1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. Styl Życia
  4. >
  5. Après-ski – kiedyś rytuał elit, potem DJ sety na tarasie. A dziś? Co jest luksusem w erze nostalgii i przebodźcowania?

Après-ski – kiedyś rytuał elit, potem DJ sety na tarasie. A dziś? Co jest luksusem w erze nostalgii i przebodźcowania?

(Fot. Slim Aarons/Hulton Archive/Getty Images)
(Fot. Slim Aarons/Hulton Archive/Getty Images)
Après-ski to coś więcej niż impreza po nartach. To rytuał, który narodził się w alpejskich kurortach elit, ewoluował w globalne widowisko, by dziś znów zwracać się ku jakości, ciszy i doświadczeniu.

Spis treści:

  1. Co to jest après-ski?
  2. Narodziny rytuału après-ski
  3. Moda après-ski: styl poza trasą
  4. Demokratyzacja après-ski
  5. Powrót do znaczeń

Co to jest après-ski?

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.

Jest moment w górskich kurortach, który nie ma nic wspólnego z prędkością ani rywalizacją. Dzieje się po zejściu ze stoku, gdy śnieg wciąż skrzypi pod butami, a ciało dopiero zaczyna odczuwać zmęczenie. To wtedy narciarskie miejscowości zmieniają swój rytm: ruch ustępuje rozmowie, techniczna funkcjonalność — przyjemności, a sport staje się jedynie punktem wyjścia do czegoś znacznie bardziej uniwersalnego.

W „Szaradzie” z 1963 roku pierwsza scena rozgrywa się w Megève. Widzimy alpejski pejzaż, śledzimy narciarzy przecinających biały puch, by w końcu zatrzymać się na słonecznym tarasie. Audrey Hepburn siedzi przy stoliku, ubrana w czarno-brązowy zestaw Givenchy’ego. Przed nią kieliszek wina, filiżanka espresso i cisza, w której mieści się wszystko: luksus, melancholia, klasa. To być może jedna z najdoskonalszych wizualnych definicji après-ski, zanim jeszcze termin ten zaczął funkcjonować jako globalny slogan stylu życia.

Bo après-ski nie zawsze było głośne. Nie zawsze było imprezą. I z pewnością nie zawsze było dostępne dla wszystkich.

Narodziny rytuału après-ski

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.

Początki après-ski sięgają pierwszej połowy XX wieku, gdy sporty zimowe zaczęły być domeną arystokracji, europejskich elit i artystycznej bohemy. St. Moritz, Gstaad, Kitzbühel czy Cortina d’Ampezzo nie były jedynie ośrodkami sportu, lecz scenami towarzyskimi, na których równie ważne jak technika jazdy były maniery, garderoba i to, z kim dzieliło się popołudniowy kieliszek szampana. Narciarstwo było wtedy aktywnością dnia, a après-ski – jego naturalnym, ceremonialnym przedłużeniem. Chodziło o powrót do ciała po wysiłku, o rozmowę, o bycie razem. O ciepło: kominka, alkoholu, wełny, skóry i futra. O słońce odbijające się od śniegu i powolność, która dziś wydaje się niemal ekstrawagancka.

Slim Aarons, fotograf, który sportretował styl życia bogatych lepiej niż ktokolwiek inny, doskonale rozumiał ten moment „pomiędzy”. Jego kadry z Courchevel czy St. Moritz pokazują ludzi w idealnej równowadze między aktywnością a odpoczynkiem – nonszalanckich, wystawionych na zimowe słońce, z drinkiem w dłoni i w ubraniach, które były równie funkcjonalne, co wyrafinowane.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.


Moda après-ski: styl poza trasą

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.

To właśnie après-ski stało się przestrzenią, w której moda mogła uwolnić się spod ścisłego dyktatu sportowej funkcjonalności. Po zejściu ze stoku techniczne kombinezony ustępowały miejsca wełnianym spodniom, kaszmirowym golfom, skórzanym rękawiczkom i futrzanym czapkom. Styl narciarski nie kończył się na sporcie – zaczynał opowiadać o statusie, guście i sposobie bycia.

Ikony połowy XX wieku doskonale rozumiały ten moment przejścia. Jackie Kennedy, Grace Kelly czy później księżna Diana nie „stylizowały się” na après-ski – ich garderoba była naturalnym przedłużeniem miejskiej elegancji, dostosowanej do alpejskich realiów.

Liczyła się jakość materiałów, linia sylwetki i niewymuszona swoboda, dziś opisywana terminem quiet luxury.

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.

Z czasem estetyka ta zaczęła ewoluować. Lata 70. i 80. przyniosły więcej koloru, widocznych logotypów i modowej ekstrawagancji. Narciarskie kurorty stały się sceną eksperymentu, gdzie technologia spotykała się z popkulturą, a styl z zabawą.

Współczesne après-ski funkcjonuje pomiędzy tymi dwoma biegunami. Z jednej strony wraca do archiwów i klasyki, z drugiej – pozwala na teatralność i modowy nadmiar. To właśnie ta równowaga sprawia, że styl après-ski wciąż fascynuje: pozostaje jedną z nielicznych przestrzeni, gdzie luksus, wygoda i fantazja mogą współistnieć bez potrzeby usprawiedliwiania się.

Demokratyzacja après-ski

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.

Zmiana przyszła wraz z masową turystyką, tanimi lotami i kulturą festiwalową. To, co niegdyś było kameralnym rytuałem, zaczęło ewoluować w widowisko.

DJ-e zastąpili fortepiany, deski shot-ski wyparły porcelanowe filiżanki, a tarasy zamieniły się w sceny.

Austria, Ameryka Północna, a później globalne resorty od Andory po Japonię zaczęły konkurować nie tylko trasami, lecz także intensywnością après-ski. Impreza stała się produktem, a zmęczenie – pretekstem do eskapizmu. Buty narciarskie zostały zamienione na na przyklejone do podłogi od rozlanego piwa Moon Boots. W tym sensie współczesne après-ski jest paradoksem: z jednej strony bardziej dostępne niż kiedykolwiek, z drugiej – pozbawione tej subtelnej intymności, która była jego fundamentem. Styl ustąpił spektaklowi. Cisza – playlistom.

Powrót do znaczeń

Proszę akceptuj pliki cookie marketingowe, aby wyświetlić tę zawartość Pinterest.

A jednak historia lubi zataczać koło. W ostatnich latach obserwujemy wyraźny zwrot ku jakości, spowolnieniu i doświadczeniu. Quiet luxury, well-being, nostalgia za analogowym światem – wszystko to znajduje swoje naturalne ujście właśnie w après-ski. Dziś znów chodzi o to, jak odpoczywamy, nie tylko gdzie. O onsen na Hokkaido zamiast baru sportowego. O fondue jedzone bez pośpiechu, a nie „after party”. O ubrania, które służą latami, nie jednym sezonem.

Być może prawdziwe après-ski nigdy nie zniknęło – po prostu na chwilę zrobiło się zbyt głośno, by je usłyszeć.

Dla mnie jego esencja zawsze zaczyna się wtedy, gdy milknie stok. Gdy zdejmuje się buty narciarskie, a ciało powoli wraca do siebie. Après-ski nie jest wydarzeniem, które trzeba „zaliczyć”, ani festiwalem rozpisanym na godziny. To moment zwolnienia – rozmowa prowadzona bez pośpiechu, ciepło bijące od ludzi i miejsca, w którym się znaleźliśmy, krajobraz, który pozwala na chwilę zapomnieć o tempie codzienności. Właśnie dlatego après-ski wciąż ma sens. Nie jako głośna atrakcja na stoku, lecz jako przestrzeń spotkania z innymi. Jeśli gdzieś kryje się jego prawdziwy luksus, to nie w szampanie ani w setach DJ-skich, lecz w uważności, na którą po dniu na śniegu wreszcie możemy sobie pozwolić.



Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE