Z metody Silvy korzystają miliony osób na całym świecie. Z pożytkiem dla zdrowia i urody, nauki i portfela, pamięci i kreatywności. To działa!
Dowiedz się, jak zacząć kontrolować umysł metodą Silvy.
Meksykanin José Silva zaczął w latach 40. ubiegłego wieku badać możliwości umysłu, by pomóc w nauce swoim dzieciom. Opracował metodę prostą, przyjemną w użyciu i przydatną we wszystkich obszarach życia. Pomaga pozbyć się bezsenności, nadwagi i niepożądanych nawyków, poprawić pamięć i koncentrację, budzić się bez pomocy budzika, kontrolować ból, łatwiej osiągać cele, wreszcie poprawiać stan zdrowia (również innych osób). Rzecz polega na samokontroli umysłu, pełniejszym korzystaniu z jego potencjału. Nie od dziś wiadomo, że wykorzystujemy go w bardzo ograniczonym zakresie – mówi się o 2–10 procentach. Tyle że – dodają badacze – te 10 procent dotyczy osób uważanych powszechnie za geniuszy.
„Kto na sali jest geniuszem?” – pyta Andrzej Wójcikiewicz, dyrektor generalny Metody Silvy w Polsce, na początku swoich kursów. Czasem nawet pojawi się ręka w górze. Tymczasem zdaniem Silvy „różnica między mentalnością geniusza a zwyczajną polega na tym, że geniusze używają szerszych zakresów umysłu i używają go w specjalny sposób”. Sam nigdy nie chodził do szkoły – pochodził z bardzo biednej rodziny, był samoukiem. Ukończył korespondencyjny kurs naprawy odbiorników radiowych, co zapewniło mu całkiem dochodowy fach. Jego prawdziwą pasją były jednak badania dotyczące tajników psychologii i ludzkiego mózgu. Poświęcił im 25 lat. Zgłębiał teorie Freuda, Junga, Adlera, sięgał do filozofii wschodnich, ale też – co podkreśla – do bogatej tradycji chrześcijańskiej.
Metoda Silvy opiera się na mocnych podstawach naukowych – nie miałaby racji bytu, gdyby nie odkrycie zróżnicowanych częstotliwości impulsów elektrycznych, jakie generuje ludzki mózg
Pierwsze otwarte kursy Silvy zorganizowano pod koniec lat 60. Dziś jego metoda jest nauczana w 102 krajach (przetłumaczona na 29 języków). W Polsce najstarszy absolwent liczył sobie 92 lata – wspomina Andrzej Wójcikiewicz. On sam wybrał się przed laty na kurs, bo – jako trener kadry olimpijskiej szermierzy w Danii i Kanadzie – zauważył, że o wyniku walki przesądzają często czynniki niemające nic wspólnego z przygotowaniem kondycyjnym. Dziś wie, że niska samoocena to przykład umysłu poza kontrolą: „Dlatego tak ważne jest kontrolowanie myśli. Bo na początku była myśl”. Wójcikiewicz często przywołuje jedno z głównych założeń Silvy: zdarzenia mają tendencję podążania w kierunku nadanym przez dominujące myśli. Zaznacza, że metoda nie jest psychoterapią, „ale osobom z problemami psychicznymi daje narzędzie”. Nie jest też medycyną alternatywną, „ale świetnie się sprawdza jako technika uzupełniająca”.
Zmień falę
Zdaniem Silvy umysł posiada zbyt wielką moc, by pozostawiać go bez kontroli. Działa niczym komputer zarządzający całym systemem. I to my decydujemy o tym, jakie programy chcemy mieć na dysku, wybierając kontrolę umysłu metodą Silvy. Metoda opiera się na mocnych podstawach naukowych – nie miałaby racji bytu, gdyby nie odkrycie zróżnicowanych częstotliwości impulsów elektrycznych, które generuje ludzki mózg. Częstotliwość, w której zwykle operujemy, to beta (powyżej 14 Hz na sekundę) – stan normalnego czuwania, aktywności, zwany też poziomem świadomości zewnętrznej. Kolejną wyróżnioną częstotliwością jest alfa (7–14 cykli na sekundę) – stan wyciszenia, głębokiego relaksu, również drzemki. Kiedy aktywność mózgu spada do 7 Hz na sekundę, osiągamy głębsze poziomy medytacji i koncentracji – theta. I wreszcie delta – najgłębszy sen (bez marzeń sennych), podczas którego mózg wytwarza częstotliwość poniżej czterech cykli na sekundę.
Mówiąc o rozszerzonych zakresach umysłu, Silva odnosi się do niższych częstotliwości mózgu (głównie alfa) – to one sprzyjają wszelkim przejawom ludzkiej genialności. Stan alfa uaktywnia mózg, zwłaszcza prawą półkulę odpowiedzialną za emocje, intuicję, inspirację, twórczość, w ten sposób odwołując się do informacji zmagazynowanych w podświadomości. Można powiedzieć: masz problem, wejdź na poziom alfa. Nie ma w nim zresztą nic mistycznego, codziennie osiągamy go co najmniej dwukrotnie – tuż przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu. Sztuka polega na tym, by nauczyć się obniżania częstotliwości mózgu przy zachowaniu pełnej świadomości. Można ćwiczyć samodzielnie (wówczas warto sięgnąć po literaturę fachową), można przyjść na kurs – po jego zakończeniu łatwo wchodzi się w stan alfa.
Ten poziom świadomości (zwanej wewnętrzną) doskonale znają osoby potrafiące się żarliwie modlić i praktykujące medytację. Metoda Silvy też jest formą medytacji, tyle że dynamicznej – pozwala posługiwać się zmodyfikowanymi stanami umysłu do rozwiązywania konkretnych problemów. „Wszystko, co stworzone zostało przez człowieka na Ziemi, istnieje, ponieważ zostało zapoczątkowane jako obraz w jego umyśle” – twierdzi Silva. I podaje przykład: malarz tworzy swój obraz w umyśle, dopiero potem przenosi go na płótno. Najwięksi wynalazcy, naukowcy wyobrażali sobie swoje odkrycia, śnili o swoich teoriach. Żeby doszło do tzw. przebłysku geniuszu, musimy dopuścić do głosu intuicję.
Wiara, pragnienie, oczekiwanie
Techniki Silvy są bardzo proste i zróżnicowane. Jedna z najprostszych to kontrola budzenia się – bez budzika, za pomocą wewnętrznego mechanizmu poczucia czasu. Jak zacząć wykorzystywać metodę Silvy? Okazuje się, że wystarczy przed zaśnięciem (w stanie alfa) wyobrazić sobie tarczę zegara, ustawić wskazówki na planowaną porę przebudzenia, po czym powiedzieć sobie w myśli: „O tej godzinie chcę się obudzić, o tej godzinie się obudzę”. Już po pierwszym dniu kursu Andrzej Wójcikiewicz poleca uczestnikom, żeby wieczorem nie nastawiali, na jego odpowiedzialność, budzika. Działa! Pozostaje pytanie po co. Chodzi o to, że budzik nie wybiera – dzwoni niezależnie od tego, w jakiej fazie snu jesteśmy. Jeśli będzie to delta, czeka nas ciężkie przebudzenie. Tymczasem kiedy korzystamy z własnych mechanizmów, budzenie następuje w fazie REM, najbliższej fazie czuwania. Może to oznaczać (przynajmniej na początku) kilkuminutowe przesunięcia w stosunku do zamówionej godziny, ale za to zaczniemy dzień w znacznie lepszej formie.
Bardzo przydatna jest też technika kontroli senności – do zastosowania, gdy chcemy dłużej pozostać w stanie przebudzenia (na przykład podczas prowadzenia samochodu), kontrola snu (kiedy mamy problem z zaśnięciem) czy kontrola bólu głowy. Przy systematycznym ćwiczeniu możemy też kontrolować poważniejsze dolegliwości, zatrzymać krwawienie, a nawet zredukować do minimum ból porodowy. Na lepszą pamięć są zakładki pamięci, do natychmiastowego uspokojenia się – technika trzech palców. Dla osób zmagających się z nałogiem kontrola nawyków. Okazuje się, że stosując metodę Silvy, można rzucić palenie w 30 dni. Andrzej Wójcikiewicz tłumaczy, że nałogi wiążą się paradoksalnie z instynktem samozachowawczym: „Nawyk powstaje jako forma ochrony, np. przed stresem. Z czasem w podświadomości tworzy się zapis: mam ten nawyk i żyję, więc jest on w porządku. Kiedy próbujemy zmienić ten program, posługując się siłą woli, podświadomość broni się, dochodzi do walki”.
Jeśli nie siła woli, to co? Odpowiedź brzmi: wyobraźnia. W odróżnieniu od siły woli nie potrzebuje przeciwnika, omija etap walki – od razu skupia się na celu. Kiedy wchodzimy na poziom alfa, otwierają się przed nami nieograniczone możliwości, możemy programować umysł. Poprzez afirmacje, a przede wszystkim poprzez obrazy – wyświetlając sobie regularnie w głowie jakiś film, wcielamy go w życie. Do tej techniki odwołują się coraz częściej w swoich treningach sportowcy – to nic innego jak wizualizacja, u Silvy „zwierciadło umysłu”. Oglądamy w nim, w białej ramie, nasz cel (dom, podróż, wymarzona praca itp.), najlepiej z określoną datą realizacji. Przy użyciu zwierciadła można m.in. kontrolować wagę ciała. Jedna z uczestniczek kursu programowała sobie szczupłą sylwetkę. Żeby wspomóc wyobraźnię, ozdobiła mieszkanie zdjęciami Cindy Crawford – w miejsce jej twarzy wkleiła własną. Schudła bez żadnej diety – apetyt sam się wyregulował, dopasowując się do kuszącej wizji. Warto przy tym pamiętać, że podstawą efektywnego programowania są według Silvy pragnienie, wiara i oczekiwanie: „Jeżeli będziesz potrafił pobudzić swoją wyobraźnię wiarą, pragnieniem oraz oczekiwaniem i jednocześnie tak ją wyćwiczyć, że będziesz w stanie »widzieć« swój cel, »odczuć« go, »usłyszeć«, »wyczuć« jego smak, jego dotyk, osiągniesz to, do czego dążysz”.
Zostań laborantem
O tym, jak dużą wagę przykładał Silva do kreatywności, najlepiej świadczy jego laboratorium wyobraźni. Możemy w nim przeprowadzać wszystkie prace służące obróbce rzeczywistości. Laboratorium wyposażmy w fotel, biurko, kalendarz, zegar, system informacyjny, szafkę z narzędziami, szafkę z lekarstwami, znikacz (choćby do eliminowania negatywnych emocji), szafkę miłości (do przebaczania), szafkę samooceny (do gromadzenia komplementów, obmycia się z poczucia winy), magiczne okulary do dysocjacji (zakładamy je, by poznać punkt widzenia innej osoby). Zapraszamy też do współpracy doradców – męskiego i żeńskiego, bo natura każdego z nas składa się, niezależnie od płci, z obu pierwiastków.
Jak widać, korzystanie z metody Silvy jest wspaniałą zabawą. Jedna z uczestniczek kursu potrafiła tą metodą zatrzymać siwienie włosów i osiągnąć wymarzony kolor. Ale spektakularne rezultaty można osiągnąć, stosując metodę Silvy w znacznie poważniejszych przypadkach. Amerykański onkolog radioterapeuta Carl Simonton przystosował ją do leczenia raka u swoich pacjentów. Praktykujący metodę zgłaszają poprawę wzroku, słuchu, wydłużenie kończyn. W wyobraźni kruszą w palcach kamienie nerkowe, wymazują ciemne plamki w płucach, „odkurzają” stawy z pyłu symbolizującego artretyzm, zagrzewają białe krwinki do walki z bakteriami. Znajomość anatomii jest tu całkowicie zbędna.
Jak to wszystko możliwe? Nie ulega wątpliwości, że myśl wpływa na procesy fizjologiczne – jesteśmy w stanie kontrolować je w znacznie większym stopniu, niż do niedawna przypuszczano. Ciało wciąż się zmienia, następuje wymiana komórek – organy, kości, tkanki są odbudowywane. Cała „magia” polega na tym, że przy użyciu naszego centralnego biokomputera możemy nadać kierunek tym zmianom, wpłynąć na proces odbudowy. Ciało ma wewnętrzną moc uzdrawiania, my tylko pomagamy mu poprzez symboliczne wyrażenie pragnienia. Nieocenione korzyści przynosi sama relaksacja: lepsze ukrwienie narządów (również mózgu), rozpuszczenie hormonu stresu, wzmocnienie systemu immunologicznego, lepsza przemiana materii, zwiększona zdolność koncentracji, wzrost pewności siebie. Posługując się metodą Silvy, możemy też pomagać innym (choćby dzieciom, np. w przypadkach moczenia nocnego). Wszyscy jesteśmy połączeni kanałami informacyjnymi, polem morfogenetycznym, wpływamy na siebie nawzajem. Na szczęście metody nie sposób użyć do manipulacji, działania na czyjąś szkodę
– przy takiej próbie zaszkodzimy sami sobie albo po prostu wyjdziemy ze stanu alfa. Podczas programowania warto dodawać formułę „niech to lub coś lepszego stanie się udziałem wszystkich związanych z tą sprawą”.
Metoda Silvy nie jest czasochłonna (już pięć minut dziennie przynosi efekty), ale ważne są systematyczność, wytrwałość, cierpliwość. No i kreatywność. Według opinii Andrzeja Wójcikiewicza ta ostatnia polega na tym, żeby popatrzeć na problem z punktu widzenia rozwiązania. „Wewnętrzną mocą człowieka jest decyzja – choćby taka, by być zdrowym”. Nie oznacza to oczywiście, że tworząc sobie w wyobraźni wymarzoną rzeczywistość, mamy zaniechać konkretnych działań, np. leczenia – pomagając sobie i innym, najlepiej działać na różnych poziomach, i fizycznym, i umysłowym. Zagrożenia w metodzie Silvy wynikają z konieczności zachowania równowagi między światem materialnym i duchowym, lewą i prawą półkulą, logiką i intuicją.
Warto przeczytać:
José Silva, Robert B. Stone, Samouzdrawianie metodą Silvy, KOS 1993
José Silva, Philip Miele, Samokontrola umysłu metodą Silvy, Ravi 2003