000 menedżerów w kraju i za granicą.
Artykuł archiwalny.