Lizbona, Porto, Madera, może jeszcze Faro… warto odbić z tego utartego szlaku i zgubić się w centralnej Portugalii. Na wyciągnięcie ręki są tu góry i morze, urokliwe winnice, romantyczne zamki i niespodzianki. Jak postprzemysłowe miasto Covilha, które można zwiedzać szlakiem murali stworzonych przez najlepszych artystów street artu z całego świata.
Covilhã to miasto w górach Serra da Estrela, dokładnie 271 kilometrów od lotniska w Lizbonie i 260 od tego w Porto. Położone jest malowniczo, na zboczu góry, między strumieniami dwóch rzek – Carpinteira i Goldra. Zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od centrum miasta znajduje się najwyższy punkt w kontynentalnej części Portugalii, Torre. To dlatego Covilhę często nazywa się bramą wjazdową do gór Serra da Estrela. Turyści przyjeżdżają w te okolice zimą, żeby pojeździć na nartach, a latem podziwiać granitowe szczyty, jeziora i wędrować po lesie. Zamiast jednak przemykać przez na pierwszy rzut oka postprzemysłowe miasteczko, warto zatrzymać się w nim chwilę dłużej. Z wielu względów jest to miejsce wyjątkowe. Górskie położenie, bliskość pastwisk dla owiec i łatwy dostęp do wody potrzebnej do obróbki wełny sprawiły, że już w średniowieczu zaczęła się tu rozwijać produkcja przędzy, a z czasem powstały dwie fabryki. Pierwsze maszyny tkackie ruszyływ 1683 roku, w 1884 założona została Szkoła Przemysłowa, w 1891 pojawiła się kolej, która zmieniła miasto w centrum produkcji wełny. Nadano mu nawet kiedyś przydomek Manchester de Portugal, czyli Portugalski Manchester (Manchester był niegdyś światowym centrum produkcji tekstyliów, głównie bawełny).
Cinta Vidal „At Work” – kolejny hołd dla ciężkiej pracy kobiet w przemyśle włókienniczym. (Fot. materiały prasowe WOOLfest (Seban Velasci, Jofre Oliveras, Daniel Eime, Licuado Uru, he Caver, Cinta Vodas, Francis.CO, Bordalo II)
Covilhã jest miastem szczególnym także ze względu na swoje, wydawałoby się, niemożliwe do „udomowienia” położenie na stromym zboczu góry. Dziś przemieszczanie się po mieście ułatwiają panoramiczna winda, kolejki linowe i niesamowity most dla pieszych Ponte da Ribeira da Carpinteira, zawieszony nad doliną pomiędzy centrum miasta a dzielnicą na drugim stoku góry. Warto go sobie wygooglać i obejrzeć chociaż w Internecie, bo robi naprawdę niesamowite wrażenie.
„Trama” Daniela Eimego (Fot. materiały prasowe WOOLfest (Seban Velasci, Jofre Oliveras, Daniel Eime, Licuado Uru, he Caver, Cinta Vodas, Francis.CO, Bordalo II)
W średniowieczu rozwijały się przede wszystkim przedmieścia Covilhi, wewnętrzna część murów miasta pozostawała niezamieszkana. Królowie musieli wydawać dekrety, aby zmusić ludność do zamieszkania na tym obszarze. Dopiero w XV wieku populacja w strefie otoczonej murami zaczęła się zwiększać. Domy budowano w poprzek wąskich uliczek, wykorzystując każdy skrawek ziemi. W ten sposób powstał architektoniczny labirynt krętych uliczek, klatek schodowych w zaskakujących miejscach i domów zwisających nad przepaścią. Z kolei budynki fabryk włókienniczych wznoszono wzdłuż strumieni, których woda służyła między innymi do prania wełny.
W latach 70. XX wieku nastąpił kryzys przemysłu włókienniczego. Większość przedsiębiorstw zamknięto, a lokalne władze starają się zagospodarować stare budynki, udostępniając je różnym instytucjom, na przykład uniwersyteckim czy muzealnym. Na terenach dwóch byłych fabryk Fábrica de Panos da Covilhã i Fábrica Real Veiga znajduje się Museu de Lanifícios, przybliżające tradycję przędzenia i tkania wełny. W pierwszej lokalizacji możemy oglądać początki tej gałęzi przemysłu, z kolei ekspozycje w drugim kompleksie muzealnym koncentrują się na XIX i XX wieku. Choć lata świetności przemysłu włókienniczego minęły bezpowrotnie, dla mieszkańców Covilhi tradycja i historia pozostają żywe. Żeby się o tym przekonać, nie trzeba iść do muzeum. Można wybrać się na wycieczkę uliczkami starej części miasta.
Colectivo Licuado „Expedição à Serra da Estrela” – wspomnienie pierwszej wyprawy badawczej w pobliskie góry. (Fot. materiały prasowe WOOLfest (Seban Velasci, Jofre Oliveras, Daniel Eime, Licuado Uru, he Caver, Cinta Vodas, Francis.CO, Bordalo II)
Od 2011 roku odbywa się tu festiwal WOOL – Covilhã Urban Art Festival. W czasie kilku czerwcowych tygodni ściany budynków pokrywają się muralami tworzonymi przez znanych światowych artystów street artu. – Artyści w ramach WOOL mają wolność realizacji swoich wizji, uprzedzamy jednak, że zależy nam, by prace miały bezpośredni związek z miastem lub regionem i jego historią – mówi Elisabet Carceller, pomysłodawczyni akcji. Ściany budynków zdobią lub zdobiły prace muralistów między innymi z: Portugalii, Hiszpanii, Belgii, Argentyny, Brazylii czy Polski. Niektóre z murali z upływem czasu zaczęły w naturalny sposób niszczeć i trzeba je było usunąć, zastępując nowymi. W tej chwili, tuż po zakończeniu tegorocznej, dziesiątej edycji festiwalu, do obejrzenia jest 41 prac. Jak mówi Elisabet Carceller, to prawdopodobnie ostatnia okazja, żeby zobaczyć na przykład pracę Bordalo II, który przez Street Art News został uznany za jednego z najlepszych artystów miejskich na świecie. Bordalo II słynie z tego, że zamienia śmieci w sztukę. Dosłownie dokonuje recyklingu. W Covilhi stworzył puchacza ze złomu. Sowa ukryta w ciemnym zaułku wśród starych uliczek ma symbolizować zaniedbanie edukacji, mądrości i sztuki. Wielka instalacja, zbudowana w 2014 roku, jest w nie najlepszej kondycji, więc prawdopodobnie będzie musiała być zdemontowana ze względów bezpieczeństwa. Ptak z zaśniedziałych części samochodowej karoserii i opon robi wrażenie, więc warto się śpieszyć, ale inne prace są nie mniej spektakularne. Część z nich nawiązuje bezpośrednio do historii włókiennictwa, jak praca „Trama” Daniela Eimego z otwarciowego zdjęcia czy „At work” Cinty Vidal – hołd dla wszystkich mniej lub bardziej anonimowych kobiet, które odgrywają kluczową rolę w przemyśle wełnianym.
Bordalo II „Owl Eyes” – trójwymiarowa instalacja ze starych karoserii samochodowych, opon i innych miejskich odpadów. Sowa śledzi uważnie nasze kroki. (Fot. materiały prasowe WOOLfest (Seban Velasci, Jofre Oliveras, Daniel Eime, Licuado Uru, he Caver, Cinta Vodas, Francis.CO, Bordalo II)
Z kolei urugwajscy artyści z Colectivo Licuado postanowili w ubiegłym roku uczcić obchody 140. rocznicy wyprawy badawczej w góry Serra da Estrela w 1881 roku. Ponad stu mężczyzn wyruszyło w niegościnne i mało znane wówczas górskie obszary, by zbadać ich warunki klimatyczne i przyrodnicze. Efektem ekspedycji było między innymi wybudowanie jednego z pierwszych w Europie punktów meteorologicznych.
Reskate „Uoro”. Nie wszystko złoto, co się świeci. Głos w dyskusji na temat górnictwa litu i jego wpływu na środowisko. (Fot. materiały prasowe WOOLfest (Seban Velasci, Jofre Oliveras, Daniel Eime, Licuado Uru, he Caver, Cinta Vodas, Francis.CO, Bordalo II)
„Ouro/Złoto” to mural nawiązujący do popularnego powiedzenia: „Nie wszystko złoto, co się świeci”, i do dążeń Portugalii do zdobycia pozycji głównego dostawcy litu, minerału niezbędnego do produkcji baterii, między innymi do samochodów elektrycznych. Praca zwraca uwagę na to, jak duże obszary przyrodnicze, rolne i turystyczne, istotne dla zrównoważonego rozwoju regionu, są przekształcane w tereny wydobywcze litu, zwanego białym złotem. Zestaw baterii zajmuje centralne miejsce kompozycji, stąd też wyłaniają się promienie, przed którymi uciekają ptaki, zwierzęta i ludzie. Blask nowego złota może nas zniszczyć.
Historyczną część miasta zwiedza się doskonale trasą murali. Pod każdą z prac umieszczony jest kod QR, który po zeskanowaniu pozwala nam poznać szczegóły na temat danego artysty i jego dzieła. Aktualną mapkę z zaznaczonymi lokalizacjami murali można pobrać ze strony Facebook.com/woolfest/. W przerwach między kolejnymi muralami można wejść do jednego z miejscowych barów na kieliszek porto czy ginji, portuglaskiego likieru z wiśni. A w restauracji spróbować choćby ciasta z pietruszki. W Portugalii jest to warzywo znane od niedawna i szefowie kuchni prześcigają się w pomysłach na jego użycie, a kelnerzy z zaangażowaniem tłumaczą, że jest to coś podobnego do marchewki. Różnice międzykulturowe są fascynujące.
Jofre Oliveras „Estudo de una familia”. Mural stylizowany na XIX-wieczną fotografię przedstawia współczesną rodzinę, w której dwie generacje rozdziela kulturowa przepaść. (Fot. materiały prasowe WOOLfest (Seban Velasci, Jofre Oliveras, Daniel Eime, Licuado Uru, he Caver, Cinta Vodas, Francis.CO, Bordalo II)
Festiwal WOOL odbywa się zawsze w połowie czerwca. Wtedy można wziąć udział w imprezach towarzyszących – warsztatach prowadzonych przez artystów street artu, posłuchać wykładów, pójść na koncerty i pokazy filmowe. A powstałe wtedy murale można oglądać przez cały rok, spacerując uliczkami tego górskiego miasteczka.