Jeśli męczą cię idealistyczne wizje macierzyństwa, sięgnij po książkę Elaine Morgan „Pochodzenie dziecka”. To doskonała odtrutka na przesadnie uduchowione podejście do tego tematu. Biologiczno-socjologiczno-ekonomiczne studium na temat ciąży, porodu i rodziny.
Elaine Morgan od ponad trzydziestu lat zajmuje się badaniem i opisywaniem ewolucji z perspektywy kobiety. W pracach ewolucjonistów króluje obraz naszego przodka z dzidą. Morgan zabrakło w nich refleksji nad tym, jak wyglądała i co robiła nasza przodkini. Jak stworzyła pierwszy garnek czy pierwszą motykę? Pogląd, że piersi u kobiet rozwinęły się po to, by uwodzić samców, zastąpiła hipotezą, że wykształciły się one po to, aby łatwiej jej było karmić dziecko. W swoich książkach Morgan przedstawia teorię wodnej małpy, z której wynika, że pewne cechy człowieka, jak brak owłosienia czy pionowa postawa wynikają z tego, że nasi praprzodkowie rozwijali się nad wodą. Bliżej nam do delfinów niż do małp? Jednym z dowodów na tę teorię jest zachowanie noworodków i niemowląt w wodzie.
„Pochodzenie dziecka” zawiera mnóstwo porównań przebiegu ciąży i opieki nad noworodkiem u ludzi i zwierząt. Te opisy przypominają nam, że jesteśmy częścią wielkiego ekosystemu, w którym więcej łączy nas niż dzieli z naszymi „braćmi mniejszymi”. Niektóre z nich mogą przynieść ulgę wszystkim kobietom, które mają poczucie winy, ponieważ nie odkryły w sobie instynktu macierzyńskiego i nie mają pomysłu, jak zajmować się dzieckiem. Obserwacje zwierząt udowadniają, że one też go nie mają, że uczą się tego od siebie nawzajem, a pozbawione jakiegokolwiek wzorca zachowania macierzyńskiego kompletnie nie wiedzą, co zrobić z tym czymś, co wyszło z ich ciała. Mdłości poranne, jak się okazuje, też przytrafiają się samicom innych naczelnych. I nikt im nie wmawia, że to objaw nieuświadomionej niechęci do płodu.
Morgan łączy w swojej książce podejście naukowe z poczuciem humoru. Ośmiela się nazwać płód wewnętrznym pasożytem. Jednocześnie, jej książka emanuje szacunkiem i autentyczną troską o dzieci. Podkreśla, że to, co służy zarówno rozwojowi dziecka jak i samopoczuciu matki, to możliwość pełnego współuczestniczenia w życiu wspólnoty, do której należą.